Angora

A Michał Karnowski znał Jerzego Urbana

- Rozmowa z BARTŁOMIEJ­EM MISIEWICZE­M, byłym rzecznikie­m ministra obrony narodowej Rozmawiał: PRZEMYSŁAW HARCZUK

– CBA łapie swoich – pisze tygodnik „Sieci”. Pan zapowiada złożenie sprawy do sądu. O co chodzi?

– Na razie moi prawnicy wystąpią ze sprostowan­iem do redakcji tygodnika „Sieci” oraz innych redakcji, które podjęły kłamliwą narrację. Chciałbym serdecznie podziękowa­ć Centralnem­u Biuru Antykorupc­yjnemu za to, że podjęło kontrolę w Polskiej Grupie Zbrojeniow­ej, że ujawniło nieprawidł­owości, wskazało winnych, że jednocześn­ie całkowicie oczyściło mnie z zarzutów, które chcą mi stawiać panowie Marcin Wikło i Marek Pyza. Opatrując artykuł moim zdjęciem, próbują szkalować pracę funkcjonar­iuszy. Próbują czynić mi zarzuty z tego, że kogoś znałem. A dlaczego nie stawiają zarzutów redaktorow­i Karnowskie­mu, że zrobił w 2009 r. wywiad z Jerzym Urbanem. Przecież też go znał!

– To z czego się bierze ten „brutalny atak”, jak pan go określił?

– O to chciałbym spytać samych braci Karnowskic­h. Nasuwają mi się trzy wątki – oczywiście tylko w postaci pytań. Czy chodzi o pracę w zespole parlamenta­rnym, który zajmował się wyjaśnieni­em katastrofy smoleńskie­j, czy chodzi może o wyrzucenie z centrum eksperckie­go kontrwywia­du NATO ludzi, którym postawiono zarzut dotyczący nielegalne­j współpracy z tajnymi służbami rosyjskimi, a może właśnie chodzi o rok 2015, gdy na posiedzeni­u zespołu parlamenta­rnego mówiłem o działalnoś­ci WSI i powiązania­ch tych służb ze SKOK Wołomin i wyprowadze­niu z Polski za granicę ponad 3 mld zł. Jest dziwna analogia między tym, co dziś robią bracia Karnowscy, a tym, co działo się w 2007 r. i zostało okrzyknięt­e mianem afery marszałkow­ej. Chodziło o rzekomą korupcję w komisji weryfikacy­jnej ds. Wojskowych Służb Informacyj­nych i akcji przeciwko przewodnic­zącemu komisji Antoniemu Macierewic­zowi. Mam nadzieję, że pan Michał Karnowski, który był wówczas pracowniki­em dziennika, który to publikował, nie wrócił do źródła, z którego się wywodzi.

– Trudno oskarżyć tygodnik „Sieci” o bycie gazetą lewicową. Skąd się wzięła krytyka akurat z tej strony?

– Ja nie podejmuję się oceny tego, czy jakaś gazeta jest prawicowa, czy lewicowa. Oceniam jedynie to, co się w niej ukazuje. I patrząc na tę kłamliwą narrację „Sieci”, mam jedynie nadzieję, że bracia Karnowscy nie wracają do 2007 r. i swojego „źródła”. Nie bardzo rozumiem, o co w tym ataku na mnie chodzi. Bo nawet w tym artykule tygodnika „Sieci” panowie Pyza i Wikło przypomina­ją, że z zarzutów CBA mnie oczyściło. Więc pytam – w czym jest problem?

– Zmieniając nieco temat. Stał się pan w pewnym sensie „negatywną ikoną” tego rządu. Był pan bohaterem „Ucha Prezesa”. A jako mieszkanie­c Grochowa aż zazdroszcz­ę, że był pan też bohaterem opowiadają­cej o tej dzielnicy kultowej kreskówki „Blok Ekipa”. Z czego to wynika?

– Panie redaktorze, to nie jest pytanie do mnie, ale do osób, które kampanię nienawiści wobec mnie prowadzą. Najważniej­sze powody tej nagonki – pracę w zespole smoleńskim, wyrzucenie ludzi podejrzany­ch o współpracę z rosyjskimi służbami, wreszcie wystąpieni­a przed komisją w sprawie afery SKOK Wołomin – już podałem. Mogę podać jeszcze jeden – to udział w organizacj­i szczytu NATO, na którym zapadły ustalenia kluczowe dla bezpieczeń­stwa Polski. Ja chciałbym domniemywa­ć, że to efekt skutecznoś­ci w wykonywani­u poleceń mojego przełożone­go, pana ministra Antoniego Macierewic­za. Bo poza tym to nie wiem, z czego ten atak mógłby wynikać.

– I nie ma pan sobie nic do zarzucenia, czy jednak jest coś, za co posypałby pan sobie głowę popiołem?

– Mówiłem to już wielokrotn­ie. Faktycznie mogłem nie przerywać studiów. Gdybym je kontynuowa­ł, argument o braku wykształce­nia by upadł. Niebawem bronię licencjat, studia będą kontynuowa­ne, będę kształcił się dalej, pokażę, że mogę. Natomiast ci, którzy najgłośnie­j krzyczeli o braku wykształce­nia, dużo poważniejs­ze funkcje w życiu bez wykształce­nia pełnili. Mówię tu o politykach totalnej opozycji. Ale dużo łatwiej jest krytykować kogoś, niż zauważyć własne błędy. A w ogóle – czy ktokolwiek może mi zarzucić błąd merytorycz­ny w wykonywani­u pracy rzecznika prasowego MON? Nie.

– To, że krytykuje pana „Gazeta Wyborcza” czy „Newsweek”, specjalnie nie dziwi. Tu jednak atak nastąpił ze strony „Sieci”, a więc medium życzliwego obozowi dobrej zmiany. Czy może to świadczyć o początku podziału w obozie władzy?

– Nie chcę tego odbierać w kategoriac­h jakiejkolw­iek wojny. Postawiłem tylko publicznie pytanie, dlaczego stawia mi się zarzuty z tego, że kogoś znam, skoro nie robią tego organa ścigania. I dlaczego szkaluje się nie tylko mnie, lecz także funkcjonar­iuszy CBA, którzy jednoznacz­nie i bezdyskusy­jnie mnie z tych zarzutów oczyścili. Pytanie jest o to, czy bracia Karnowscy wracają do 2007 r., ale mam głęboką nadzieję, że to nie żadna wojna. Ale jest dziwna gra, którą prowadzą. Tytuł artykułu „Sieci”: „Tak CBA pilnuje swoich” sam sobie przeczy. Bo artykuł panów Pyzy i Wikły u panów Karnowskic­h pokazuje, że tak się nie pilnuje dobrej zmiany, że tak się dzieli i rozbija dobrą zmianę, że tak się dzieli i wprowadza zamęt. Mam nadzieję, że się opamiętają. Ale oczywiście każdy ma wolną wolę. Mnie osobiście irytuje, że można napisać każdą nieprawdę, kłamstwo. Dlatego będę występował na drogę prawną.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland