Lekarz też człowiek i popełnia błędy. W jakiej cenie są zdrowie i życie?
Droga do przyznania odszkodowania z powodu błędów medycznych jest żmudna i długa. Średnio sprawy w sądach trwają trzy lata. Z reguły pacjenci mogą liczyć na kilkadziesiąt tysięcy złotych zadośćuczynienia. Choć zdarzają się przypadki milionowych odszkodowań.
Mogę powiedzieć, że przez lata pacjenci coraz częściej zwracają się o pomoc w sprawie błędów medycznych. Świadomość ludzi w tej kwestii wzrasta i częściej udaje się też te sprawy wygrywać w sądach – przyznaje adwokat Hubert Pawlikowski, specjalizujący się w sprawach odszkodowań powypadkowych i za błędy medyczne.
Prawnicy przyznają, że najczęściej klienci zgłaszają się do nich z powodu błędów medycznych popełnionych przy porodach.
– Częste są też sprawy z powodu wycięcia nie tego organu, co trzeba, np. prawego jajnika zamiast lewego. Sporo spraw dotyczy nieprawidłowej diagnostyki. Chodzi o to, że pacjent był np. przez dwa lata leczony na inną chorobę niż ta, która faktycznie mu dolega. Pojawiają się też błędy spowodowane niewykonaniem kompleksowych badań, np. USG, RTG – dodaje adwokat Wiktor Pielecki.
I zauważa, że w większości wymienionych przypadków pacjentom udaje się uzyskać odszkodowanie.
O jakich kwotach mówimy?
– Odszkodowanie na przykład za błąd przy porodzie, który skutkował zamartwicą i ciężkim, nieodwracalnym stanem noworodka, wyniosło łącznie 1,5 mln zł. Do tego udało się zapewnić rentę, prawie 10 tys. zł miesięcznie. Co ciekawe, szpital był ubezpieczony tylko na 200 tys. zł. Dlatego resztę, czyli 1,3 mln zł, musiał zapłacić z własnych środków – precyzuje mec. Pawlikowski.
Z kolei za przecięcie dróg żółciowych przy rutynowej operacji wycięcia pęcherzyka żółciowego udało się pacjentowi otrzymać około 90 tys. zł.
– Mieliśmy też ciekawą sprawę poparzenia przy radioterapii. Chodziło o podanie zastrzyku w kolano ze zbyt dużą ilością materiału radioaktywnego. Doszło do znacznych poparzeń. Zadośćuczynienie wyniosło około 90 tys. złotych – dodaje Pawlikowski.
Eksperci zgodnie twierdzą, że w ostatnich latach coraz częściej udaje się uzyskać dla pokrzywdzonego kwoty adekwatne do wyrządzonej krzywdy.
– Jednak każda sprawa jest inna, a kwoty zadośćuczynienia są ustalane zawsze według uznania sądu. Z mojego doświadczenia wynika, że pod względem zasądzanych kwot lubelskie sądy pozytywnie się wyróżniają na tle całej Polski – zauważa adwokat Hubert Pawlikowski.
Powodem coraz większej liczby spraw rozstrzygniętych na korzyść poszkodowanych może być m.in. fakt, że biegli sądowi, od których wiele zależy, są bardziej odważni w wydawaniu opinii. – Choć nadal jest to problem, bo solidarność zawodowa powoduje, że są duże trudności w znalezieniu biegłych, którzy podejmują się oceniać kolegów po fachu. Stąd sprawy o błędy medyczne mogą trwać długo. Z mojego doświadczenia wynika, że najkrócej od pół roku nawet do trzech lat – dodaje Pawlikowski.
Pacjent idzie do prokuratury
Nawet sami prokuratorzy przyznają, że dociera do nich więcej zawiadomień o podejrzeniu popełnienia błędu w sztuce medycznej. Dla porównania – w 2016 r. Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadziła 62 takie postępowania, a rok później 192.
Zaznaczmy, że od kwietnia 2016 r. w prokuraturach regionalnych powstały specjalne działy do spraw błędów medycznych. W zeszłym roku Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadziła 64 śledztwa w sprawie śmierci pacjentów.
– Dwie sprawy dotyczące błędów medycznych zakończono skierowaniem aktu oskarżenia do sądu – informuje Waldemar Moncarzewski, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Przyjrzyjmy się obu przypadkom. Wojciech C. został oskarżony o nieumyślne spowodowanie choroby u pacjenta, RAJCZYK Czas to pieniądz. Dzięki hossie trwającej od wielu miesięcy najbogatszy człowiek świata bogaci się w każdej minucie o około 230 tysięcy dolarów. 54-letni szef Amazona Jeff Bezos posiada majątek szacowany na 130 miliardów dolarów i zostawił pod tym względem daleko w tyle Billa Gatesa – posiadającego „zaledwie” 90 miliardów dolarów. Oznacza to, że co sekundę majątek Jeffa Bezosa powiększa się o około 3800 dolarów, czyli 13 tys. złotych. W czasie jednej czwartej sekundy zarabia zatem miesięczną pensję przeciętnego Polaka. Godzinna stawka miliardera wynosi tym samym 13,8 mln dolarów, czyli około 47 milionów złotych. która zagroziła jego życiu. Chodzi o złamanie podstawy przedniego dołu czaszki z uszkodzeniem płatów czołowych w czasie usuwania zmian zapalnych zatok. Lekarzowi może grozić za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.
W drugim przypadku oskarżeni są pielęgniarka i lekarz. Kobieta miała nie rozpoznać u pacjenta niewydolności krążeniowo-oddechowej, a mężczyzna nie dokonać własnej oceny stanu chorego i podać leki bez uprzedniego zbadania pacjenta. Za nieumyślne narażenie pacjenta na bezpośrednią utratę życia obojgu grozi kara do roku pozbawienia wolności.
Pacjenci mogą dochodzić swoich roszczeń również poza sądem, np. przed wojewódzką komisją ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Takie komisje działają w Polsce od 2012 roku. – Do końca lutego 2018 roku wpłynęło 207 wniosków o ustalenie zdarzenia medycznego. Wydano w tym czasie 44 orzeczenia o ustaleniu zdarzenia medycznego – informuje Andrzej Szarlip z biura prasowego Urzędu Wojewódzkiego.
Wnioski pacjentów dotyczyły najczęściej chirurgii ogólnej, epidemiologii, ortopedii i traumatologii narządów ruchu, położnictwa i ginekologii.
To nie instrukcja obsługi
Jak sami lekarze podchodzą do błędów medycznych?
– Medycyna jest sztuką i można w niej popełnić błąd. To nie jest instrukcja obsługi kuchenki mikrofalowej. Poza tym błędy medyczne są wypadkową niewiedzy lekarza, jego przemęczenia obowiązkami i braku zaufania pacjenta do medyków – uważa Marek Stankiewicz, rzecznik Lubelskiej Izby Lekarskiej.
Stankiewicz uważa, że to dobrze, że są takie procesy, bo lekarze mają szansę udowodnić, że ich postępowanie było prawidłowe. – Jednocześnie trudno przyznać, że jest to przyjemność. Lekarze muszą się liczyć z tym, że w przebiegu kariery zawodowej spotkają się z takimi oskarżeniami czy zarzutami ze strony pacjentów – dodaje Stankiewicz. I zauważa, że z pewnością roszczeniowość pacjentów jest większa niż 20 – 30 lat temu.
To, że pacjenci starają się dochodzić swoich praw również przez pozwy sądowe o zadośćuczynienie pieniężne, potwierdza Marta Podgórska, rzecznik prasowy SPSK4.
– Muszę przyznać, że rozpiętość żądań jest duża. Pamiętam, że ostatnio przez trzy lata toczyła się sprawa w sądzie pierwszej instancji w Warszawie. Co ciekawe, pacjent przypomniał sobie o rzekomym błędzie po 15 latach. Chodziło o kwestie ortopedyczne. Pacjent przegrał proces, ale postanowił dalej walczyć o zadośćuczynienie w sądzie apelacyjnym, w niewyobrażalnej wysokości 15 mln złotych. I tam również przegrał – relacjonuje Podgórska.
I zaznacza, że w trakcie procesu o odszkodowanie należy udowodnić winę. – Z reguły pacjenci traktują swoją szkodę na zdrowiu jako wynik błędu medycznego, a mogło przecież na przykład dojść do niezawinionego powikłania w trakcie zabiegu. Zaznaczmy, że pacjenci podpisują przed operacjami czy badaniami formularze, iż są świadomi ewentualnego ryzyka i powikłań, jakie niesie za sobą procedura medyczna. A później zdarza się, że są zdziwieni, że nie dostaną rekompensaty finansowej za uszczerbek na zdrowiu – tłumaczy Podgórska.
Jakość leczenia nie zmieni się przez ukaranie lekarza
Organizacje pacjenckie uważają, że rozwiązanie jedynie tematu odszkodowań nie wystarczy. – Każdy krok do wywalczenia rekompensaty z tytułu zdarzeń medycznych jest działaniem w dobrym kierunku. Jednak sama jakość leczenia szpitalnego nie zmieni się poprzez ukaranie lekarza – zaznacza Ewa Borek, prezes Fundacji MY Pacjenci.
I podkreśla, że równie ważne jest to, aby szpital, w którym dochodzi do błędów, wdrożył skuteczne procedury naprawcze, i żeby zespoły medyczne nie dopuściły więcej do powtórzenia tego samego błędu.
– W zachodnich systemach, inaczej niż w naszym kraju, nie jest obwiniana jedna osoba, tylko cały zespół. Nie karze się nikogo personalnie, natomiast doszukuje się błędów systemowych – precyzuje.
Dlatego w Polsce potrzebne jest uporządkowanie całego obszaru związanego ze zdarzeniami medycznymi. Zdaniem Fundacji MY Pacjenci, ofiary błędów medycznych powinny otrzymać bezpłatnie wszelką możliwą pomoc medyczną, żeby przywrócić im zdrowie i naprawić wszelkie szkody.
– Na wzór szybkiej ścieżki onkologicznej powinien powstać system szybkiej diagnostyki i leczenia oraz ośrodków referencyjnych, specjalizujących się w pomocy ofiarom zdarzeń medycznych – proponuje Ewa Borek.
I dodaje, że równie ważne jest, aby ofiary błędów medycznych otrzymały odszkodowanie lub zadośćuczynienie sprawnie i nie musiały długo na nie czekać. – Powinny być na tyle wysokie, żeby pokryć wydatki na leczenie spowodowane błędem. Poza tym osoba, która zgłosi zdarzenie medyczne i przegra w sądzie, nie powinna podlegać karze z tego powodu i nie powinna ponosić konsekwencji zawodowych i prawnych – zaznacza Ewa Borek.