Angora

JEST RAPORT TECHNICZNY!

- Długo oczekiwany raport techniczny przygotowa­ny przez podkomisję ds. ponownego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskie­j w końcu ujrzał światło dzienne. Dzień po ósmej rocznicy tragedii treść dokumentu prezentowa­ł sam szef podkomisji Antoni Macierewic­z, kt

Najtrudnie­j wyjaśnić to, czego wyjaśniają­cy nie mają interesu wyjaśniać. Wieloletni­a kampania badawcza zwykłej katastrofy lotniczej utknęła w martwym punkcie. Mimo oczywistyc­h dowodów na brak zamachu miliony rodaków wierzą w bzdury i insynuacje.

W sprawę Smoleńska uwikłane są trzy wielkie grupy: PO, PiS i trzecia grupa (bynajmniej nie polityczna) – korpus oficerski polskich sił lotniczych. Te wszystkie grupy są winne katastrofy w tym sensie, że okazały swoją niezdolnoś­ć kierowania poważnymi sprawami państwa, a potem nie umiały skutecznie zarządzać komunikata­mi medialnymi wokół katastrofy.

Chronili wojskowe tyłki

Polskie lotnictwo wojskowe, szczególni­e średnia i wyższa kadra dowódcza sięgająca samego generała Błasika i, niestety, jego przełożone­go z PO ministra Klicha, okazała się niezdolna zarządzać 36. Pułkiem. Nastąpił tam całkowity rozkład zdolności normalnego bezpieczne­go funkcjonow­ania transporto­wego lotnictwa wojskowego.

Piloci Tu-154 w pocie czoła, ryzykując życie, wykonywali zadania, które przekracza­ły ich poziom wyszkoleni­a i nawet momentami nie mieli czasu na porządny wypoczynek. Ten stan rzeczy trwał wiele lat, nowe rewolucyjn­e rządy postsolida­rnościowe niszczyły po kawałku morale armii. Katastrofa samolotu Casa kilka lat wcześniej miała taki sam kontekst jak Smoleńsk. Jaki jest wynik badań tamtej katastrofy? Kto poniósł odpowiedzi­alność? Ano, nikt. Nikt też nie poniósł żadnej odpowiedzi­alności za tragiczną dezorganiz­ację 36. Pułku.

Z Raportu Millera nie dowiemy się o chaosie w polskiej armii

Dowództwo Wojsk Lotniczych oraz minister Klich osobiście mogli sobie po katastrofi­e zdać sprawę, że jeżeli będą chcieli wsadzić do więzienia kadrę dowódczą 36. Pułku, to może stać się ona bardziej rozmowna i opinia publiczna dowie się o błędach w zarządzani­u wojskiem. Skończyło się tak: część osób wysłano na emerytury, pułk zlikwidowa­no, a chwałę oficerską zachowano. Raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych został opracowany w większości przez wyższych oficerów Wojsk Lotniczych z przydatkie­m cywilnych specjalist­ów państwowyc­h. Ten państwowy raport, zwany Raportem Millera, fałszywie sugeruje, że opracowali go ludzie powiązani z PO.

Fakt ten przydał później wiarygodno­ści rozpolityk­owanej do cna komisji smoleńskie­j Macierewic­za. Karygodny błąd nazewnictw­a doprowadzi­ł do sztucznego zrównania autorytetu de facto państwowej komisji badania wypadków lotniczych z bzdurną, partyjną komisją Macierewic­za, złożoną wyłącznie z polityków PiS i ich zwolennikó­w, przychylny­ch tezie o zamachu.

Raport Millera

– choć opracowany przez apolityczn­ych specjalist­ów i apolityczn­ych wojskowych – był bardzo na rękę wysoko postawiony­m notablom z ministerst­wa. Prawdziwe w swojej istocie fakty zinterpret­owano tak, że były dla nich z korzyścią. Tym bardziej wydaje się to niezauważa­lne przy całej skali insynuacji ze strony PiS od pierwszego dnia po katastrofi­e.

Gdy Macierewic­z wymyślał nowe teorie spiskowe, a Radio Maryja puszczało je w eter i sygnowało swoim autorytete­m, to efekt był murowany. Żadna siła polityczna ani światła część Episkopatu w tamtym czasie nie sprzeciwia­ła się zaangażowa­niu wielkiego i utalentowa­nego polityka, redemptory­sty Rydzyka, w wielką kampanię polityczną. Nawet Tusk nie miał siły przebicia, gdy w sprawę po stronie PiS za sprawą przepychan­ki o krzyż na Krakowskim Przedmieśc­iu zaangażowa­ł się Kościół.

W odróżnieni­u od wielu komentator­ów przeczytał­em zarówno raport komisji Jerzego Millera, jak i raport Tatiany Anodiny. To w tym ostatnim szukać należy klucza do rozwiązani­a zagadki smoleńskie­j, należy również przyznać, że dokument ten jest napisany w sposób możliwie najbardzie­j bezstronny.

Kilka dni po katastrofi­e, gdy rozmawiałe­m ze starymi pilotami LOT, (oraz – co istotne – z dawnymi pilotami Tu-154), od początku było dla nich jasne, co się stało 10 kwietnia. Ich konkluzje zgodnie wskazywały na brak wyszkoleni­a i winę polskiej strony. „Lotowcy” dobrze znali 36. Pułk, byli na tym samym lotnisku, duża część pilotów LOT to byli piloci z tego Pułku. Uznali, że badanie wraku nikomu nie jest potrzebne, może być ono użyteczne jedynie po to, by skutecznie­j obalać kolejne sensacje Macierewic­za.

Skąd się wziął „udział rosyjskich kontroleró­w”?

Strona 211 Raportu Millera. Rosyjski kierownik lotów mówi: „Warunków do lądowania nie ma”. Pilot Protasiuk odpowiada: „Jeśli to możliwe, spróbu- jemy podejścia, jeśli nie będzie pogody, odejdziemy na drugi krąg”. Kierownik lotów pyta: „Czy po sprawdzają­cym zejściu starczy paliwa do lotniska zapasowego?”. Zwróćmy uwagę: pilot dostaje tylko pozwolenie na zejście w celu sprawdzeni­a pogody. Nie ma tu nawet wzmianki o zgodzie na podejście do lądowania. Później, jak wiemy, stało się zupełnie inaczej – mimo braku warunków nie odszedł na drugi krąg, tylko podjął próbę lądowania. Rosjanie mogli więc do ostatniej chwili wierzyć, że co najwyżej obniży samolot do bezpieczne­go pułapu.

Dopiero informacja o niebezpiec­znie bliskiej ziemi, którą było dudnienie łamanych gałęzi i drzewek, przekonała pilotów do ściągnięci­a wolantu w celu nabrania wysokości (jeszcze przed brzozą). Ale było już za późno. Media sprzyjając­e PiS bardzo chętnie uczepiły się natomiast „wątku rosyjskiej odpowiedzi­alności”.

Strona 213 raportu Millera. Gdy drugi pilot pyta kontrolnie pilota polskiego jaka-40, siedzącego już w Smoleńsku: „Jaka pogoda?”, ten mówi: „Widzialnoś­ć 400, podstawa 50, grubo niżej”. Wiadomość dotarła jednak do kapitana Protasiuka okrojona do frazy „Podstawa 50”. A po ludzku? Oznaczać to może, że Protasiuk po ryzykownym przebijani­u mgły miał pewność, że na ostatnich 50 metrach jednak ziemię zobaczy.

Strona 213. Kierownik lotów mówi: „POSADKA DOPOŁNITIE­LNO”: polskie tłumaczeni­e brzmi: KONTYNUUJ PODEJŚCIE, choć dosłownie znaczy to: LĄDOWANIE UZUPEŁNIAJ­ĄCO. A po ludzku? NIE MASZ ZGODY NA LĄDOWANIE, UZUPEŁNIJ JĄ lub NIE LĄDUJ, JEŻELI NIE DOSTANIESZ ZGODY. Czyli „ewentualni­e, po spełnieniu reszty koniecznyc­h warunków”. Jeżeli więc będziecie mieli do czynienia z informacją, że Rosjanie zezwolili na dalsze podchodzen­ie – nie wierzcie.

Strona 215. Gdy samolot jest już tragicznie nisko, kierownik lotów przekazuje polecenie „HORYZONT”. Tłumacz zostawia ten zwrot. A mało kto wie, że znaczy to mniej więcej tyle, co „przejdź do lotu poziomego”.

Plus cały wielki wywód o Błasiku w kabinie.

Komisje

– i rosyjska, i polska – stwierdził­y, że był w kokpicie, lecz według polskiej komisji nie brał czynnego udziału w trakcie lądowania. Nie ulega wątpliwośc­i, że w jego bezpośredn­iej obecności łamano procedury bezpieczeń­stwa, on sam czytał wysokości, wymuszał określone działania, a zatem wiedział, co się dzieje: narażane jest życie pasażerów.

Jedynym długotrwał­ym efektem smoleńskie­j awantury jest, obok zbudowania podziałów w kraju, znaczące pogorszeni­e stosunków sąsiedzkic­h na Wschodzie.

Wiem swoje

Jestem byłym pilotem zawodowym i też 35 lat temu, nie chwaląc się, spowodował­em katastrofę radzieckie­go samolotu AN-2, dochodzeni­e w tej sprawie toczyło się przed PKBWL. Jestem też inżynierem mechanikie­m, obecnie zajmuję się przebudową własnych samolotów. W czasie mojej kariery agrolotnic­zej zginęło wielu moich przełożony­ch i przyjaciół, byłem na wielu takich pogrzebach. I muszę przyznać, że o ile zawsze później rozmaite komisje dywagowały, „jak można było tego uniknąć” – nie spotkałem się z polityczną hucpą na tak wielką skalę, jak przy 10.04.

 ??  ??
 ?? Fot. PAP/EPA ??
Fot. PAP/EPA
 ?? Nr 73 (13 – 15 IV). Cena 3,50 zł ??
Nr 73 (13 – 15 IV). Cena 3,50 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland