Nie Los Angeles, tylko Mielec
Polska lodziarnia została uznana za jedną z najbardziej stylowych na świecie
Najbardziej stylowa lodziarnia świata znajduje się w Mielcu.
Tę nagrodę przyznał „Wallpaper”, prestiżowy brytyjski magazyn poświęcony architekturze, wzornictwu i sztuce użytkowej, stawiając polską lodziarnię wśród ośmiu najbardziej stylowych na świecie.
W rankingu zwyciężyła „Sweet Salvation” w Dubaju, przed „Mister” z Vancouver i „Museum of Ice Cream” z Miami. Wszyscy wyróżnieni znajdują się w najbogatszych miastach świata (pozostali laureaci są w Pradze, San Francisco i dwa lokale w Mediolanie). Wszyscy poza lodziarnią „Dudek”, która znajduje się w 60-tysięcznym Mielcu i na dodatek jest położona w sporej odległości od centrum (przy Mickiewicza).
Choć eksperci magazynu oceniali jedynie wnętrza, to jednak laureaci mogą pochwalić się lodami o wspaniałym smaku i jakości.
– Nasza przygoda z lodami zaczęła się raczej z przypadku – mówi właściciel Grzegorz Dudek. – Na początku lat osiemdziesiątych moi rodzice zajmowali się handlem i drobną gastronomią. W 1986 roku w Szczucinie kupili niewielką lodziarnię. Wcześniej nie mieli w tej branży żadnych doświadczeń, ale babcia znała domowe receptury produkcji lodów i tak to się zaczęło. Latem robili lody, zimą zapiekanki.
Przez blisko 30 lat szczucińska lodziarnia znana była tylko okolicznym mieszkańcom. To zmieniło się przed czterema laty.
– Jestem z wykształcenia ekonomistą, skończyłem finanse i rachunkowość. Po studiach pracowałem w krakowskim oddziale IBM – wyjaśnia pan Grzegorz. – Jednak nie podobał mi się korporacyjny wyścig szczurów. Nie widziałem też sensu w sporządzaniu firmowych statystyk. Postawiłem wszystko na jedną kartę i wróciłem do Szczucina. Wiedziałem jednak, że prowadzenie maleńkiej firemki w mieście liczącym niewiele ponad 4 tys. mieszkańców nie ma większego sensu. Opracowałem strategię rozwoju naszego rodzinnego biznesu i wziąłem się do pracy. Tak powstała marka: „Lody tradycyjne Dudek”. Przez cztery lata otworzyłem dwa lokale w Mielcu i jeden w Dąbrowie Tarnowskiej. Oprócz tego pod Krakowem jest lodziarnia działająca na zasadzie franczyzy. Nasze produkty są jeszcze sprzedawane w dwóch kawiarniach – w Rzeszowie i Stalowej Woli.
Lodziarnie „Dudek” są czyste, jasne, schludne, przyjazne. Ta nagrodzona została zaprojektowana przez zespół projektowy Pigalopus: Malwinę Borowiec i Karolinę Chodur, dwie zdolne architektki, z którymi pan Grzegorz chodził do liceum w Tarnowie.
– Nie wiem, czy odwiedził nas ktoś z magazynu „Wallpaper”, czy też prze- ny karmel, a od niedawna także czarny kokos, który swój kolor zawdzięcza spopielonej skorupce kokosa.
– Większość lodów produkowanych przemysłowo jest napowietrzona nawet w ponad 60 proc. – wyjaśnia Dudek. – To oznacza, że litr takiego deseru może ważyć mniej niż pół kilograma. Nasi klienci nie płacą za powietrze, gdyż napowietrzanie wynosi tylko 25 proc. Co jakiś czas odwiedzają nas różni technolodzy żywności i proponują dostosowanie receptur do współczesnych czasów. Ale ja ich nie słucham. Wiem, że sukces tkwi w tradycji. To nie oznacza, że nie doskonalimy naszych smaków, ale robimy to powoli, z zachowaniem tradycyjnych metod.
Jeszcze w tym roku lodziarnie „Dudek” były zamykane na zimowe miesiące. Ale teraz już tak nie będzie. Wszystkie będą czynne przez okrągły rok.
– Do tej pory ze względu na koszty i niewielką rozpoznawalność marki nie próbowaliśmy swoich sił w dużych miastach – wyjaśnia pan Grzegorz. – Ale przymierzamy się także do wejścia na ten trudny i dla nas nowy rynek. Na początek będziemy w Krakowie i Tarnowie.
Firma nie ma środków na reklamę i właściwie ogranicza się do obecności w mediach społecznościowych, zwłaszcza na Facebooku.
– Nie stać nas na to, żeby płacić za wysokie pozycjonowanie na przeglądarkach internetowych – wyjaśnia Dudek. – Najbardziej skuteczna okazała się reklama działająca na zasadzie poczty pantoflowej – od jednego zadowolonego klienta do drugiego. Ale prawdziwy przełom nastąpił, gdy polskie media dowiedziały się o rankingu magazynu „Wallpaper”.
Firma ma smaczne lody i ładne lokale, ale żeby osiągnąć sukces, to jeszcze za mało. Dlatego właściciel przywiązuje bardzo dużą wagę do jakości obsługi.
– Staramy się, żeby nasi pracownicy obsługujący klientów byli nie tylko kompetentni, ale także mili. Myślę, że nasze standardy są na europejskim poziomie – zapewnia.
Dudek nie zdradza wyników finansowych, ale zapewnia, że w zależności od pogody, a więc także wielkości sprzedaży, rentowność waha się od 5 do 20 proc.
– W przyszłości zamierzamy postawić przede wszystkim na franczyzę – informuje pan Grzegorz. – Większa liczba lodziarni sprawi, że produkcja tylko w samym Szczucinie stanie się niewystarczająca. Lokale franczyzowe otrzymają więc własne urządzenia do produkcji lodów. Będą one wierną kopią tych, które używamy obecnie. Jakość i tradycja zadecydowały o naszym sukcesie i dlatego nadal będziemy się tego trzymać.