Czerwona krówka wybrała wolność i zbratała się z żubrami na dobre i złe
Ssaków Państwowej Akademii Nauk w Białowieży.
Prof. Kowalczyk jest cenionym specjalistą w dziedzinie ekologii zwierząt i od wielu lat obserwuje faunę Puszczy Białowieskiej. – Oczywiście zdarzało się, że żubry przychodziły na pastwiska – opowiada przyrodnik. – Samotne samce lub całe stada żubrów pasły się razem z krowami, ale nie trwało to długo. Zazwyczaj kilka godzin, maksymalnie dzień, dwa.
Ale to zupełnie coś innego niż przyjęcie krowy do stada żubrów! – Nie jest ona pełnoprawnym członkiem stada, bo zazwyczaj trzyma się nieco z boku – ocenia prof. Kowalczyk. – Nie jest też skoordynowana ze stadem. Jest to jednak efekt tego, że żubry od małego uczą się funkcjonować w stadzie, a ona jest nowa. Mimo to akceptują jej obecność. Rasa limousine, do której należy ta krowa, charakteryzuje się silnym instynktem stadnym. Być może dlatego przywiązała się do żubrów. Stado zapewnia jej bezpieczeństwo i wyżywienie.
– Krowa nie byłaby w stanie sama znaleźć pożywienia, zwłaszcza zimą – mówi Kowalczyk. – Żubry o tej porze roku wychodzą na pola kukurydzy i rzepaku. Wyjadają to, czego nie zebrali rolnicy. Krowa przy nich uczy się znajdywać pożywienie. Żubry też zapewniają jej ochronę przed drapieżnikami. Grasujące na tych terenach wilki nie zaatakują stada żubrów.
Krowa na wolności dobrze sobie radzi. – Wygląda na zdrową i dobrze odżywioną – podkreśla profesor i dodaje, że ze strony żubrów nie grozi krowie nic złego nawet w okresie godowym. – Samice żubrów nie rywalizują między sobą, więc raczej nie będą jej przeganiać – mówi. – Nie wiem jednak, co się stanie, gdy skończy się zima, a żubry postanowią wracać do puszczy.
Niewykluczone, że krowa już na stałe zwiąże się z żubrami. Ale zjawisko to byłoby bardzo niepokojące, nie tylko dla jej właściciela.
Prawa natury trzeba chronić
– Mimo całej romantyczności zachowania tej krowy budzi ono moje obawy – przyznaje Kowalczyk. – Jako człowiek poniekąd jej dopinguję, bo w jakimś sensie ucieka od rzeźnickiego noża, ale jako przyrodnik uznaję to za zjawisko szkodliwe. Niesie ono bowiem ryzyko hybrydyzacji.
Żubry z krową mogą zacząć się rozmnażać. A takie krzyżowanie zagraża zachowaniu odrębności gatunkowej żubra. Jednak jak przyznaje przyrodnik, krzyżowanie się tych gatunków nie jest proste.
– Podejmowano takie eksperymenty w latach 60. i 70. – mówi Kowalczyk. O ile domowy byk nie był w stanie zapłodnić żubrzycy, to udawało się to w przypadku samca żubra i krowy. Ale wówczas pojawiał się problem z porodem.
– Cielak z takiej krzyżówki jest większy i krowy podczas cielenia się wymagały pomocy – mówi Kowalczyk. – Gdyby więc nasza uciekinierka została zapłodniona, istnieje ryzyko, że padłaby podczas cielenia się.
A gdyby przeżyła? Na świat przyszedłby pół żubr, pół krowa. Jej potomek mógłby się znów krzyżować z żubrami i osłabiać gatunek.
Naukowiec uważa, że krowę należy odłowić i oddać właścicielowi. Tylko co na to krowa?