Izraelski Szlak Narodowy
Jak wspomniałem, po przylocie do Ovdy można od razu wybrać się na pustynię Negew w poszukiwaniu ISN. Na osoby udające się do Ejlatu, Taby itp. czekają przy lotnisku autobusy, których kierowcy patrzą na nas trochę zdziwieni, dowiadując się, że nie zamierzamy skorzystać z ich usług. Do szlaku dotrzeć można na dwa sposoby – kierując się na północ drogą nr 12 i po około 9 km skręcić na południe drogą do wioski Shaharut lub starać się obejść teren lotniska drogą ciągnącą się wzdłuż jego ogrodzenia, odbić na wschód i dotrzeć do szlaku. Droga wzdłuż lotniskowego ogrodzenia jest drogą wojskową i, niestety, zapewne narazi nas na kontakt z żołnierzami strzegącymi lotniska. My po półgodzinnym sprawdzaniu dokumentów (na odległość), bo wojskowi byli po wewnętrznej stronie ogrodzenia, mogliśmy ruszyć dalej – z zastrzeżeniem, że jeśli będziemy wracać tą samą drogą zostaniemy aresztowani. Więc ta trasa mimo sporego skrótu może nie być do końca idealnym rozwiązaniem i, aby z niej skorzystać bez kłopotów, warto poruszać się wzdłuż lotniska, jednak w sporej odległości od ogrodzenia. Dodam, że kontrolujący nas żołnierze byli uprzejmi i trwające pół godziny sprawdzanie naszych danych wykorzystaliśmy na miłą pogawędkę.
Po zakończeniu wszelkich formalności pomaszerowaliśmy na przebiegający w pobliżu lotniska szlak. Ten pierwszy kontakt z nocną pustynią, która zalana była księżycowym światłem – trafiliśmy na pełnię, pozostawił we mnie niezatarte wrażenie. Miałem uczucie wędrówki w nierzeczywistym świecie, pięknego nierealnego snu. Wrażenie wolności i przestrze- ni, otaczająca nas cisza, krajobraz zalany srebrną poświatą sprawiają, że już na początku podróży zaczynam tęsknić za tym miejscem, wiem, że będę tu wracał. Pustynia Negew jest kamienista i odbiega znacznie od stereotypowego wizerunku pustyni z niekończącymi się wydmami żółtego piasku Sahary.
Wędruje się wygodnie,
początkowo po płaskim terenie. Po kilku godzinach nocnego marszu rozbijamy namioty nieopodal szlaku i drogi biegnącej do wsi Shaharut, w której nazajutrz planujemy uzupełnić nasze zapasy wody. Wioska jest ostatnim punktem, gdzie możemy zaopatrzyć się w wodę przed trekkingiem do leżącego na szlaku Timna Parku. Zalecany zapas przynajmniej ośmiu litrów wody na osobę nie jest radą na wyrost. Nam wystarczyły nieznacznie mniejsze zapasy (sześć litrów na osobę), jednak w przypadku jakiegoś nieoczekiwanego zdarzenia na szlaku i konieczności czekania na pomoc mogą być one niewystarczające. Do osady Shaharut dotarliśmy w sobotę i prawdopodobnie trwający szabat (od piątkowego do sobotniego zachodu słońca życie w Izraelu mocno zwalnia i właściwie wszystko jest zamknięte) spowodował, że byliśmy właściwie w wymarłej osadzie. W końcu spotkaliśmy jednego mieszkańca, który wskazał nam publiczne toalety i kran z wodą, mogliśmy napełnić butelki i ruszyć w dalszą drogę.
ISN jest dobrze oznakowany i pomalowane na biało-niebiesko-czerwono kamienie są doskonale widoczne dla wędrowców. Mimo dobrego oznakowania trasy zdarzają się miejsca skrzyżowań z innymi szlakami, częściowego wspólnego znakowania, np. raz szlak niebieski, raz szlak trójkolorowy, szlak ISN. Naprawdę nie warto zapuszczać się w te pustynne góry bez jakiegoś logistycznego wsparcia. My korzystaliśmy z popularnej darmowej nawigacji na telefon działającej offline, która była doskonałym rozwiązaniem (warto pamiętać, by mapy Izraela załadować na telefon jeszcze w Polsce, w Izraelu może okazać się to dość kosztowne, zważywszy na to, że np. minuta rozmowy do kraju kosztuje 12 zł). Warto pamiętać o dodatkowym źródle zasilania ( powerbank, ładowarka solarna do telefonu – raczej nie jakaś najtańsza, bo taka w naszym przypadku sprawowała się bardzo kiepsko – po całym dniu na słonku ładowała telefon przez 10 minut). Pomylenie trasy jest naprawdę możliwe bez takiego wsparcia i może mocno uszczuplić nasze wodne zapasy, a woda właśnie jest podstawą na tej trasie. Przyjaciel, z którym podróżowałem, poczynił bardzo celną uwagę, że podczas wieczornego rozbijania namiotów