Nowy przedmiot akademicki
Erozja demokracji w Polsce
Gdy Donald Trump został prezydentem, 35-letni Robert Blair, adiunkt na wydziale nauk politycznych na Uniwersytecie Browna w Providence, zaczął rozmyślać nad nauczaniem nowego przedmiotu. Nurtowało go pytanie: Czy amerykańska demokracja jest zagrożona? Jeśli tak, to jak to sprawdzić?
Blair poprosił profesorów z innych uczelni o współpracę oraz postarał się o grant, aby zatrudnić kilku asystentów badawczych. Tak powstał przedmiot uniwersytecki wykładany obecnie w całych Stanach. Na różnych uczelniach nosi różne nazwy: „Erozja demokracji”, „Rozpad demokracji” lub „Upadek demokracji”, na niektórych jest nawet proponowany na roku przygotowującym do magisterium, ale jego program nauczania jest praktycznie wszędzie taki sam.
Już dziesięć uczelni, a wśród nich: Uniwersytet Amerykański w Waszyngtonie, Uniwersytet w Denver, Uniwersytet Stanowy Ohio oraz Yale, oferuje go tej wiosny. To o siedem więcej niż jesienią 2017 roku. Sześć innych uczelni, w tym Uniwersytet Stanowy Georgii i Uniwersytet Indiany, naucza części tego programu. Nowy przedmiot wykładany jest też na Uniwersytecie Dilman w Manili. W kraju, w którym tysiące ludzi zabito w wojnie z narkotykami prowadzonej przez prezydenta Filipin Rodriga Duterte.
„Demokratyczna erozja” stanowi rodzaj sekcji zwłok demokracji w krajach, w których umarła lub umiera. Studenci uczą się o losach systemu w Wenezueli, w Polsce, na Węgrzech oraz w Rosji. Czytają prace naukowe, na przykład: „Populistyczne, skrajnie prawicowe partie w Europie” Casa Mudde’a i artykuły z kwartalnika „Journal of Democracy”, takie jak „Autorytarny dryf Ameryki Łacińskiej: zagrożenie ze strony populistycznej lewicy” Kurta Weylanda. Tematami zajęć są: „Populizm i demagogia”, „Mechanizm kozła ofiarnego, paranoja i wykluczenie”, „Stawianie oporu”. – Studenci uczestniczą w wydarzeniach politycznych, piszą i odpowiadają na posty na blogu międzyuniwersyteckim. A pod koniec roku każdy student musi przygotować analizę sytuacji w wybranym kraju. Z kolei kandydaci na magistrów z teksańskiej uczelni wyższej TAMU dokonają syntezy analiz ze wszystkich uniwer- sytetów i przygotują raport końcowy dla Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) w nadziei, że ukażą, w jaki dokładnie sposób erozja demokracji objawiała się w tych krajach – opowiedziała adiunkt Jessica Gottlieb.
Pierwszy, jesienny semestr nowego przedmiotu na Uniwersytecie Browna przyciągnął więcej chętnych, niż było miejsc. Robert Blair skupił się wtedy na wyjaśnieniu przyczyn wprowadzenia tych zajęć: – Większość z nas myśli, iż demokracja umiera na skutek zamachu stanu. A ten system może upaść także w sposób niezwykle subtelny, wręcz trudny do wykrycia. Pomaga w tym na przykład przywódca, który forsuje ustawy o zniesławieniu, hamując w ten sposób wolność słowa, prawa wyborcze i tworząc przeszkody dla opozycji. Demokratycznie wybrani politycy wmawiają narodom, że robią to, gdyż są to działania konieczne dla demokracji. Wspierają restrykcyjne prawa wyborcze, twierdząc, że chronią one przed nieuczciwymi głosami.
– Zamiast łamać prawo czy uciekać się do przemocy, przywódcy wykorzystują mechanizmy prawne do zachowania swojej władzy. To jest tak zwany niewidoczny autorytaryzm – powiedziała Molly Winders, która kurs o erozji demokracji ukończyła na Uniwersytecie w Memphis. – Donald Trump kwestionuje autorytet Sądu Najwyższego. (PKU)