Przeczytane
JEMY NOSEM, OCZAMI I USZAMI Smak ma kluczowe znaczenie dla naszego przetrwania. Można by pomyśleć, że jest najważniejszym zmysłem – pomaga nam odróżnić, co jest pożywne, a co może się okazać trujące. Tymczasem smak wcale nie jest aż taki istotny, pisze Charles Spence w swojej książce „Gastrofizyka”. W selekcji jedzenia na jadalne i niejadalne, pyszne i obrzydliwe, ogromny udział mają inne zmysły – węch, wzrok, a nawet słuch. Gdy zatkamy nos i zamkniemy oczy, nie odróżnimy cebuli od jabłka i czerwonego wina od kawy. Bo choć nauka traktuje zapach i smak jako oddzielne zmysły, to współdziałają one ściśle. Już sam zapach ma swój smak. Kiedy wąchamy truskawkę czy wanilię, mówimy, że pachną słodko. Wykorzystują to producenci żywności, dodając waniliowy aromat do lodów. W niskiej temperaturze bowiem kubki smakowe gorzej działają i potrzebujemy zapachu, by poczuć słodycz. Ale nos może nas oszukiwać. Woń kawy jest zniewalająca, jej smak zaś nie wszystkim przypada do gustu. Ser pleśniowy pachnie okropnie, natomiast smakuje fantastycznie. Jemy też oczami. I to nie tylko w tym powszechnie znanym sensie – ładne jest dobre. Mus truskawkowy podany na białym talerzu wydaje się o 10 proc. słodszy i o 15 proc. intensywniejszy w smaku niż taki sam smakołyk serwowany na talerzu czarnym. Skąd ta różnica? Możliwe, że kluczem jest kontrast. Biały talerz wywołuje wrażenie, że mus jest bardziej czerwony. A zatem słodszy i smaczniejszy (...). Kształt także ma smak. Potrawy jedzone z kwadratowych talerzy wydają nam się bardziej gorzkie. Jak twierdzi Spence, to ewolucyjne uwarunkowanie. Kanty kojarzą się ludziom z czymś groźnym, kanciasta jest na przykład broń. W wybieraniu i smakowaniu potraw ma też swój udział słuch. Wydaje nam się, że czujemy chrupkość w ustach, ale tak naprawdę my ją słyszymy. Podobno chrupiące pożywienie kojarzy nam się ze świeżością, zaś miękka papka z produktem starym i zepsutym. Lecz jest też inne wyjaśnienie. Niektórzy uczeni twierdzą, że lubimy chrupać różne rzeczy, bo człowiek ma zapisane w genach skłonności niszczycielskie. Jako gatunek mamy dziwny zwyczaj odstresowania się przez bicie, kopanie, rozbijanie i inne akty agresji. Jedzenie prawdopodobnie zalicza się do tej grupy aktywności. Miażdżenie posiłków zębami to niszczycielski proces, z którego czerpiemy radość lub dzięki któremu obniżamy u siebie poziom stresu. (EW) Na podst.: Margit Kossobudzka. Jedzenie to uczta dla zmysłów. Tylko Zdrowie/Wyborcza.pl