I wpada w sidła bieżącej polityki (Wirtualna Polska)
Pierwsza dama rusza do protestujących
Pierwsza dama rusza do protestujących.
W czwartek wieczorem, w 17. dniu protestu rodzin osób niepełnosprawnych w Sejmie, do rozmów rusza pierwsza dama. Choć niczego formalnie nie może obiecać, polityka to również gra gestów, a ta wygląda dobrze. Problem? Dla opozycji to za mało, a twardy elektorat PiS uważa to za zdradę stanowiska rządu.
„Wreszcie wyszła z cienia”, „To my mamy w ogóle pierwszą damę”, „Co ona może tam zrobić”? Mniej więcej takie głosy pojawiły się na opozycyjnej stronie Twittera zaraz po ogłoszeniu wizyty Agaty Kornhauser-Dudy u protestujących rodziców dzieci niepełnosprawnych. Prezydentowa zjawiła się na ich zaproszenie przekazane przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który wcześniej wręczył jej Medal św. Brata Alberta, przyznawany za „działalność na rzecz osób niepełnosprawnych”.
„Polityczny coming out”
Choć niektórzy komentatorzy – generalnie nieprzychylni Pałacowi Prezydenckiemu – pochwalili gest i chęć rozmowy, prawie zawsze dodawali przy tym, że czekają na coś więcej. „Marzy mi się pierwsza dama tak aktywna, jak Michelle Obama” – komentowała Renata Grochal z „Newsweeka”. „Minister Mucha twierdzi, że pierwsza dama od 3 lat działa na rzecz osób niepełnosprawnych. Mistrzostwo działań dyskretnych. Może powinni przerzucić ją do wywiadu” – ironizował jeden z internautów. Takich głosów można się było w oczywisty sposób spodziewać. Zarzuty związane z milczeniem i biernością kierowane są bowiem wobec Kornhauser-Dudy właściwie od początku wygranych przez jej męża wyborów prezydenckich. Kobiety protestujące na Czarnym Marszu domagały się jej wyraźnego głosu, a swoją nadzieję podsycały plotkami o rzekomej niechęci bardziej liberalnej prezydentowej do polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości. Tą samą kartą w pewnym momencie zagrali również scenarzyści „Ucha Prezesa”, przedstawiający pierwszą damę w roli hetery, która de facto pociąga za sznurki biernym mężem. Jakkolwiek malownicze byłyby to fantazje, miały jednak zasadniczą wadę – nijak nie przystawały do rzeczywistości.
Wiem, ponieważ swego czasu, pisząc okładkowy artykuł o prezydentowej do tygodnika „Do Rzeczy”, chcąc zweryfikować prawdziwy obraz Kornhauser-Dudy, rozmawiałem z kilkunastoma osobami, które ją znają albo którym pomogła, pełniąc swoją funkcję. Jedno mogę przy tej okazji powiedzieć na pewno: bez względu na ocenę bierności w stosunku do spraw politycznych, nie da się zarzucić pierwszej damie bierności w sprawie osób niepełnosprawnych. Dotychczas odwiedziła ona kilkadziesiąt ośrodków, często znajdujących się na prowincji, których działalność starała się nagłośnić, co po kilku miesiącach od wizyty przekładało się np. na większe wsparcie donatorów albo państwa. Rozmawiałem z kierownikami podobnych placówek, gdy już wyjechały kamery, i niemal wszyscy, do których dotarłem, potwierdzają ten scenariusz. Dlatego właśnie wizyta Agaty Kornhauser-Dudy w Sejmie w czwartkowy wieczór mnie nie dziwi. Ze wszystkich tematów, właśnie na tym polu powinien się odbyć jej polityczny coming out. Dlaczego napisałem „polityczny”? Ponieważ od tej decyzji wizerunkowo nie będzie już odwrotu.
„Odniosłam wrażenie, że prezydentowa nas popiera”
Chcąc nie chcąc, pierwsza dama wkroczyła bowiem w sam środek sporu pomiędzy protestującymi a rządem. Choć w oficjalnym komunikacie Pałacu Prezydenckiego mowa była jedynie o dialogu, wysłuchaniu potrzeb rodzin osób niepełnosprawnych i dyskusji na tematy systemowej pomocy temu środowisku, po spotkaniu to jednak rodzice narzucili ton. „Odniosłam silne wrażenie, że pani prezydentowa popiera nasz pierwszy postulat dotyczący gotówki” – zadeklarowała liderka protestujących Iwona Hartwich. Ta sama, która wcześniej krytykowała wręczenie prezydentowej Medalu św. Brata Alberta, twierdząc, że „patronaty i spotkania (które organizuje Kornhauser-Duda – przyp. M.M.) nie pomogą naszym dzieciom”.
Efekt? Nawet jeśli była to czysta kurtuazja, z której nic formalnie nie wyniknęło, Hartwich udało się wytworzyć fakt medialny, do którego będą się w tej chwili musieli odnosić politycy partii władzy. A który jest w kontrze do ich narracji i ostatnich słów Andrzeja Dudy, zaskoczonego uporem protestujących co do postulatu otrzymania „żywej gotówki”.
„Pierwsza dama wtyka kij w szprychy strategii negocjacyjnej rządu”
Bo w sumie co stoi na przeszkodzie, żeby teraz dziennikarze i rodzice osób niepełnosprawnych pytali minister Elżbietę Rafalską: – „Gdzie są nasze pieniądze? Pierwsza dama obiecała”. Jest to również problem dla twardego elektoratu prawicowego. „Niech pierwsza dama nie wtrąca się do prowadzonych rozmów ze strajkującymi w Sejmie prowadzonych przez rząd, bo Ona nie ma upoważnienia, kompetencji i instrumentów odpowiedzialności za swoje słowa” – napisał jeden z internautów na Twitterze. „Pierwsza dama trzymała się z dala od polityki, musi się strasznie palić w Pałacu Namiestnikowskim, skoro jednak pani prezydentowa została wysłana w bój. Daremne nadzieje, to środowisko ma swojego Biedronia” – dodał inny komentujący.
Podobne teksty można było liczyć na dziesiątki dosłownie godzinę po tym, gdy pierwsza dama wróciła do Pałacu. „Najbardziej wkurza mnie to, że Minister Rafalska wypruwa sobie żyły, aby poprawić los osób niepełnosprawnych i jest opluwana przez panią Hartwich. Następnie pierwsza dama pochyla się z troską nad «biedną Hartwich» i daje jej tlen do dalszej rozróby”, „Nasza pierwsza dama dała dziś znów na kilka dni paliwo protestującym. Będzie, że nas wspiera, obiecała, odnieśliśmy wrażenie, że nas popiera. Jak się temat przeje w mediach, to wyleją na nią wiadra pomyj”, „Po co przybyła? Kolejny raz para prezydencka wtyka kij w szprychy strategii negocjacyjnej rządu. Te terrorystki podjudzane przez Nowoczesną nie przerywają protestu. Po spotkaniu z pierwszą damą zażądają spotkania z dalajlamą, a potem z Franciszkiem”. To tylko skromny wybór komentarzy twardego prawicowego elektoratu.
Pytanie, które musi sobie postawić w tej sytuacji zarówno Pałac, jak i pierwsza dama – choć sama wizyta była potrzebna i związana z dotychczasową działalnością pani Kornhauser-Dudy – brzmi następująco: Jak wybrnąć z pułapki wciągnięcia w doraźną politykę, której prezydentowa unikała do tej pory jak ognia?