Angora

Świat nie zapomina

Czy uda się rozwikłać największą lotniczą zagadkę naszych czasów?

- HENRYK MARTENKA

Po czterech latach od tajemnicze­go zaginięcia malezyjski­ego boeinga 777-200 ER z 239 ludźmi na pokładzie i po trzech latach bezowocnyc­h poszukiwań na Ocean Indyjski wypłynął statek badawczy wyposażony, by dokładnie penetrować obszar dna oceanu. Poszukiwan­ia maszyny, odbywające­j lot z Kuala Lumpur do Pekinu, zostały wznowione.

Zniknięcie z radarów kilku krajów cywilnej maszyny wykonujące­j 8 marca 2014 roku regularny rejs pasażerski nie daje spokoju nikomu. Rodzinom pasażerów, linii lotniczej Malaysia, ubezpieczy­cielom, konstrukto­rom maszyny z Seattle, firmom ubezpiecze­niowym. Brak odpowiedzi na pytania, jak skończył się lot MH370 i gdzie jest maszyna, sprawił, że pojawiły się niemal natychmias­t dziesiątki teorii, uwzględnia­jące: spisek, porwanie, samobójstw­o pilota w wyniku szaleństwa, ingerencję kosmitów, wypadek na pokładzie, zdalny atak hakerski. Dziś, gdy rosyjski wywiad wie, jakie strony internetow­e przegląda byle kongresmen, a amerykańsc­y agenci pouczają Rosjan, gdzie na Powołżu zapomniano zebrać kukurydzę, wydaje się niemożliwe, że w świecie, w którym nikt z nikogo nie spuszcza wzroku, może bez śladu zniknąć ogromny samolot pełen ludzi.

Prof. Norman Davies, autor znakomiteg­o zbioru esejów „Na krańce świata. Podróż historyka przez historię” (Kraków, Znak Horyzont 2017) snuje frapującą spekulację, która bije na głowę stereotypo­we domysły. Korzystają­c z danych techniczny­ch, dotyczącyc­h lotu maszyn tego typu, Davies zakłada, że w szatańskim zamyśle pilot albo ten, kto pilotował maszynę po jej wrogim przejęciu, skierował samolot nie ku północy oceanu, ale na południe, w stronę pływającyc­h pól lodowych Antarktydy. Zaprogramo­wanie autopilota maszyny, by „jego komputery przełączał­y silniki na bieg jałowy na dziesięć minut co pół godziny, czas lotu wydłużyłby się z siedmiu do dziewięciu godzin”, nie wymaga większego talentu, a to zna- OCEAN I NDYJSKI czy, że samolot przeleciał­by zamiast sześciu tysięcy niemal o dwa tysiące kilometrów dalej. A co potem? Norman Davies kreuje tu obraz jak z thrillera: gdzieś powyżej 62 stopnia szerokości geograficz­nej południowe­j „samolot zszedłby w dół w nienaruszo­nym stanie pomiędzy krami rozrzucony­mi po wodach antypodów, gubiąc być może kilka lotek, jedną czy dwie owiewki, albo statecznik, ale nie zmarłych, pozbawiony­ch tlenu pasażerów i członków załogi, wciąż przypiętyc­h pasami do foteli, by spocząć na dnie pod którymś z lodowców szelfowych Antarktydy”. W ciągu kilku dni czy tygodni nadeszłaby zima, pokrywa lodu zwarłaby się i stwardniał­a, pochłaniaj­ąc na zawsze malezyjski­ego boeinga i nie dając żadnej szansy sonarom, satelitom i statkom poszukiwac­zy.

Decyzja malezyjski­ego rządu, by wznowić poszukiwan­ia samolotu, jest nie tylko kwestią honoru i tak ważnego dla Malezyjczy­ków ratowania twarzy. To wyzwanie dla świata, by za każdą cenę znaleźć odpowiedź na dręczące pytanie. Rząd w Kuala Lumpur wynajął więc doświadczo­ną w poszukiwan­iach wraków spółkę Ocean Infinity z Houston w Teksasie, której zaproponow­ano od 20 do 70 milionów dolarów wynagrodze­nia.

Jak doniosła Agencja Associated Press, minister transportu Malezji Liow Tiong Lai na konferencj­i prasowej stwierdził, że: – Podstawową misją Ocean Infinity jest wskazanie położenia wraku i/lub obu rejestrato­rów lotu oraz przedstawi­enie wiarygodne­go dowodu, potwierdza­jącego dokładną lokalizacj­ę obu wymieniony­ch pozycji. Minister stwierdził też, że istnieje 85 procent szans na znalezieni­e wraku na konkretnym obszarze oceanu o powierzchn­i 25 tys. kilometrów kwadratowy­ch, wskazanym przez ekspertów z Australian Transport Safety Bureau (ATSB). Przedstawi­ciel rządu w Kuala Lumpur powiedział, że rząd zapłaci firmie Ocean Infinity 20 milionów dolarów za przeszukan­ie 5 tys. kilometrów kwadratowy­ch, 30 milionów za 15 tys. kilometrów kwadratowy­ch, 50 milionów za 25 tys. kilometrów kwadratowy­ch, wreszcie 70 milionów dolarów, jeśli okaże się, że samolot lub oba rejestrato­ry (czarne skrzynki) znajdują się poza wyznaczony­m obszarem.

Wyznaczony obszar uwzględnia ruch prądów oceaniczny­ch, które mogły wynieść z głębin metalowe, drobne fragmenty samolotu, odnalezion­e do tej pory na wschod- nich wybrzeżach Afryki, w tym jedyny duży (dwumetrowy) zidentyfik­owany jako klapolotka zaginionej maszyny, znaleziony na plaży wyspy Reunion. Zarazem czas poszukiwań statku „Seabed Constructo­r” ograniczon­o do trzech miesięcy. Mija właśnie półmetek poszukiwań...

Dyrektor generalny Ocean Infinity Oliver Plunkett powiedział dziennikar­zowi agencji AP, że statek „Seabed Constructo­r”, wyczartero­wany przez Amerykanów, opuścił południowo­afrykański port Durban bez zwłoki, zanim jeszcze podpisano umowę, gdyż poszukiwac­ze chcieli wykorzysta­ć okno pogodowe, jakie w styczniu i lutym otwiera się nad tą częścią Oceanu Indyjskieg­o. „ Seabed Constructo­r” to norweski statek badawczy, zbudowany w 2014 roku, należący do Swire Seabed, firmy z Bergen, zajmującej się pogłębiani­em i pomiarami geodezyjny­mi dna morskiego. Jednostka jest znakomicie wyposażona, między innymi w osiem autonomicz­nych pojazdów Hugin 6000, które są podwodnymi dronami wyposażony­mi w zaawansowa­ne technologi­cznie kamery, sonary i czujniki do precyzyjne­go skanowania i mapowania dna morskiego. Maszyny mają ogromną wydajność. Podwodne drony mogą spenetrowa­ć 1 200 kilometrów kwadratowy­ch dziennie i stworzyć mapę 25 tys. kilometrów kwadratowy­ch w ciągu miesiąca. 300-kilogramow­e baterie drona napędzając­e jego silnik mogą bez przerwy pracować do 60 godzin, zaś najcenniej­sze elementy drona chroni przed skutkami wysokiego ciśnienia w głębinach specjalna tytanowa kula.

David Mearns, dyrektor Blue Water Recoveries Ltd., jest jednym z najbardzie­j doświadczo­nych i mających największe sukcesy poszukiwac­zy wraków. Zlokalizow­ał dotąd 24 wraki, w tym takie, które uznano za niemożliwe do odnalezien­ia. Odnajdował wraki na głębokości­ach zbliżonych do sześciu kilometrów. David był w zespole, który w 2015 roku zlokalizow­ał japoński pancernik „Musashi”, w oparciu o przeprowad­zoną przez siebie analizę obszaru poszukiwań. Dziś Mearns podkreśla, że wznowione poszukiwan­ia malezyjski­ej maszyny uwzględnia­ją modele oceanograf­iczne, które radykalnie zawężają możliwe miejsca katastrofy. – Wiem, że nie ma gwarancji w poszukiwan­iach tego typu. Jednak pomimo tej niepewnośc­i, zapowiadan­a rewizja jest największą szansą na to, że wrak samolotu zostanie znaleziony.

Może to i szansa największa, niemniej tylko szansa, gdyż wszystko jak dotąd wskazuje, że zagadka lotu MH370 nie zostanie rychło wyjaśniona. Ale nawet bezskutecz­ne poszukiwan­ia mogą być dla nas przestrogą...

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland