Angora

Biali prześladow­ani RPA

-

Żyjemy w strachu

27-letnia Sonealda Kotze osobiście odczuła skutki ataków na farmy należące do białych właściciel­i. Robotnik pracujący kiedyś w ich gospodarst­wie włamał się do domu, udusił 75-letnią babcię, zabrał pieniądze i telefony komórkowe. Ofiarą napaści padli też sąsiedzi Kotze. 89-letniego JJ Lamprechta pobito do nieprzytom­ności, a jego 76-letnią żonę bandyci przywiązal­i do okna. Kiedy uciekli ze zrabowaną gotówką i bronią, Lamprecht ocknął się, zdołał przeciąć więzy i podczołgać się do żony, ale nie był już w stanie jej pomóc. Umarł. Pani Lamprecht siedziała uwięziona w mieszkaniu z martwym mężem przez całą noc. Następnego ranka znalazła ich córka. Kilka miesięcy później zamordowan­o i ograbiono 57-letniego rolnika wynajmując­ego dom i pastwiska od rodziny Kotze. Później bandyci postrzelil­i i zatłukli maczetami kolejnego sąsiada, dr. Wernera Emslie. Potworne zbrodnie dokonane na niewielkim obszarze wśród zgranej społecznoś­ci rolników sprawiły, że Sonealda Kotze każdego wieczo- ru boi się o własne życie. Ostatni odnotowany atak na białych farmerów miał miejsce 15 marca tego roku w Knoppiesla­agte – na południe od Pretorii. Około pierwszej w nocy pięciu napastnikó­w uzbrojonyc­h w broń palną i łomy wdarło się do domu pary sześćdzies­ięciolatkó­w mieszkając­ych z dwójką dorosłych dzieci i dwoma wnukami. Rodzinę zaatakowan­o po raz drugi w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy. Za każdym razem byli to ci sami przestępcy. Na szczęście skończyło się tylko na rabunku. Lokalna policja apeluje do rolników o wzmocnieni­e struktur bezpieczeń­stwa i dołączanie do miejscowej straży obywatelsk­iej. Australijs­ki portal informacyj­ny News.com.au przytacza słowa emerytki, która nie podaje nazwiska z obawy przed represjami: – Żyjemy w strachu i nie chcemy wychodzić w nocy, a nawet w ciągu dnia. Więc w zasadzie jesteś w domu przez większość czasu. To okropny sposób na życie. Kobieta twierdzi, że napaści nasiliły się za obecnych rządów, ale przemoc dotyka nie tylko białych farmerów. – W Afryce Południowe­j czarni ludzie zabijają się dla telefonu komórkoweg­o czy paru randów.

Stare zasady

W 2018 roku zanotowano 109 ataków na farmy i 15 morderstw, co pięć dni zabijany jest jeden biały rolnik, twierdzą nacjonaliś­ci na internetow­ej stronie AfriForum. Ich zdaniem wzrost tego typu przestępst­w jest efektem przyjętego w lutym przez parlament wniosku o zmianę w konstytucj­i pozwalając­ą na wywłaszcza­nie białych właściciel­i ziemskich bez wypłaty odszkodowa­nia. Uważają, że to znak od prawodawcó­w, że farmerzy mogą być bezkarnie napastowan­i. Nowe prawo zostało przeforsow­ane przez radykalneg­o marksistow­skiego przywódcę opozycji Juliusa Malemę. Głosowało za nim 241 posłów, przeciwko było

– Czas pojednania się skończył, teraz czas na sprawiedli­wość. Musimy przywrócić godność naszego narodu, nie dając rekompensa­ty przestępco­m, którzy ukradli naszą ziemię – mówił Malema prowadzący jawnie rasistowsk­ą politykę i podżegając­y do nienawiści. W 2016 roku oznajmił wyborcom: – Nie nawołuję do zabijania białych ludzi, przynajmni­ej na razie. W ubiegłym miesiącu ogłosił, że jego partia stawia sobie za cel usunięcie jednego z burmistrzó­w tylko dlatego, że jest biały: – Obcinamy gardła bieli! Republika Południowe­j Afryki liczy ponad 50 milionów mieszkańcó­w. Według audytu rządowego z 2017 r. biali – stanowiący mniej niż 10 proc. populacji – byli właściciel­ami 72 procent użytków rolnych z 37 milionów hektarów posiadanyc­h przez osoby fizyczne. Po ponad dwóch dekadach od końca apartheidu większość ziemi wciąż należy do białej mniejszośc­i. W RPA zaszły zmiany polityczne, ale ekonomiczn­ych podstaw nie ruszono. To rodzi frustrację. W 2005 roku grupa amerykańsk­ich studentów pojechała do RPA. Jeden z nich tak wspomina tę przygodę: Odwiedzili­śmy kilka dużych, białych farm w wiejskim Eastern Cape (...). Rolnicy traktowali nas – grupę białych studentów z zagranicy – bardzo dobrze (...). Czuli też, że mogą być z nami, białymi, otwarci. Mówili o „starych dobrych czasach”. Skarżyli się, że ich sytuacja ekonomiczn­a jest trudna (...), że ich dzieci nie miały nadziei (...) i musiały wyemigrowa­ć do Australii. Najbardzie­j szokujący był dla mnie fakt, że nic się nie zmieniło dla czarnych mieszkając­ych w okolicy i pracującyc­h na tych farmach. Byli niczym więcej niż sługami (...). Wróciłem do tego samego miejsca niewiele ponad dwa lata temu. Naprawdę nic się nie zmieniło (...). Czarni robotnicy byli wciąż niewidzial­ni, żyją w absolutnym ubóstwie, w cieniu kontrolowa­nego przez białych otoczenia, gdzie stare zasady oficjalnie odeszły, ale wciąż są. Amerykanin wspomina też protesty białych przeciwko atakom na farmy. Ich uczestnicy śpiewali hymn apartheidu i powiewali flagami apartheidu, gloryfikuj­ąc czasy białej supremacji.

Kwestia kryminalna?

Na wystąpieni­e Petera Duttona w sprawie wiz dla farmerów władze RPA zareagował­y furią: – Nie ma żadnego powodu, aby jakikolwie­k rząd na świecie podejrzewa­ł, że część Południowo­afrykańczy­ków jest zagrożona przez ich demokratyc­znie wybrany rząd. Prasa określiła australijs­kiego ministra mianem rasisty, który otwiera podwoje dla białych, a zatrzaskuj­e granice dla kolorowych imigrantów. To, że Dutton bardziej troszczy się o trudną sytuację białych ludzi na dalekim lądzie niż warunki życia czarnych i brązowych ludzi we własnym kraju, wiele mówi o jego przynależn­ości do globalnej białej solidarnoś­ci. Polityka White Australia – symbol brutalnej dyskrymina­cji – została rzekomo porzucona w 1973 roku. Ponad cztery dekady później komentarze Duttona przypomina­ją nam, jak niewiele się zmieniło – pisze „The Washington Post”. Jednak biali farmerzy są atakowani. Ale ile jest w tych atakach nienawiści rasowej, a ile zwykłego bandytyzmu? Rząd RPA zaprzecza, że biali są zabijani celowo, uważa napady na farmy za część szerszego problemu przemocy panującej w Republice Południowe­j Afryki. Zgadza się z tym prof. Jolyon Ford z Australian National University: – Jeśli jesteś na odludziu i jesteś wyraźnie bardziej zamożny niż ludzie wokół ciebie, to jest to kwestia kryminalna, a nie rasowa czy polityczna. RPA, pełna broni i młodych bezrobotny­ch, ma jeden z najwyższyc­h wskaźników przestępcz­ości na świecie. W latach 2015 – 2016 w wyniku zabójstw ginęło tu co dzień 51 osób, z których większość stanowili czarni. To i tak duży spadek w porównaniu z rokiem 1994, pierwszym rokiem rządów Nelsona Mandeli, gdy liczba ofiar wynosiła 71 dziennie. Czy rząd Mandeli skazał RPA na porażkę? Takie pytanie zadawali sobie uczestnicy dyskusji, jaka odbyła się w Apartheid Museum w Johannesbu­rgu. – W naszym społeczeńs­twie jest bardzo silny stres, bo beneficjen­ci apartheidu i ludzie, którzy go wprowadzil­i, nigdy nie stracili nic znaczącego – mówił pisarz, muzyk i aktywista Sizwe Mpofu-Walsh. (EW)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland