Zadyszka lidera
Po raz pierwszy od wyborów Prawo i Sprawiedliwość zanotowało tak duży spadek poparcia. To wypadek przy pracy czy trwała tendencja?
W badaniu przeprowadzonym 28 marca 2018 r. przez Kantar Millward Brown na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24 na Zjednoczoną Prawicę (PiS, Porozumienie, Solidarna Polska) chciało zagłosować 28 proc. badanych, co oznaczało spadek aż o 12 proc.
Dwa dni później opublikowano sondaż Instytutu Badań Pollster, zrobiony na zlecenie „Wiadomości” TVP 1. W tym badaniu PiS uzyskał aż 39 proc., ale w stosunku do sondaży sprzed miesiąca stracił 8 proc.
4 kwietnia kolejny sondaż przeprowadził Instytut Badań Rynkowych i Społecznych dla „Rzeczpospolitej”. PiS stracił 7,6 proc., spadając do 31,8 proc.
Jak odpowie na to partia Jarosława Kaczyńskiego? Pierwszy radykalny krok już zrobił sam prezes.
W czwartek odbyło się posiedzenie Komitetu Politycznego PiS, po którym na konferencji prasowej wystąpił Jarosław Kaczyński:
– Swego czasu, przed wyborami, powiedziałem, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy i społeczeństwo najwyraźniej to zapamiętało. To stąd reakcja na nagrody, takie oczekiwanie daleko idącej skromności w życiu publicznym – powiedział prezes. – Wiemy, że jesteśmy dla społeczeństwa i to nie jest tak, że idzie się do polityki dla pieniędzy, i nie jest celem polityki bogacenie się polityków, wobec tego podjęliśmy pewne decyzje (...). Ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się na przekazanie swoich nagród (...) na cele społeczne do Caritasu (...). W związku z tym Komitet Polityczny na mój wniosek ustalił dzisiaj, że zostanie złożony do laski marszałkowskiej projekt obniżenia o 20 proc. pensji poselskich (po 1978,46 zł – przyp. autora) (...). Chcemy wprowadzenia nowych limitów obniżających dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także dla ich zastępców. Zniesione też zostaną wszelkie dodatkowe, poza pensją, świadczenia, jeżeli chodzi o kierownictwa spółek Skarbu Państwa, w tym spółek komunalnych.
Przy takich pensjach do polityki, w jeszcze większym stopniu niż dziś, trafią ludzie na zasadzie selekcji negatywnej. Spełni się więc marzenie Lenina, że kucharka może rządzić państwem, tyle że we władzach bolszewickiej Rosji nie było ani jednej kucharki, ani nawet kucharza.