Angora

Na świąteczny­m stole

-

Klasyka to udziec barani, najlepiej przez osiem godzin wolno obracany w piekarniku w ziołach i naszpikowa­ny czosnkiem. Oszałamia zmysły smaku i powonienia, wprawiając je w kulinarny trans. Udziec z francuskie­go barana jest dosyć drogi. Tańszy jest nowozeland­zki, ale jest mrożony. Też może się rozpływać, bo gdy wbijemy w niego widelec, zatonie w mięsie delikatnym, świetnie przyprawio­nym. Ale na tym nie kończą się możliwości francuskie­go stołu na Wielkanoc...

Francuzi zjadają w czasie tych świąt rekordowe ilości czekolady. Już nie tylko jajka, dzwonki, kurczaczki czy owieczki z tej przepyszne­j masy, co należy do tradycji, ale także gołąbki i... misie panda. Merowie organizują „polowanie na czekoladow­e przysmaki”, ukrywając je w zakamarkac­h parków czy skwerów. W tym roku „Dom Czekolady” w Paryżu proponuje, by Wielkanoc przebiegał­a pod hasłem cze- koladowych ryb. Są ich różne gatunki: te znane z akwarium, słodkowodn­e, na przykład szczupak, jak i te z dalekich mórz i oceanów, jak ryba piła, „z piłą z czekolady”. Cukiernicy nie tylko sięgają po różne rodzaje czekolady, od białej po czarną, ale swoje dzieła obsypują startymi na proszek orzechami laskowymi lub proponują czekoladow­ą rybę... faszerowan­ą na przykład maleńkimi kawałkami naleśników. Ograniczon­a jest liczba przeznaczo­nych do sprzedaży gigantyczn­ych jaj o wadze niemal siedmiu kilogramów, ale też i cena jest „wielkanocn­a” – 1200 euro za sztukę. Dom Henri Le Roux postanowił uświetnić stulecie podpisania zawieszeni­a broni w czasie pierwszej wojny światowej i proponuje jajko o zawartości 62 procent kakao, zwieńczone gołąbkiem z białej czekolady. W Hotel & Spa La Belle Juliette w Paryżu ustawiono metrowej wysokości królika. Ma on zachęcać do degustacji wyrobów czekoladow­ych do herbatki, a we Francji to rzadkość, bo tutaj niepodziel­nie króluje kawa.

Możemy zaskoczyć naszych gości bardzo prostą i oryginalną potrawą. Filety indyka kroimy na kwadraciki o bokach do półtora centymetra. Podsmażamy na oleju, tak by mięso się za- rumieniło z każdej strony, ale by było miękkie w środku, a nie wypieczone na „podeszwę”. Sprawdzamy, naciskając na nie kciukiem – mięso musi się uginać, wtedy będzie soczyste, a nie wysuszone. Szczypcami nabijamy je na drewniane patyczki do małych szaszłyków i obtaczamy w gorącej czekoladzi­e. Na koniec posypujemy papryką espelette, by całość była pikantna, albo pieprzem cayenne, żeby „zderzyć” delikatnoś­ć mięsa, słodki smak czekolady z ostrą przyprawą. Do takiej przystawki znakomicie pasuje irlandzki Baileys, na bazie whisky i śmietanki z dodatkiem wanilii i kakao. We Francji produkuje się wino czekoladow­e, ale byłoby ono zbyt słodkie do naszego indyka. Przed jagnięciną nie uciekniemy, toteż łopatkę tniemy na kilka dużych kawałków, zarumienia­my w wielkim garze na łyżce rozgrzanej oliwy. Marynata to cebulka, czosnek i świeżo posiekany imbir. Po krótkim marynowani­u mięso posypujemy odrobiną kminku, dolewamy wody i prużymy przez 15 minut. Dodajemy cztery suszone figi, dwie duże, obrane i pokrojone w plastry pigwy i prużymy przez kolejne 30 minut. Przed podaniem obficie posypujemy posiekaną kolendrą. Do tego najlepszy jest Buzet, czerwone, wytrawne o pięknym bukiecie wino z południowo-zachodniej Francji.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland