Kadr z filmu „Król polki” z Joshuą Brownem
do PAGART-u i wyjeżdżałem na chałtury. Jan Wojewódka zapraszał teatr do USA – opowiada Jan Lewandowski. Występował też z zespołem w berlińskim Friedrichstadt-Palast. Śpiewał ze Zdzisławą Sośnicką, a w 1963 i 1964 roku wystąpił w Opolu.
– Śpiewałem w Centralnym Zespole Wojska Polskiego – Jan w swoim domu w West Palm Beach na Florydzie pokazuje odznaczenie, które wręczono mu kilka miesięcy temu. „Za zasługi dla Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego”, poniżej podpisał się płk Grzegorz Leszczyński, dyrektor CZAWP. W zespole Jan zetknął się po raz pierwszy z folklorem, z artystami z „Mazowsza” i innymi wykonawcami. Poznał też muzykę góralską, melodie kaszubskie.
Lewandowski nie wrócił z chałtury w Stanach. W Hazleton w Pensylwanii imał się najróżniejszych zajęć, ale przede wszystkim zaczął grać polki. Występował w telewizji w telethonach, telewizyjnych akcjach charytatywnych. Podczas jednego z tych występów poznał swoją żonę Rhondę, 21 lat młodszą Amerykankę, laureatkę konkursu Miss Pennsylvania. – Była młoda, ładnie wyglądała. Pomyślałem, czemu nie? – wspomina Jan Lewandowski.
Przyjął pseudonim Jan Lewan. Zapragnął spełnić swój amerykański sen i zostać „królem polki”. – Polonia amerykańska była spragniona muzyki z kraju ojczystego. Z moim dyrektorem muzycznym przerobiliśmy na polki różne melodie, szlagiery. Ludzie szaleli, bawili się przy „Cyganeczce”, „Góralu, czy ci nie żal”, „Szła dzieweczka do laseczka” i innych piosenkach.
Dochody z biletów sprzedawanych przed koncertami nie pokrywały jednak wypłat dla muzyków. Jan chciał robić show z wielką pompą, miał w „bandzie” kilkunastu muzyków, ale występy odbywały się w salach balowych, które mogły pomieścić najwyżej czterysta osób. – Pieniędzy z tego nie było – mówi. – Ale miałem w głowie to, czego nauczyłem się jeszcze w gdańskiej szkole: jak coś robić, to robić dobrze albo w ogóle.
Nie chciał wracać do Polski, nie wiedział, czego się spodziewać. W polskim konsulacie dowiedział się, że dostanie paszport, ale pod warunkiem że zapłaci za swoje wykształcenie w PRL-u”.
Tanie jak barszcz (dla Amerykanów) były pamiątki, drobiazgi z Cepelii. Porcelanowa figurka krakowianki ze Spółdzielni im. S. Wyspiańskiego kosztowała 20 centów. Przyjaciele podsunęli Janowi pomysł, by kupował souveniry w Polsce i sprzedawał w USA. Wyłożyli pieniądze. Figurki schodziły później w Stanach po 15 dolarów.
Wylecieli z Polski tym samym ił-em „Kopernik”, na którego pokładzie dwa tygodnie później zginęła w katastrofie Anna Jantar. – Anię zresztą wcześniej zapraszałem do USA. Organizowałem też koncerty Krzysztofowi Krawczykowi.
Interes z laleczkami okazał się strzałem w dziesiątkę. Zaczęło się od sklepiku w Hazleton, ale z czasem – mówi Lewan – powstała w USA sieć ponad tysiąca sklepów, do których dostarczał polskie laleczki, kilimy, kożuszki, biżuterię bursztynową i inne rzeczy. Tak znalazł sposób, by finansować swoją muzyczną działalność.
– Ale kupować trzeba mieć za co – zaczął zbierać pieniądze od inwestorów i wystawiać im weksle RAJCZYK Zapalony figlarz. Jedną z ulubionych rozrywek Nerona były nocne wyprawy do Rzymu. Aby go nie rozpoznano, wkładał czapkę bądź perukę i wymykał się z pałacu. Odwiedzał szynki, pił, bawił się i hulał. Później, jak mówi kronika, dopuszczał się rozmaitych „figli”. Napadał na przypadkowych przechodniów, bijąc ich i okradając. Włamywał się do sklepów i kramów. Po powrocie do pałacu urządzał dla zabawy licytację skradzionych przedmiotów pośród kompanów. Obywał się bez ochrony do czasu, gdy pewien napadnięty w nocy przechodzień wysokiego rodu pobił go dotkliwie, nie rozpoznając w nim cesarza. Od tego czasu Neron wychodził na swe nocne wyprawy pod opieką trybunów. stra” dostali... nominację do nagrody Grammy w kategorii Best Polka Album. Zaczęły się występy w „Jan Lewan Show” w programie produkowanym przez Donalda Trumpa i koncerty w Tadż Mahal w Atlantic City. Zarabiał też, organizując wycieczki do Europy (w tym do Watykanu).
Imperium Lewana zainteresowała się policja skarbowa. – Inspektor powiedział, że to, co robię, jest nielegalne. Chodziło o inwestycje. Nie mogłem się wtedy wycofać. Tonący brzytwy się chwyta. Musiałem przyjmować inwestycje dalej, wiedząc że postępuję źle, bo bardzo chciałem spłacić moich inwestorów.
Załamanie przyszło, kiedy w 2001 roku dokonano zamachu na WTC. Giełdy papierów wartościowych oszalały. Ludzie zaczęli masowo wycofywać akcje i pieniądze z lokat. Zwrócili się też do inwestorów takich jak Lewan. Do tego w 2003 roku zespół miał poważny wypadek. Zginęło dwóch muzyków, a syn Lewana ledwo uszedł z życiem.
– Był przykuty do łóżka. Odłożyłem wszystko na bok i poświęciłem się bez reszty synowi – mówi Jan.
Królowi polki udowodniono przestępstwa finansowe, nielegalne inwestowanie. Sędzia w stanie Delaware był nieprzejednany i skazał Polaka na pięć lat więzienia. – Trafiłem do najgorszego z możliwych zakładów karnych, Smyrna. Siedziałem z kryminalistami, mordercami i najgorszymi przestępcami – opowiada Jan. – Wsadzono mnie do celi z człowiekiem, który spędził siedem lat zamknięty w piwnicy. Chciano