Mama Gabrysi potwierdza dobre informacje
– Proszę pana, teraz, kiedy otrzymaliśmy wszystkie zdjęcia wykonane za pomocą radioznacznika w Warszawie, mogę powtórzyć informację sprzed tygodnia, że na kości krzyżowej Gabrysi nie ma już przerzutu. Był i go nie ma – cieszy się Weronika Chojecka, mama dziewczynki.
Tydzień temu pisaliśmy, z jakim niepokojem czekamy na odczyt z badań wykonanych po dwóch seriach terapii immunologicznej. Już wtedy Weronika Chojecka nieśmiało mówiła, że oglądając zdjęcia ze scyntygrafii (to diagnozowanie organizmu za pomocą radioaktywnej substancji wprowadzanej do organizmu), widzi wyraźny zanik guza w obrębie kości krzyżowej. Teraz to powtórzyła. Ale pisaliśmy też, że na kręgu Th4 nadal widoczne są małe, świecące punkciki. Tam ogniska przerzutu na razie się nie poddają. Nadzieja w tym, że skoro guzy się już nie „rozsiewają”, zaczną powoli, tak jak na kości krzyżowej, ustępować i w końcu zanikną. – Gabrysia jest uśmiechnięta i cieszy się, że ma jeden przerzut mniej – opowiada pani Weronika.
Przypomnijmy, że przerzuty pochodzą od guza głównego – neuroblastomy, umiejscowionego w jamie brzusznej dziewczynki. Ostatnie badania pokazują, że on nadal tam jest i na razie trudno mówić o zmniejszeniu jego rozmiarów. Ale widać, że rozpoczął się jakiś dobry proces i organizm w widoczny sposób reaguje na stosowaną metodę leczenia. Jeśli dodamy, że na tym właśnie guzie głównym widać coraz więcej zwapnień i objawów martwicy, to rodzi się nadzieja, że i tam ognisko nowotworu za jakiś czas obumrze. – Może on powoli się poddaje – mówi mama Gabrysi.
Dziewczynka wchodzi właśnie w nowy, trzeci już cykl podawania interleukinów i przeciwciał ANTY-GD2. Ponieważ cyklu nie można przerwać, najbliższe święta, wbrew wcześniejszym planom, spędzi w krakowskim szpitalu. Było z tego powodu trochę płaczu, ale pani Weronika mówi, że Gabrysia już oswoiła się z tą myślą i na całego przystąpiła do produkcji palm na Niedzielę Palmową, zajączków i baranków. Rozda je potem innym dzieciom leczonym na jej oddziale, w tym najlepszym przyjaciołom: Zuzi i Kacperkowi. Jak nam w tajemnicy ujawniła pani Weronika, prezenty niespodzianki rozrzuci zajączek, bo Gabrysia hołduje takiej właśnie tradycji.
Poprosiliśmy Weronikę Chojecką o kilka świątecznych słów dla naszych Czytelników. – Proszę gorąco podziękować wszystkim za pomoc okazaną mojej córce. Gdyby nie Państwo, jej leczenie byłoby bardzo utrudnione, jeśli w ogóle byłoby możliwe.
Z radością przyłączamy się do tych podziękowań.
WOJCIECH BARCZAK
Batalię małej, ośmioletniej Gabrysi z nowotworem opisujemy w ANGORZE od wielu tygodni. Dziecko walczy z neuroblastomą, a NFZ nie refunduje amerykańskiej metody leczenia zastosowanej w przypadku Gabrysi. Na apel Fundacji „Krwinka” odpowiedziały tysiące cudownych ludzi – leczenie kosztuje dużo i tego „dużo” zebraliśmy mnóstwo. Nasz Tygodnik gorąco wspiera dziewczynkę w jej trudnej walce.