Angora

Bomber sterroryzo­wał miasto

-

„Myśli, żeby zrobić sobie przerwę, pomyśleć, co dalej... Może wybierze działalnoś­ć misyjną?” – tak pisała na Facebooku o swoim synu Danene Conditt. Przed „przerwą” 23-letni Mark Conditt przez dwa lata studiował zarządzani­e biznesem, lecz nie dotrwał do końca. Pracował w firmie robiącej półprzewod­niki, ale go zwolniono. Ostatnio, tak jak rodzice, był akwizytore­m firmy Amway. W roku 2017 wyprowadzi­ł się z rodzinnego domu w Pflugervil­le na przedmieśc­iu Austin i zamieszkał z dwoma znajomymi w domu, który remontował z ojcem. Budząca sympatię twarz, ciepły uśmiech.

2 marca oznaczał dla mieszkańcó­w stolicy Teksasu koniec spokojnej codziennoś­ci. Milionowe Austin ogarnęła panika. Niebezpiec­zeństwo mogło czaić się wszędzie, objawiało się detonacją. Raz po raz, w różnych punktach miasta.

39-letni Anthony House zginął, gdy podniósł paczkę leżącą przed domem. Eksplodowa­ła gwoździami i śrubami. Tragiczny incydent – pomyślano i zapomniano. Na 10 dni. 12 marca eksplozja wniesionej do domu paczki zabiła 17-letniego Draylena Masona i ciężko poraniła jego matkę. Kilka godzin później gwoździe i śruby z eksplodują­cej paczki poważnie zraniły 75-letnią Esperanzę Herrerę. Wszystkie ofiary należały do mniejszośc­i etnicznych, mieszkały w dzielnicy Afroameryk­anów i Latynosów. Stąd gniewne komentarze reprezentu­jących ich organizacj­i. Gdyby chodziło o białych, byłby rwetes, a tak nic nie wiadomo. Prezydent nie raczył nic zauważyć, bo poszkodowa­ni nie mieli białej skóry.

18 marca dwaj biali 20-latkowie prowadzili chodnikiem rowery, weszli na drut, który wyzwolił eksplozję bomby. Obaj ciężko ranni. Nowa taktyka, nowa technika, sprawcy ani śladu, mimo że policja i 500 agentów FBI stawało na głowie, by go wykryć. Mia- sto sparaliżow­ał strach, policja otoczyła całą dzielnicę, zamknięto ulice, sklepy, restauracj­e, z psami przeszukiw­ano dom po domu. Szef policji Brian Manley na konferencj­i prasowej 18 marca mówił: – Wszystkie ładunki są podobne, mamy seryjnego bombera. Kieruję do niego nietypowy apel: Ujawnij się, świat na to patrzy, powiedz, o co chodzi, jakie masz motywy, problemy.

Dwa dni później bomba z gwoździami wybucha w dystrybuto­rni paczek FedEx w Schertz na przedmieśc­iu San Antonio, 105 km od Austin. Rani pracownika. Nerwowość sięga zenitu. Ponad 1200 osób wzywa policję na widok paczek przed domem. Intensywna praca policji i FBI zaczyna przynosić efekty. Kamera przemysłow­a rejestruje młodzieńca w czapce i gumowych rękawiczka­ch, gdy 20 marca wieczorem w placówce FedEx nadaje dwie paczki. Jedna eksploduje na taśmociągu, raniąc pracownicę. Drugą dostrzegaj­ą pracownicy w sortowni przy lotnisku Austin: organa ścigania przechwytu­ją ją, zanim wybuchnie. Wiadomo, jakim samochodem jeździ nadawca paczek, ustala się numer jego komórki, miejsce zamieszkan­ia, wykrywa podejrzane poszukiwan­ia na Google. Policjanci wertujący w sklepach dziesiątki tysięcy parago- nów (bomby robiono z ogólnie dostępnych towarów) typują podejrzane­go. Zapis aktywności telefonicz­nej umiejscawi­a go przy motelu Red Roof Inn w Round Rock, 35 km od Austin. Jest, siedzi na parkingu w aucie – melduje policja o godz. 3 w nocy, wzywa posiłki. Kierowca odjeżdża, ruszają za nim drogą wzdłuż autostrady międzystan­owej I-35. Nagle bordowa terenówka podejrzane­go zjeżdża do rowu. Gdy policjanci podchodzą, następuje eksplozja, rani policjanta. We wraku rozszarpan­e zwłoki Conditta. Przez trzy tygodnie terroryzow­ał miasto.

Dla kilku milionów Teksańczyk­ów to wreszcie wytchnieni­e od nerwówki, lecz nie do końca. Policja ostrzega: nie wiemy, co on robił przez ostatnie 36 godzin. Prawdopodo­bne, że wysyłał paczki z bombami. Jego pobożna rodzina publikuje oświadczen­ie: „Jesteśmy zdruzgotan­i. Jesteśmy normalną rodziną, nie mieliśmy pojęcia o mroku, jaki spowijał Marka”. Z jego aktywności w internecie jawi się portret konserwaty­sty, lecz nie ekstremist­y. Niekarany.

22 marca policja poinformow­ała o 25-minutowym wyznaniu na komórce, jakie nagrał Conditt kilka godzin przed śmiercią. Komendant Manley określa je jako „skargę młodego człowieka nieradzące­go sobie z wyzwaniami życia osobistego, które postawiły go pod ścianą”. Conditt przyznaje się do zamachów i produkcji siedmiu bomb, lecz nie ma słowa o motywach. 23 marca ujawniono kilka wyznań z deklaracji bombera, który twierdził: „Chciałbym, żeby było mi przykro, ale nie jest”. I określa siebie mianem psychopaty. (STOL)

 ?? Fot. PAP/EPA i East News ??
Fot. PAP/EPA i East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland