Pszczelarze okradają pszczelarzy
Rozpoczął się sezon na kradzieże... pszczół. Giną całe pasieki
Hel – to tutaj przy pięknym nadmorskim bulwarze znajduje się jedna z największych atrakcji miasta – fokarium. Jest ono częścią Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego i powstało, aby stworzyć bałtyckim fokom szarym warunki do rozrodu. Fokarium otwarte jest dla zwiedzających przez cały rok.
Fot. Beata Rybarczyk
Kilka milionów lat temu w wyniku zjawisk krasowych pod wzgórzem Wawel powstała jaskinia, w której według legendy mieszkał smok. Smocza Jama to turystyczna atrakcja o długości ok. 82 m. Można do niej wejść z dziedzińca za Basztą Złodziejską. Wewnątrz znajdują się trzy różnej wielkości komory skalne, z których wychodzimy w pobliżu Wisły.
Fot. Bogusław Grodecki
Jadąc z Tomaszowa Mazowieckiego do Spały, należy skręcić w lewo, w drogę prowadzącą do wsi Glinnik. Pierwszym budynkiem, jaki od razu rzuci nam się w oczy, jest chatka jak z rosyjskiej bajki. Skąd się tu wzięła? Spała na przełomie XIX i XX w. była rezydencją myśliwską cara Rosji Mikołaja II. Chatka pochodzi z początków XX w.; była domkiem, jak mówi przekaz, dróżnika lub gajowego. Obecnie zadbany budynek jest własnością prywatną. Fot. Jan Pampuch Byłeś w ciekawym miejscu, napisz: awojtowicz@angora.com.pl
Od początku kwietnia doszło do kilku kradzieży uli. Pszczelarze mówią, że to już prawdziwa plaga. Straty sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. Sprawcami kradzieży są zazwyczaj osoby ze środowiska pszczelarskiego, bo żeby ukraść ul, trzeba znać się na owadach.
Początek kwietnia, Dziennice koło Inowrocławia. Z pasieki znika 11 uli z pszczołami. Właściciel szacuje straty na 10 tys. zł i podejrzewa, że kradzieży dokonał ktoś z sąsiedztwa, bo część owadów wróciła. Prawdopodobnie sprawcą był pszczelarz, bo kradzież ula pełnego pszczół to skomplikowana sprawa.
27 kwietnia. Z pasieki w gminie Szczytniki (woj. wielkopolskie) giną cztery ule. Portal Pszczelarski dokładnie opisuje zarówno pszczoły, jak i sprzęt, który skradziono. Wszystko po to, by dotrzeć do sprawcy. – Złodziej, przewożąc ule z pszczołami, wybił tylną szybę samochodu. Być może to doprowadzi do jego schwytania i odzyskania pszczelich rodzin – pisze Marcin Balana, redaktor serwisu.
Co roku na wiosnę wielu pszczelarzy pada ofiarami kradzieży. „Po zimie wiele pasiek przestało istnieć” – piszą internauci na pszczelarskim forum. – Jak nie miód w ramkach czy pszczoły z ramkami, to całe ule z pszczołami i z miodem znikały. Złodzieje są coraz bardziej zuchwali. Pilnują pszczelarza i wystarczy krótki wyjazd do innej pasieki czy przerwa w nocy, żeby w tym czasie w środku wioski ule opustoszały lub wręcz zniknęły”.
„Kradzieży w 99,9 proc. dokonują ludzie mający do czynienia z pszczołami, nie obrażając nikogo – sami pszczelarze. Nie tak daleko ode mnie już miesiąc temu w środku zimy parę uli powędrowało” – pisze jeden z użytkowników pszczelarskiego forum. „Przyjdzie dzień, że na tym polu dojdzie do samosądu” – dopowiada kolejny.
Do kradzieży uli dochodzi nie tylko w Polsce. W zeszłym roku w austriackim Ebreichsdorf skradziono 20 uli. Właściciel oszacował straty na 15 tys. euro. W tym roku w angielskim Bicester skradziono 20 uli. Każdy z nich ważył po 20 kg i zawierał około 25 tys. pszczół, co daje łącznie około miliona skradzionych owadów. W Polsce za kradzież ula grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Władze amerykańskiego stanu Floryda, gdzie w 2016 r. skradziono ponad 1200 uli, planują zmiany w prawie i zaostrzenie kar. Projekt ustawy zakłada wprowadzenie kary grzywny w wysokości od 5 do 10 tys. dolarów za każdy skradziony ul.
Zdaniem pszczelarzy to jednak nie niskie kary są problemem, a mała wykrywalność podobnych przestępstw. Skradzione ule, zarówno w Polsce, jak i za granicą, rzadko udaje się odzyskać. Większość pszczelarzy stara się chronić swoje pasieki. Poza ich ukrywaniem właściciele pasiek inwestują w lokalizatory GPS i nadzór wideo, aby zapewnić swoim pszczołom większe bezpieczeństwo.