Przedszkolanka jak pseudokibic?
Policja ją zatrzymała, bo... trzymała „sektorówkę”
To miało być wielkie święto Pogoni Szczecin, która kończy w tym roku 70 lat. Na mecz z Sandecją Nowy Sącz przyszły prawdziwe tłumy. Już dawno stadion przy Twardowskiego nie był wypełniony po brzegi. Ten mecz pozostawił jednak pewien niesmak u kibiców i władz klubu. Wszystko z powodu zatrzymania kobiety, która na mecz przyszła z rodziną. Za trzymanie „sektorówki” grozi jej dwuletni zakaz stadionowy i pięć tysięcy złotych grzywny. Sprawa podzieliła nawet policjantów.
O sprawie jako pierwsze informowało Radio Szczecin. Kobieta w rozmowie z dziennikarzem rozgłośni tłumaczyła, że na mecz przyszła po raz pierwszy – za namową synów. Na co dzień pracuje w przedszkolu i – jak przekonuje – nawet nie lubi piłki nożnej. W pewnej chwili ktoś podał jej róg „sektorówki”, czyli wielkoformatowej oprawy meczowej. – Poprosił mnie chłopak: „Może pani potrzymać?”. Stałam sobie ze znajomymi, złapałam ten róg. Nie wiedziałam, że to jest karalne, nie byłam tego świadoma – przekonywała.
– Podczas zabezpieczenia meczu zatrzymanych zostało 21 kibiców w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstw i wykroczeń – tłumaczy Irena Kornicz z biura prasowego.
Policjanci powołują się na artykuł 57a ustawy z dnia 20 marca 2009 roku o bezpieczeństwie imprez masowych, czyli – jak czytamy w odpowiedzi – „używanie tzw. sektorówki w celu uniemożliwienia rozpoznania osób posiadających wyroby pirotechniczne”. Z tego samego artykułu policjanci zatrzymali jeszcze jedną osobę.
Jak to możliwe, skoro do trzymania „sektorówki” potrzebnych jest przynajmniej kilkadziesiąt osób? Tego policjanci w oficjalnej odpowiedzi nie wyjaśniają. Co ciekawe, za posiadanie środków pirotechnicznych policjanci zatrzymali tylko jedną osobę, która została skazana w trybie przyspieszonym.
Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak wygląda typowanie pseudokibiców podczas meczu. – Za to odpowiadają operacyjni robiący zdjęcia kibicom, którzy zachowują się podejrzanie. Te następnie wysyłane są do dowódcy i to on wydaje rozkaz, kto ma zostać zatrzymany – tłumaczy nam jeden z policjantów. – Nie wiem, co strzeliło im do głowy z tą kobietą, że kazali ją zatrzymać. To była jakaś żenada i znów my jesteśmy na celowniku – dodaje.
Tego samego zdania jest inny policjant, który tego dnia był na meczu. – Czasami ciężko jest zrozumieć decyzje „góry”. Jak usłyszałem, kogo mamy zatrzymać, to parsknąłem śmiechem. Tylu kiboli jest na meczach, a oni kobietę zatrzymać nam każą – mówi.
W obronie kobiety stanął także prezes Pogoni Szczecin Jarosław Mroczek. – Nie mogę zgodzić się z takim traktowaniem osób, które przychodzą na stadion. Nie po to przez kilka tygodni pracujemy nad przygotowaniem dla kibiców piłkarskiego święta, by później martwić się o to, czy spokojnie wrócą do domu. Nie stawiam klubu i kibiców ponad prawem, natomiast dostrzegam wyraźną różnicę pomiędzy łamaniem go oraz kibicowaniem podczas meczu. Boli mnie fakt, że Policja próbuje jednoznacznie naciągnąć przepisy po to tylko, by dokonać jakichś zatrzymań. Baner wielkoformatowy może i będzie mógł być wnoszony i rozwijany przez kibiców. Prawo tego nie zabraniało i nie zabrania – twierdzi prezes.
– Ktoś musi go trzymać – to rzecz oczywista. Nie ma to jednak nic wspólnego z przestępstwem. Znam oczywiście interpretację Policji, która nazywa taki baner „przedmiotem przestępstwa”, ponieważ rzekomo pozwala przebierać się tym kibicom, którzy później odpalają race, co zgodnie z obowiązującymi przepisami jest zabronione. Nie możemy jednak zabronić komukolwiek przebierania się, jeśli tylko chce. A już na pewno nie można czynić z tego zarzutu osobom trzymającym baner – dodaje (...).
Część policjantów staje jednak w obronie decyzji swoich przełożonych. Według nieoficjalnych informacji uwagę funkcjonariuszy, którzy zajmowali się typowaniem pseudokibiców, zwrócił nietypowy strój kobiety.
– Pani Joanna wcale nie jest przedszkolanką, tylko pracuje w przedszkolu. Nie rozumiem, czemu media tak szumnie o tym mówią. Jakby pracowała w jakiejś sortowni, to już by szumu nie było? – zastanawia się jeden z funkcjonariuszy. – Podczas meczu była piękna pogoda, więc nie rozumiem, po co tej kobiecie był potrzebny płaszcz przeciwdeszczowy z kapturem, który prawie zakrywał twarz. Nie wydaje mi się, żeby pani Joanna była tak nieświadoma, jak tłumaczy. Ale o tym już media nie piszą – dodaje.
Według informacji, do których dotarł Onet, zdjęcia kobiety w płaszczu przeciwdeszczowym trafiły już do sądu. Mają być jednym z dowodów przeciwko pani Joannie. Sprawa szczecinianki nie została rozpatrzona w trybie przyspieszonym ze względu na jej problemy zdrowotne. Grozi jej dwuletni zakaz stadionowy oraz pięć tysięcy złotych grzywny.