SZUKAMY CIĄGU DALSZEGO
W przyszłym roku będą obchodzić jubileusz 40-lecia. Na początku występowali w roli tzw. chórków towarzyszących różnym artystom. Potem nawiązali współpracę z Krzysztofem Krawczykiem i Marylą Rodowicz. Pojawiali się z nimi na koncertach, uczestniczyli w nagraniach. Od 1983 r. występują samodzielnie z własnym repertuarem i grupą akompaniującą. Wypracowali własny styl – prezentowali muzykę country, folk i pop. Do największych ich szlagierów należą m.in. „Tyle złamanych serc”, „Ojciec żył, tak jak chciał”, „Kto, jeśli nie ty”.
Od początku trzon grupy tworzyli Barbara Pysz i Marceli Trojan, którzy zostali małżeństwem. Mieszkają w Bielsku-Białej. Śmieją się, że są ostatnim bielskim domem, bowiem graniczą już z gminą Jaworze. – Jesteśmy tutaj od 2000 r., czyli już 18 lat. Basia się tu urodziła, zatem wróciła w rodzinne strony, na ojczystą ziemię. Wcześniej mieszkaliśmy w różnych miejscach – w Warszawie, Poznaniu, Katowicach. I za granicą.
Dodają, że kierowali się także pięknem krajobrazu. – Tu jest ekologicznie. W Katowicach dominowała szarość, a koszula po godzinie spaceru była brudna. Poza tym zawsze był sentyment do tego miejsca – chociażby ze względu na bogate życie kulturalne. Na przykład bardzo duża impreza „Bielska Zadymka Jazzowa”, której od lat przewodzi Jan Ptaszyn Wróblewski, czy „Jesień Jazzowa”, której dyrektorem artystycznym jest Tomasz Stańko. Bielskie Centrum Kultury dzięki dyrektorowi Władysławowi Szczotce oraz poparciu Pana Prezydenta Jacka Krywulta organizuje na tym terenie wiele ciekawych przedsięwzięć. Mamy tutaj szereg światowych i polskich gwiazd. Ludzie przyjeżdżają z całej Polski. Miasto ma korzystne położenie, ciekawą architekturę w stylu galicyjsko-wiedeńskim, rzekę Białkę dzielącą miasto na pół (jak Buda-Peszt) oraz szczególny urok, np. trzy ryneczki otoczone stylowymi kamieniczkami, a zimą – własny stok narciarski na Dębowcu. Szkoda, że brakuje dużej sali koncertowej.
Mieszkają w domu pod lasem. – Wychodzę i od razu trafiam na szlak turystyczny – mówi Marceli. – Są górki, jest strumyczek. Mamy wszystko, dlatego tak rzadko bywam w mieście.
– Bo ja wszystko załatwiam, a on może raczyć się otoczeniem – wtrąca