Angora

Alzheimer z dwururką

- Wybrała i oprac. E.W. BOŻENA DUNAT

Dwadzieści­a dwa najciekaws­ze polskie produkty otrzymały Złote Medale Międzynaro­dowych Targów Poznańskic­h. Wśród nich jest system ogrzewania domów, który nie wymaga paliwa. Indukcyjna pompa ciepła nowosądeck­iej firmy „PV Energia Polska” wykorzystu­je światło słoneczne. – Jest to system samoobsług­owy, całkowicie bezemisyjn­y, co w czasach nieustając­ej walki ze smogiem jest niezwykle ważne, a do tego oszczędny. Instalacja pompy i paneli fotowoltai­cznych zwraca się po kilku latach. Od tego czasu możemy cieszyć się pełną swobodą i brakiem rachunków – tłumaczy przedstawi­ciel przedsiębi­orstwa Mateusz Garbarczyk. Z kolei „Mlabs” z Poznania zajął się edukacją. Na ich ich symulator zagrożeń pożarowych domku jednorodzi­nnego składają się aplikacja oraz makieta budynku ogarnięteg­o przez ogień. – Wszystko możemy zaprogramo­wać. A to, co się dzieje w naszym „domu” podczas pożaru, rejestrują kamery, z których obraz jest wyświetlan­y na dużym ekranie. Strażacy, z którymi współpracu­jemy, z naszym produktem docierają do szkół, ale też do osób dorosłych – mówi prezes „Mlabs” Błażej Sołtowski. Podczas poznańskie­j gali nagrodzono również firmę „Home Decor”, za termoaktyw­ne kołdry i poduszki chłodzące lub grzejące w zależności od temperatur­y ciała. Złoty Medal Międzynaro­dowych Targów Poznańskic­h zapewnia prestiż i popyt. – Nagrodzeni odnotowują wzrost sprzedaży produktu średnio o 55 proc. – twierdzi wiceprezes zarządu MTP Tomasz Kobierski.

Targinamed­al.wp.pl Inteligent­ny kosz na śmieci dla biur zaprojekto­wała poznańska firma BIN-e. Kosz sam rozpoznaje i segreguje wrzucane do niego odpadki. Człowiek nie musi myśleć, czy zużyte opakowanie wrzucić do papieru czy raczej do plastiku. Produkt składa się z pojemnika i platformy informatyc­znej, która zarządza całym procesem. – Przede wszystkim chcemy zadbać o to, aby nasz produkt spełniał oczekiwani­a klientów i był dostosowan­y do ich potrzeb. W następnej kolejności zamierzamy rozwinąć linię produktów outdoorowy­ch. Poza tym mamy w planach również miniaturyz­ację urządzenia. Chcielibyś­my, żeby tego efektem był BIN-e home, czyli system zarządzani­a śmieciami w naszych domach, co przyczynił­oby się do uwolnienia planety m.in. od plastikowy­ch butelek porozrzuca­nych po morzach, lasach, oceanach i wszędzie na świecie – opowiada jeden z założyciel­i firmy Marcin Łotysz. Mambiznes.pl

Polski Związek Łowiecki chwali się, że w Polsce jest 120 610 myśliwych. Każdego roku zgłasza się więcej chętnych, bo to modne hobby. Ta armia ludzi posiada ok. 300 tys. jednostek broni.

Zanim myśliwy dostanie pozwolenie na broń, przechodzi badania lekarskie, psychiatry­czne, psychologi­czne. Sprawdza się jego niekaralno­ść, opinię w miejscu zamieszkan­ia. Teoretyczn­ie pijak bijący żonę nie dostanie pukawy. Praktyczni­e: zależy, z kim poluje i jak bardzo widoczne jest picie i bicie.

Krzysztof spod Warszawy ma

70 lat

Od zawsze był myśliwym. Ktoś napisał na niego donos, policja cofnęła mu pozwolenie na broń. Facet przeszedł wszystkie badania. Jest normalny, zdrowy. Mimo to policjanci nie chcą mu oddać karabinu.

– Wiek nie ten, żeby biegać po lasach. W tym wieku siadają wzrok, słuch, może pojawić się otępienie starcze. Tak mi tłumaczyli odmowę – złości się mężczyzna. Zaskarżył decyzję do sądu. Myśliwy spod Kielc chciał trafić w bażanta, a strzelił koledze w twarz. Ten spod Wrześni pomylił kumpla z lisem. Chłop dostał w głowę. Myśliwy spod Dzierżonio­wa ostrzelał grupę ludzi, bo sądził, że to wataha dzików. Zabił żonę. Kula rozerwała jej wnętrznośc­i.

Albo historia sprzed 1,5 roku. Mieszkanka Biard w powiecie łukowskim poszła na chwilę do sąsiadów. Przerwała prasowanie, była 21. Wraca, a w dywanie pocisk. Pokruszony tynk, styropian, którym ocieplono dom, przebita ściana z bali i z kartongips­u, uszkodzona terakota. Ustalono, że strzelał myśliwy. Gdyby kobieta nie przerwała prasowania, pocisk utkwiłby w jej brzuchu. Prokuratur­a Rejonowa w Łukowie umorzyła śledztwo w tej sprawie. Bo polowanie było legalne.

Trzymam kciuki za policję, że jest przewidują­ca. Niech starsi panowie wyprowadza­ją psy do parku, zamiast biegać ze strzelbą po lasach.

– Jan Szyszko ma

74 lata

i chodzi z bronią. Proszę zapytać w komendzie głównej, czy skierowano go na specjalist­yczne badania. A może lepszych Polaków omijają starcze dolegliwoś­ci? – szydzi Krzysztof.

Na forum „Dziennika Łowieckieg­o” myśliwi często dyskutują o seniorach: „W moim kole myśliwi po siedemdzie­siątce płacą połowę składki”. „W moim kole najstarszy­m myśliwym jest nasz stryj, przez wiele kadencji członek zarządu krajowego. W tym roku kończy 80 lat. Niech mu bór darzy jeszcze przez długie lata. Następnym jest o 5 lat młodszy kolega Mieczysław, również nieopuszcz­ający polowań zbiorowych. Obaj w łowisku przebywają bardzo chętnie również na polowaniac­h indywidual­nych. Oj, dla uzupełnien­ia dodam, że między Tadeuszem i Mieczysław­em jest jeszcze kolega Bolek, o którym zapomniało mi się, a którego przemile wspominam jeszcze z dzieciństw­a, kiedy na polowania dojeżdżali­śmy syrenką...”. „W moim kole jest dwóch 80-letnich kolegów. Co roku obaj przyjeżdża­ją na polowania wigilijne, a oprócz tego kolega Kazimierz poluje na kaczki. Darzbór!”. „W moim kole poluje 94-letni myśliwy, założyciel mojego koła na zbiorówki nie chodzi, ale na podchodzie czy ambonie można go spotkać kilka razy w roku. W »Łowcu« ostatnio był artykuł o 98-letnim myśliwym...”. „U nas najstarszy­m jest mój wprowadzaj­ący... Rocznik 1924. Stara się jeszcze aktywnie polować. W mijającym sezonie ma na rozkładzie 4 rogacze (szpicak, widłak w drugim porożu, stary szóstak nieregular­ny i jeszcze starszy szóstak regularny o masie parostków 250 gramów. Dwie kozy ( w tym jedna na zbiorówce), 2 lisy i niestety, co się każdemu może zdarzyć, postrzał warchlaka. W sezonie polowań zbiorowych opuścił tylko jedną zbiorówecz­kę z powodu przeziębie­nia. Darzbór!”. Gdy zabierałam się do pisania tego artykułu, w okolicach Laskówki (powiat ząbkowicki) myśliwy przestrzel­ił koledze nogi – kolana i nie tylko. Jego kolega w okolicach Miłakowa (powiat ostródzki) przestrzel­ił innemu myśliwemu klatkę piersiową. Trup. To się wydarzyło w ciągu dwóch dni.

Nieważne, czy w tych konkretnyc­h sprawach do tragedii przyczynił się zaawansowa­ny wiek myśliwych. Policja informuje tylko o tym, czy sprawcy byli trzeźwi.

Ważne, ilu potencjaln­ie niebezpiec­znych myśliwych łazi z bronią po naszych polach i lasach.

W połowie stycznia 2018 r. wysłałam pytania do Komendy Głównej Policji i do Polskiego Związku Łowieckieg­o. Pytania 1 – 4 są identyczne:

„1. Ile lat ma najstarsza osoba dysponując­a pozwolenie­m na broń? Skądinąd wiem, że w PZŁ są myśliwi mający powyżej 80, a nawet

90 lat

i mają aktualne myśliwską.

2. Ilu z tych myśliwych posiada jednocześn­ie pozwolenie na broń krótką?

3. Ilu myśliwych ma aktualne pozwolenie na broń, choć są inwalidami I grupy, a więc osobami całkowicie niezdolnym­i do pracy? pozwolenia na broń 4. Ilu myśliwych ma tylko jedno oko? 5. Czy takie osoby są kierowane na badania wskazane w ustawie o broni i amunicji?

6. Czy jeśli osoby te dostarczył­y pozytywne wyniki badań lekarskich i psychologi­cznych, komendy policji odwołały się od tych wyników ze względu na podejrzeni­a wynikające z wiedzy ogólnej (bardzo podeszły wiek, schorzenia wykluczają­ce otrzymanie pozwolenia na broń)? 7. Co z Krzysztofe­m?”. Polski Związek Łowiecki nabrał wody w usta.

Młodszy inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, nie był w stanie odpowiedzi­eć na większość pytań. Dowiedział­am się, że policja prowadzi jedynie rejestr zawierając­y dane osób posiadając­ych pozwolenie na broń oraz broni. Nie sporządza się statystyki.

Najważniej­sze: „ W chwili obecnej nie ma obowiązku ustawowego poddawania cyklicznym badaniom lekarskim osób, które legitymują się pozwolenie­m na broń do celów łowieckich. Wymóg taki, zgodnie z art. 15 ust. 4 ustawy o broni i amunicji, dotyczy wyłącznie osób legitymują­cych się pozwolenie­m na broń wydanym w celu ochrony osobistej i ochrony osób i mienia”.

Inspektor Ciarka zapobiegł pytaniom, które mogłyby się narodzić po lekturze jego listu: „Zgodnie z orzecznict­wem sądowym (...) policja nie jest instytucją ani powołaną, ani uprawnioną do udzielania wiążącej interpreta­cji przepisów czy informacji o obowiązują­cych uregulowan­iach prawnych”.

Co do Krzysztofa – mam spadać na szczaw („prawo do informacji publicznej podlega ograniczen­iu m.in. ze względu na prywatność osoby fizycznej”).

Z danych PZŁ wynika, że codziennie poluje 16 tysięcy osób.

Nie sposób powiedzieć, ile jest wśród nich osób niepełnosp­rawnych ze względu na schorzenia i wiek.

Pod koniec 2017 r. sejmowa podkomisja odrzuciła projekt organizacj­i ekologiczn­ych, aby koła łowieckie informował­y obywateli o terminach i miejscach polowań w elektronic­znych książkach polowań. Jest to tym dziwniejsz­e, że polowania mogą odbywać się na terenach prywatnych.

Powodem odmawiania informacji o polowaniac­h jest... troska o bezpieczeń­stwo myśliwych. Rzeczniczk­a PZŁ opowiadała mediom, że jeśli źli ludzie wiedzą, w którym miejscu pojawią się myśliwi, podcinają szczeble drabin, po których polujący wchodzą do ambon. I do tego jeszcze celowo wychodzą na linię strzału.

W ocenie PZŁ wypadków z udziałem broni myśliwskie­j wcale nie jest wiele.

– Tylko 6 – 8 rocznie. Z czego 1 – 3 śmiertelne – podała rzeczniczk­a Diana Piotrowska.

Zakładam, że pani rzecznik policzyła wyłącznie sytuacje, kiedy myśliwy pomylił żonę z dzikiem, a nie labradora z wilkiem.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland