Kierunek Berlin
– Czy to dobrze, że Sejm w ustawie o IPN dodał zapis dotyczący zbrodni nacjonalistów ukraińskich?
– To trzeba było zrobić już 25 lat temu. Ale prawie wszystkie polskie rządy po 1989 roku fałszywie odczytywały doktrynę Giedroycia, która dotyczyła naszej polityki wschodniej. Otóż Giedroyc rzeczywiście nawoływał do dobrych stosunków z Białorusią, Litwą, Ukrainą i wspierania ich niepodległościowych aspiracji, ale tylko na zasadzie wzajemności. Tymczasem nasi politycy i dyplomaci prowadzili politykę wschodnią na kolanach i teraz zbieramy tego skutki. – Na kolanach to chyba przesada. – Ukrainie dawaliśmy wszystko, czego zażądała, nie dostając w zamian nic! Pożyczyliśmy im cztery miliardy złotych, które na dodatek mają być oddane w niewymienialnych hrywnach i przy tej okazji prezydent Duda prosił prezydenta Poroszenkę o oddanie Polonii dwóch kościołów i plebanii, a po miesiącu Ukraińcy powiedzieli, że nic nie są w stanie zrobić, bo nie zgadzają się na to władze lokalne.
– Polska jako pierwszy kraj na świecie (2 grudnia 1991 r.) uznała niepodległość Ukrainy, co jest powodem naszej dumy.
– Ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski nie mógł zrobić nic gorszego. Ukraińskie elity od dawna przygotowywały się do uzyskania niepodległości. Miały spis dziesiątków tysięcy polskich eksponatów, które po sowieckiej inwazji na Polskę w 1939 roku znalazły się w ukraińskich muzeach, między innymi zbiory Ossolińskich czy Galeria Lwowska. Ukraińcy byli przekonani, że po ogłoszeniu przez nich niepodległości Polska zwróci się o zwrot zagrabionych dzieł i byli skłonni nam je oddać. Ale my bez żadnych warunków wstępnych, błyskawicznie uznaliśmy niepodległość Ukrainy i sprawa upadła.
– Prezydent Kwaśniewski uważał Polskę za adwokata Ukrainy i przez wiele lat cieszyliśmy się sympatią Ukraińców.
– Zwykłych mieszkańców, którzy patrząc na pogłębiającą się zapaść ich ojczyzny, z zazdrością patrzyli i patrzą na nasz kraj, ale nie polityków czy oligarchów. Ukraińskie władze od 26 lat składały nam różne obietnice i prawie nigdy ich nie dotrzymywały, a Polska na to nie reagowała. Dlatego teraz traktuje się nas tam z lekceważeniem.
– Od czasów PRL-u lansowana jest teza, że u podłoża polsko-ukraińskich konfliktów leży pogarda, jaką Polacy w przeszłości okazywali ukraińskiej mniejszości.