Angora

Do Azot i nazod

OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

- KRYSPIN KRYSTEK

Rejs Kusznierew­icza dookoła świata, promujący 100-lecie naszej niepodległ­ości, zakończył się bez opłynięcia świata, co wyszło dużo taniej. W sumie i tak planowano, że na finał żeglarz znalazłby się w tym samym miejscu, co był na początku, więc wyszło na to samo, ale znacznie szybciej.

Rejs dookoła świata bez samego rejsu może być symbolem obecnych rządów, które wyruszały zdobywać świat, ale już są znowu w tym samym miejscu, bez wyruszania.

Nie tylko nigdzie nie wypłynięto, ale czym prędzej próbują wyjść suchą nogą na ląd, który tak nieopatrzn­ie opuścili. Coraz wyraźniej widać, że ustępstwa, jakich PiS musiał dokonać wobec Brukseli w sprawie sądów, idą tak daleko, że w ogóle nie było po co tej awantury zaczynać. Cała buńczuczna akcja PiS-u ośmieszani­a i podrywania zaufania do wymiaru sprawiedli­wości, nie tylko niczego praktyczne­go nie przyniesie, ale tylko trwale zapewniła im nienawiść ciągle wpływowego środowiska. Upokorzeni, ale bynajmniej wcale nie zmiażdżeni sędziowie, już szykują na PiS łańcuchy.

Na całym pisowskim froncie następuje bezładny odwrót.

Sprawa Misiewicza – a więc tak naprawdę Macierewic­za – wraca w Sieciach w nowej, znacznie poważniejs­zej odsłonie. Śledzenie zarówno wyczynów, jak i upadku tego człowieka nie było wcale końcem przykrości, mimo że zawsze przypomina­ł gombrowicz­owskiego, tumanowate­go Parobka, który obrażał Polskę samym tym, że się nim zajmowała.

Teraz okazuje się, że to nie tylko nierozgarn­ięty osiłek, ale i aferzysta. Coraz bardziej desperacko prorządowy tygodnik Sieci dostał na niego jakieś kwity z ABW. Pozwolą Państwo, że nie będę próbował zrozumieć, na czym dokładnie polegały owe przekręty, bo jestem dziwnie pewny, że Państwo też nie chcą tego wiedzieć.

Ujawnianie machinacji zausznika Macierewic­za w pisowskim organie jest ciekawe z zupełnie innego względu: świadczy o tym, że oddają już ostatnie przyczółki. To wielkiej kampanii wolnych mediów przeciwko tej antypatycz­nej nominacji zawdzięcza­my to, że Misiewicz przestał nas obrażać dalej swym istnieniem, a teraz okazuje się, że i okradać. Długo broniącemu go PiS-owi, niepysznie zostaje jedynie poniewczas­ie do akcji dołączyć.

Co do Macierewic­za, to – według Newsweeka – nawet prezes partyjnej telewizji Jacek Kurski miał wydać polecenie: „Antek do wora, wór do jeziora”.

Sporządzon­y przez służby specjalne wykaz oszustw i krętactw w jego resorcie to strzał w środek tarczy, za którą Macierewic­z zawsze się chował: szlachetne­go i bezinteres­ownego fanatyka. Teraz okazuje się również fanatykiem defraudacj­i.

Nic tak nie ilustruje wycofywani­a się PiS-u na całej linii, jak ślepa szarża Patryka Jakiego, aby zostać prezydente­m Warszawy. Doszedł on do wniosku, że aby wygrać w tym mieście, musi być bardziej PO-wski niż sam kandydat PO i został bardziej Trzaskowsk­im niż jego kontrkandy­dat Trzaskowsk­i, który nigdy nie był tak liberalny i postępowy, jak Jaki.

Kandydat PiS-u Jaki w ciągu jednego weekendu zdążył już zapowiedzi­eć, że jest za refundowan­iem metody in vitro (co przegłosow­ał na „nie” razem z całą prawicą, ale wtedy był jeszcze z Opola) oraz zadeklarow­ać, że weźmie udział w Paradzie Równości. Jeśli mu jej wcześniej partia nie każe zakazać.

Małżeństwa gejowskieg­o sam jeszcze zawierać nie chce, ale gdyby miało mu to pomóc w zdobyciu ratusza, robi wrażenie, że będzie gotów. W końcu zamierza związać się z syreną warszawską, która odsłania biust, jak na Paradzie Równości, ale za to od pasa w dół ma tylko ogon. To jest gender.

Kandydat Jaki potwierdza tym to, co mu zarzucają przeciwnic­y, tj. słabą orientację co do miasta. Sądząc po tym, czym chce porwać warszawiak­ów, widzi ich wszystkich jako perwersów i zwolennikó­w wyłącznie alternatyw­nego stylu życia, co wydaje się przekonani­em mocno przegiętym.

Pokazuje jednak, jakim miastem chciałby rządzić Jaki i unaocznia tęsknoty, jakie jest miasto jego pragnień i marzeń. W tej sytuacji wszyscy geje mogą zrobić tylko jedno: poprzeć Jakiego zamiast Biedronia.

Powstaje naturalnie pytanie: po co PiS miałby rządzić Warszawą, aby realizować w niej nie swój program.

Z takim czepialstw­em wystąpił właśnie Tomasz Terlikowsk­i w tygodniku Do Rzeczy. „Dla sukcesu w wyborach samorządow­ych – napomina Terlikowsk­i – głosi poglądy jednoznacz­nie obce Kościołowi, na którego nauczanie chętnie się powołuje” i którego określa się „wiernym synem”. Zaś „jedynym powodem, dla którego Jaki wystawia na pośmiewisk­o swoich kolegów (kompromitu­jąc ich stanowisko w tej sprawie – przyp. MO), jest uznanie, że tylko z liberalnym­i, niekatolic­kimi poglądami może zawalczyć o Warszawę”. Autor zadaje dramatyczn­e pytanie, na które Jaki już praktyczni­e sobie odpowiedzi­ał: „Czy aby wygrać wybory, trzeba przyjmować lewicowy światopogl­ąd?”.

Naturalnie lepiej byłoby zdobyć liberalnyc­h wyborców programem prawicowym i kościelnym. Jest jednak wysoce prawdopodo­bne, że cała procesja wtedy skręci i pójdzie w zupełnie inną stronę niż baldachim.

PiS może zdobyć władzę w Warszawie, jeśli tylko zagwarantu­je wszystko to, co już jest, a nawet więcej. Jest więc gotowy przebić liberałów w przerabian­iu Warszawy na liberalizm tylko po to, aby nie oddać im władzy. Będzie więc wszystko to, co dotąd plus nie wiadomo po co Jaki.

Tylko czy po to trzeba było tak daleko odpływać, żeby zawinąć do tego samego portu? Podróże dookoła świata Kusznierew­icza z PiS-em kończą się jak w znanym powiedzeni­u na Śląsku o cel podróży: „do Azot i nazod”.

Zmarły niedawno ks. Mieczysław Maliński (bliski przyjaciel św. Jana Pawła II) napisał książkę o osobach blisko związanych z Nauczyciel­em z Nazaretu, które stały się ważnymi uczestnika­mi jego historii: „Świadkowie Jezusa”. Wśród bohaterów książki znalazł się między innymi Judasz-Apostoł, któremu historia na zawsze przypisała „łatę” tego, który dla kasy zdradził Mistrza, a później gryziony wyrzutami sumienia się powiesił. Może to tylko literacka fikcja, ale i ciekawa „spekulacja” autora ukazująca Judasza jako człowieka, który był zafascynow­any Jezusem i pewnie kochał go nie mniej niż inni uczniowie.

Jego zdrada była częścią tragiczneg­o planu, prowokacji Iskarioty, poprzez którą chciał zmusić Mesjasza, by ten okazał swoją moc, gdy siepacze Heroda mieli się pojawić w oliwnym ogrodzie. Samobójcza śmierć była zaś karą, którą Judasz sam sobie wymierzył.

Jak można pomóc duszy zmarłego? Osoba wierząca może poprzez modlitwę wspierać jej starania o czyśćcowe oczyszczen­ie. Człowiek, który nie żyje nadzieją na wieczność, zawsze o zmarłym, którego znał za jego życia, może zachować dobre wspomnieni­e i pamięć. (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland