To tu, to tam
Alicja Resich-Modlińska odeszła z TVP. Po krótkiej przerwie wróciła przed kamery, ale już w Polsacie. Ma również wiele innych zajęć
Nie chciała brać w tym udziału. – Był taki moment, że byłam już przygotowana do kolejnego programu „À la show”. Gotowi byli już goście, nagranie trochę trwało. Realizowaliśmy to przez kilka godzin, nagrywaliśmy kilka programów od razu. I akurat wtedy zaprosiłam mi się udać się do „Piwnicy pod Baranami” i prowadzić działalność poetycko-literacką. Spotkałam się nawet z Piotrem Skrzyneckim.
Nieśmiała studentka z Warszawy poznała brutalną rzeczywistość. – Po przeczytaniu tego, co przynio- tłumaczem, że będę tłumaczyła dobrą literaturę, bo wtedy będę lepiej pisała. I właściwie jedno i drugie mi się udało. Choć potem pracowałam w radiu i w telewizji.
Po studiach została na uczelni. Przez trzy lata była lektorem języka angielskiego, uczyła też elementów literatury. W tym samym czasie była nauczycielką angielskiego w Szkole Języka Angielskiego Metodystów. Jednocześnie dużo pisała do „Szpilek”. I wtedy właśnie uznała, że spróbuje sił w telewizji. – Zaczęłam od tłumaczenia list dialogowych do filmów dokumentalnych. A potem zachwyciła mnie formuła „Studia 2”, czyli programu prowadzonego na żywo. Bożena Walter, Edward Mikołajczyk, Tadeusz Sznuk. Jak ich zobaczyłam, bardzo mi się spodobało, że swobodnie rozmawiają między sobą, bez sztywności, że w programie występuje dużo gości. Miło było na to patrzeć i słuchać.
Jednocześnie wchłonęło ją radio. – Najpierw trafiłam na Wojciecha Manna i Grzegorza Wasowskiego, poznałam ich w telewizji. Prowadzili razem „Wywiady spod estrady”. – Były też kabarety i program „Nie tylko dla orłów”. Miałam już dwoje dzieci i ciągle przebywałam na urlopie macierzyńskim. Robiłam, co mogłam, aby połączyć pracę z wychowaniem małych dzieci. Współpracowałam to tu, to tam.
W TVP debiutowała, prowadząc „Studio 2” na żywo. Wspomina, że miała specjalne wejścia. – To było przerażające. Siedziałam sama w małym studiu i mówiłam z pamięci. Jak już przeszłam ten chrzest, dużo pomogła mi Marta Przybora. Miałam wsparcie Mariusza Waltera, a także Jacka Żemantowskiego i Zdzisia Ambroziaka, z którymi współpracowałam przy programach sportowych. Józef Węgrzyn usłyszał od nich o mnie sporo dobrego i zaryzykował, dając mi szansę pracy na żywo.
Zaczęła też współpracę z telewizją śniadaniową, ale tylko w weekendy. Była jedną z prowadzących. Aż pojawiła się w „Wieczorze z Alicją”. To nie był jednak jej pomysł. Taką formułę zaproponowali jej Maciej Strzembosz z Janem Dworakiem. Chcieli, aby na antenie znalazł się duży talk-show. Reprezentowali firmę zewnętrzną, która była gotowa na produkcję takiego programu. – Dlatego formalnie odeszłam z TVP i wspólnie z tymi panami zostałam producentem zewnętrznym. Studio A produkowało moje programy, ale także teatry telewizji, programy dokumentalne, seriale i inne