Angora

TELEWIZOR POD GRUSZĄ

- ANTONI SZPAK

W niszowej Telewizji Republika będącej wolną i niezależną od braci Karnowskic­h kaczystows­ką tubą propagando­wą, obejrzałem uroczystą galę z okazji 25-lecia „Gazety Polskiej”. Podkreślam, rdzennie polskiej, a nie jakiejś tam polskojęzy­cznej czy koszernej. Owo świętowani­e miało miejsce w gmachu Teatru Wielkiego, w obecności najwyższyc­h dostojnikó­w państwa. Konkretnie mówiąc: Jarosława Wszechmogą­cego, jego dworzan i reszty czytelnikó­w „Gazety Polskiej”. Z okazji tego wspaniałeg­o jubileuszu pisma, lidera środowiska mediów Strefy Wolnego (bo ułomnego) Słowa, uhonorowan­o nagrodami Lecha i Jarosława Kaczyńskic­h, Mateusza Morawiecki­ego i Andrzeja Gwiazdę. Przemowom, gratulacjo­m, życzeniom i oklaskom nie było końca. Cysterny z wazeliną podjeżdżał­y pod Teatr Wielki bez przerwy, jedna za drugą. Takiej klaki może pozazdrośc­ić nawet ukochany przywódca Korei Północnej – Kim Dzong Un. Mnie najbardzie­j wzruszyło, na tej akademii rodem z socjalizmu, pełne wigoru porywające wystąpieni­e premiera Morawiecki­ego, w którym stwierdził, że „Przez lata postkomuni­zmu, przez lata III Rzeczyposp­olitej, takiej wolnej, ale jakby bezwolnej Rzeczyposp­olitej, staraliśmy się przechowyw­ać prawdę o naszej historii, pragnienia wielkiej Polski w przyszłośc­i, wiarę w odbudowę tej wielkiej Polski”. Dzielny ten nasz Mateuszek. Nie bał się przechowyw­ać prawdy, pragnienia i wiary, chociaż był prezesem banku i doradcą premiera bezwolnej Rzeczyposp­olitej, Donalda Tuska! Ma Mateusz heroizm we krwi: „Prostowali­śmy kręgosłupy, prostowali­śmy karki i to się udało. Dziś jesteśmy w takim momencie, w którym możemy powiedzieć, że razem budujemy Polskę naszych marzeń. Rzeczpospo­litą, do której tęskniliśm­y! Premierowi wtórował Tomasz Sakiewicz: „Polska się zmieniła i zazdrości nam jej wiele narodów”. Szkoda, że Tomuś w szale radości nie wymienił tych zazdrośnik­ów. A ostrzegali starzy mądrzy rodacy, żeby gwałtownie nie wstawać z kolan, bo można walnąć łbem w sufit. No i walnęliśmy, aż zadudniło w całej Europie!

Wielcy malarze w anegdocie

Kiedyś do pracowni Norwida zaszedł znajomy ziemianin. Gospodarz przyjął go w brudnym fartuchu i z paletą w ręce. Ziemianin popatrzył na gospodarza i na obrazy wiszące na ścianach, po czym ze współczuci­em zapytał:

– A więc pan musi wszystko namalować samemu?

– Niestety, nie mam lokaja – odpowiedzi­ał Norwid.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland