Kac inteligencji po wygranej Wałęsy
Fragment dzienników Andrzeja Łapickiego.
1990
18 listopada Za tydzień wybory. Sytuacja niejasna, niemiła i mało optymistyczna. Mazowiecki w sondażach traci, ale też sztab niewiele robi, żeby go wylansować. Swoją drogą, czy to pomoże. Zamknę swój rozdział polityczny i tak, i tak. Najprzyjemniej siedzieć w domu i pisać. W ostateczności grać. Basia Młynarska zaprasza mnie w czerwcu na dwa spotkania do Szwajcarii i Karlsruhe. Zrobiłem przeróbkę „Tamtego” – wyszło może zgrabnie, ale krótko! Właściwie jednoaktówka „Pułkownik Korniłow”. Dziś dam Dejmkowi. Wczoraj byłem w TV śniadaniowej, miła rozmowa z Torbicką. Po południu, w ulewnym deszczu, święciłem ogromną choinkę (z X. Wiesławem i ambasadorem USA) pod Zamkiem. Wieczorem wydałem kolację na cześć sekretarza generalnego FIA – międzynarodowej organizacji aktorskiej. Był Bardini, powiedział, że wczoraj wybito wszystkie szyby w Żydowskim Instytucie Historycznym. Ale nie wolno mówić, że u nas jest antysemityzm. 24 listopada W środę bardzo udany wiec z Mazowieckim na Politechnice. Nieoczekiwanie tłumy. Daniel dobrze prowadził. Potem każdy z nas (Seniuk, Komorowska, Szczepkowski, Zawadzka, Holoubek) mówił parę zdań. Brawa, okrzyki. Mała grupka Wałęsy szybko zamilkła i zwiała. Premier w dobrej formie. Czwartek, piątek – Sejm. Nasiadówka.
Szanse M. lekko rosną. Skandal z Tymińskim. Agent KGB, UB i hochsztapler, w dodatku nienormalny, zbiera blisko 20 proc. w sondażach. Tylko dlatego, że nie jest z partii, czyli z „S”. Część ludzi ma dość polityki, chce lepiej żyć, i to można zrozumieć. Wczoraj zebranie ROAD – Geremek analizował, ja mówiłem o kampanii w II turze – żeby zdynamizować! Zamiast: z Mazowieckim spokój, z Mazowieckim sukces! Zobaczymy jutro – idę do studia wyborczego o dwudziestej. Myślę, że Wałęsa będzie miał 42 proc. – Mazowiecki 30 proc., Tymiński 15 proc. i reszta. 1 grudnia Katastrofa. Ubecja zaatakowała za pomocą Tymińskiego i wyeliminowała Mazowieckiego. Agent, hochsztapler prezydentem?! Coś ze złego snu. Wieczór na Foksal, gdzie się zebraliśmy w niedzielę, był tragiczny – orkiestra, kanapki i klęska. „Titanic”. Cyfry pokazujące przegraną Mazowieckiego. Byłem potem w sztabie na Jerozolimskich. Jeszcze gorzej, histeria i podniecenie, jeszcze złudzenie, nawet premiera, że może omyłka! Nie umiemy robić polityki, łącznie z Wałęsą, więc wzięli się do tego fachowcy z UB. Tymiński, agent „uśpiony”, wyciągnięty na tę okazję, ma za sobą elektorat ubecji, PZPR i sfrustrowanych – cztery miliony. Akurat tyle ich jest. Teraz trzeba się zmobilizować, żeby Wałęsa nie przegrał, a tu Michnik z Mazowieckim obrażeni, dalej nie chcą pomóc. B. polskie. Wolą Sasa od Lasa! Znowu XVIII wiek. Prywata. Moje hasło – pomóc jednoznacznie Wałęsie, a potem się kłócić. Ale oni dalej obrażeni na społeczeństwo, jak Rakowski, że niedojrzałe. Odchodzę niemal od zmysłów – nie śpię, tak się denerwuję. Można zmarnować przez prywatę dziesięć lat i Polskę!
Zebranie OKP – z Wałęsą – wystąpienie Michnika. Wszystko głupie, podłe i polskie: „Wesele”, „Wyzwolenie” i Gombrowicz. Świat się z nas śmieje. Jeszcze Sejm – coś tam mówiłem o zagrożeniu kultury. Mazowiecki odchodzi, odchodzi inteligencja – co nas czeka? Szanse słabe – biała albo czerwona komuna, albo i faszyzm. 2 grudnia Wczoraj był ROAD – żenująca dyskusja nad tym, czy poprzeć Wałęsę bezwarunkowo, czy trochę, czy nie poprzeć. Byli, o zgrozo, tacy, którzy mówili, żeby nie poprzeć. Reiff, Frasyniuk, Turowicz rozsądnie przekonywali, żeby poprzeć i już. I to przeszło. Był Mazowiecki, coś tam wystękał. Po południu konferencja Wałęsy i Tymińskiego.
Horror, wyciągnęli Tymińskiemu całe ubectwo – Libię, kontrwywiad. Cały jego sztab to ubecy – podano nazwiska i stopnie. Wałęsa dołożył, że to kontrrewolucja, że ubectwo atakuje. No i co teraz ten głupi naród? Nie wiadomo. Ubecy i nomenklatura wiedzą swoje, a resztę pijanych to nie obchodzi. Biedna Polsko!
Trzydziestego Wyganowscy urządzili mi imieniny. Była Cywińska, Nowina-Konopka – sfery ziemiańsko-rządowe. Iza dość przegrana. Jedzenie świetne. Trochę wypiłem. Dużo ludzi dzwoniło, składało życzenia, a ja cały dzień w Sejmie. Znowu trzeba walczyć. Przez to, że Mazowiecki nie dobił ubecji, że kreska była za gruba. Sam biję się w piersi, bo popierając kreskę, nie miałem racji. Ta pajęczyna dalej nas oplata. 8 grudnia Cisza przed niewiadomym. Niby zwycięstwo Wałęsy pewne, ale... potworna mobilizacja ubecji i aparatu. Rewanż za wybory w 89 r. A tu Michnik pisze, że nie będzie głosował. Tymiński to agent KGB – Bierut pierestrojki. Sfrustrowanej młodzieży to jednak nie przeszkadza. Wielka lekcja pokory i polityki. Źle to rozegrał Mazowiecki. Nie powinien był kandydować.
Upiorne wiece Tymińskiego, surrealistyczny horror w niby-wyzwolonym kraju. Po zwycięstwie Wałęsy zacznie się rzeź czerwonych, a potem obozu Mazowieckiego i Żydów. Perspektywy smutne. Te wybory to dowód słuszności działań Łopuszańskiego i Jurka. A gdyby wygrał Tymiński, co niemożliwe, to mamy ubecką republikę na własne życzenie.
Idę dziś na imieniny Ochmana. Przynajmniej wypiję i się odprężę przed jutrzejszymi nerwami. 15 grudnia Wałęsa wygrał, i to wysoko – 75:25. Pierwsze przemówienie do narodu. Wiwaty przez okno, z Danusią. Kac inteligencji. Bezsilność Mazowieckiego. W poniedziałek zebranie dyrektorów z Cywińską. Nędza. Potem jacyś Ruscy w ZASP-ie. Chcą, żebym przyjechał do Smoleńska, jako juror festiwalu.
Sejm – komuna podnosi głowę. Chcą przywrócić RSW Prasa. Zebranie Komisji i odrzucony wniosek o zatrzymanie likwidacji. Okazuje się, że Wałęsa z siekierą jest konieczny. Nie mówię tego dlatego, że wygrał. Po prostu inteligencja naprawdę do niczego nie jest już zdolna. MSW opanowane przez ubeków, bo Kozłowski za naiwny. Michnik mi mówi, że komuny już nie ma. Naiwności. Dziś ROAD w Sejmie: obraz
Polski szlacheckiej. Sejmiki XVII wieku. Każdy co innego, ale nic konstruktywnego. Wajda chce kręcić taki film o szlachcie, bigosowaniu i szablach – szerpentynkach. Nic z tej opozycji nie wyjdzie. Zresztą opozycja jest potrzebna przeciw komunie, która będzie prawdziwą opozycją (35 proc., co najmniej!).
Ta grupa – Michnik, Geremek, Mazowiecki – jest spalona i nie wróci. A mnie się nic nie chce, ani polityki, ani grania. Był też tydzień towarzyski – ósmego u Ochmana. Galeria 600 obrazów! Supermajątek. I bardzo piękny: od Malczewskiego przez Kossaka do Eibischa. Skarby. Poza tym wściekły Gucio. Nie wiem, dlaczego. Chce i nie chce Narodowego. Powiedziałem Cywińskiej, żeby mianowała Radę: Raszewski, Korzeń, ja i młodsi. I Gucio.
Wczoraj przyjęcie u Zawadzkich – to samo towarzystwo: Ochman, Noszczykowie. Ochman parodiuje Łomnickiego wprost genialnie. Wspaniałe jedzenie, ale mnie to życie towarzyskie okropnie męczy. 23 grudnia Mamy prezydenta. Nawet wzruszające. Byłem tylko w Sejmie. Wałęsa godny. Danuśka w kapeluszu. Po południu Kaczorowski przekazywał insygnia na Zamku, potem msza. Naprawdę to już Polska. I jak tu chcieli, żeby Jaruzelski uczestniczył. To tak jakbym zaprosił Szletyńskiego do Skolimowa, o co miał pretensje Dejmek. Lepiej spuścić zasłonę milczenia.
Związek Radziecki się wali. Dobrze, że wojsko musi się słuchać Wałęsy, bo to nic nie wiadomo. A my się kłócimy. ROAD chciał wystąpić z OKP w dniu zaprzysiężenia i na Gwiazdkę. Przecież naród by znów powiedział, że Żydzi nie chcą być z Wałęsą i dążą do rozłamu. A tu niebezpieczeństwo jest realne, ale z lewa: komuna z Tymińskim to wielka siła, b. groźna, bo utajona.
Jeszcze jakieś zebranie w Episkopacie, Komisja Środków Przekazu, zebranie u Cywińskiej w sprawie Narodowego, żeby rządziła Rada. Gucio i Zaleski – za, Maciej Englert i Korzeń – przeciw. Wyszedłem do Sejmu, więc nie znam puenty. Czasem myślę o graniu, ale jak o czymś niezmiernie odległym i nierealnym.
Chyba już nie wrócę. Mam jakieś czytanie w Radio, nagranie „Sztuki konwersacji” w TV – jakże to obce. Co robić? Myślę, że i tak Pan Bóg wskaże drogę, o co się modlę. Byli Romanowiczowie, obiad w Jabłonnie. Była Zuzia i Daniel. Wczoraj opłatek w Sejmie z Glempem. Tyle miłych słów nie usłyszałem b. dawno. To pocieszające (...).
1991
25 maja Przygotowania do wizyty Papieża. Teatr Wielki, mam być w dwudziestce witających albo z Wałęsą w loży, koncert w Agrykoli, ale co najciekawsze, wczoraj dzwoniła siostra Grażyna*: zaprosiła mnie z Zosią na mszę św. na Kawęczyńską, na synod biskupów, mam tam czytać lekcję. Kto to wymyślił? Chyba sam Ojciec św. Skąd cywil wśród biskupów, i to właśnie ja? Myślę, że w dobie ataków na Kościół moja twarz znowu się na coś przydaje. Kościół jest mi potrzebny niezbędnie, a jak i ja się przydaję, to dobrze.
* Siostra Grażyna, czyli Grażyna Chorążewska, scenografka i reżyserka teatralna, która w połowie lat 80. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża z Lasek, w zakonie przybrała imię Alberta. 1 czerwca Przyjechał Ojciec Święty! Może uporządkuje ten nasz biedny kraj. Jedyna w Nim nadzieja, bo jest ponuro. Już nie mówię wewnętrznie, ale ten kretyn i cham Gubienko, sowiecki minister, na KBWE najechał na nas wszystkich tonem generała-gubernatora. A Cywińska się nim zachwycała i z nim piła. Ruscy coraz śmielej sobie poczynają, a i komuna łeb podnosi. Klops w tym, że radykalne zmiany proponuje ZChN, którego nikt nie słucha, a nie inteligencja. To inteligencja powinna tupnąć – Ruscy do domu, to inteligencja powinna dorżnąć komunę, a tymczasem Michnik mówi do mnie: „Gdzie pan tę komunę widzi?”. Byle jeszcze umrzeć w wolnej Polsce, bo obawiam się, że niedługo to będzie trwało. Przyjechała Kropka i Markowicze, więc nieustające bankiety, myśmy wydali obiad, udany chyba, w Jabłonnie. Kaczor wczoraj mi poufnie zaproponował dyrekcję Powszechnego (!), jak skończę prezesurę, a na razie nieoficjalnie. Mam o czym myśleć w tych politycznie okropnych czasach (...). 10 czerwca Papież, papież! W sobotę byłem w bazylice na Pradze – biegłem trzy kilometry w jedną i trzy w drugą! Samochód zostawiłem w Powszechnym. Piękna msza św., w rezultacie czytałem modlitwę. I szybko do opery. Tłumy. Siedzieliśmy w loży, obok rządowej, z Lutosławskimi. Przed przybyciem Ojca Świętego zebrała się w holu dwudziestka „ludzi kultury” – Lutosławski, Szczepkowski, ja itp., oraz ministerstwo. Ojciec Święty mnie poznał. Mówi: „O, my to jesteśmy starzy znajomi, szczególnie pamiętam u św. Krzyża cztery lata temu”. Byłem szczęśliwy. Przyjęcie fantastyczne – homilia też. Mówił o potrzebie zmartwychwstania, o pracy nad otrzymaną wolnością. Było wspaniale. W niedzielę o ósmej rano Agrykola – mówiliśmy wiersze.
– Gucio wściekły, że nie witał, zaraz uciekł. Myśmy zostali na mszy św. Siedziałem koło Stasia Wyganowskiego i Mazowieckiego, który bardzo polubił artystów. Wałęsa spięty i zły. Papież powiedział cudną homilię o cnotach i wadach Polaków. Dużo mówił o czasach saskich, o rozbiorach. Bardzo to było potrzebne. Może ten biedny naród się opamięta. A tu Wałęsa z Kaczyńskimi szykuje zamach stanu. Nie podpisuje ordynacji. A Kaczyński chce wyrzucić Balcerowicza. Rozwalą tę Polskę. Denerwuję się tym, bo tydzień będzie chyba decydujący, czy demokracja, nawet z wszystkimi błędami, czy dyktatura, ale hołoty. Ojciec Święty dał nam tydzień łaski i bezpieczeństwa. Bez niego zaczął się kocioł (...). 16 czerwca Tydzień polityczny. Wałęsa złożył weto. Po chamsku, do spółki z Kaczyńskimi i Siwkiem. Geremek w jedną noc poprawił ordynację i wczoraj przegłosowaliśmy z poprawkami. Niektóre spełniają żądania Wałęsy. Ale tylko niektóre. Teraz ciekawe, co Wałęsa, czy podpisze, czy znowu odrzuci, i wtedy chyba rozwiąże parlament. A niech tam, ale denerwujące.
Przyjechała Niemka – von Glasow, która robi film o polsko-niemieckim pograniczu – o rodzinie niemieckiej i Polakach pod Słupskiem. Fabuła. Szuka trzech aktorów, zaproponowałem jej Daniela i Ola Ł. Ona zachwyciła się mną, że tak mówię po niemiecku, i w ogóle. Raczej w ogóle. Przeczytałem – to chłop, no w najlepszym razie kierownik PGR-u. Powiedziałem jej, że nie mogę, że to nie dla mnie. Płakała, zaklinała – dosłownie. Więc zgodziłem się warunkowo, ma przyjechać za tydzień. Byłaby to rozrywka na lipiec-sierpień. Film wydźwięk ma, powiedzmy, europejski, ale naszym patriotom pewno się nie spodoba, bo bogaci Niemcy i biedni Polacy. To prawda, ale nie lubimy o tym mówić. Kiedy tu będzie normalnie? Pewnie nigdy. Państwo się wyraźnie rozpada. Stąd tendencje
Wałęsy do dyktatury (...).