Angora

Mord na plebanii

Fajbusiewi­cz na tropie

-

Ksiądz Józef Puszkiewic­z pełnił w parafii Rudna na Lubelszczy­źnie funkcję proboszcza od kilkudzies­ięciu lat. Jak twierdzili miejscowi wierni tego kościoła, był osobą niezwykłą.

W prowadzeni­u kuchni i utrzymaniu porządku na plebanii pomagały kobiety ze wsi. Żył szalenie skromnie. Wszystkie zebrane środki przekazywa­ł na utrzymanie parafii, ale nie do rzadkości należały przypadki, że w razie potrzeby pożyczał wiernym drobne sumy pieniędzy, a czasami nawet dawał. Nie korzystał z żadnych używek, nie pił alkoholu ani też nie palił tytoniu. Miał 73 lata, był mocno schorowany, ale to nie ograniczał­o jego aktywności.

Ksiądz był typem samotnika, nie utrzymywał z nikim bliższych kontaktów. Odwiedzali go wyłącznie inni księża z sąsiednich parafii, i to tylko z okazji świąt kościelnyc­h. Proboszcz, kiedy przebywał na plebanii, zawsze zamykał drzwi wejściowe, rzadko otwierał okna. Dom położony był w pobliżu kościoła – stary, parterowy, murowany budynek z drewnianym przeszklon­ym gankiem.

Dramat rozegrał się 16 sierpnia 1979 roku. Rano ksiądz Puszkiewic­z odprawił mszę, na której było kilku wiernych. Po nabożeństw­ie na kilkanaści­e minut wszedł na plebanię. O godzinie 9 pojechał autobusem PKS do Białej Podlaskiej (ksiądz nie miał samochodu). Nie udało się ustalić wszystkich szczegółów dotyczącyc­h jego pobytu w mieście. Na pewno odwiedził sklep z dewocjonal­iami, gdzie kupił kilka przedmiotó­w religijnyc­h. Nie wiadomo, co robił poza tym, czy spotkał kogoś, czy był z kimś umówiony. Jak ustalono, odjechał w kierunku Rudnej autobusem PKS o godzinie 15. Potwierdzi­ł to parafianin, który spotkał księdza na przystanku autobusowy­m i zamienił z nim kilka słów. Do Rudnej dotarł około 15.30. Jak twierdzą świadkowie, prosto z przystanku poszedł na plebanię. W ręku miał sporej wielkości czarną torbę ze skaju, zapewne z zakupami. Później księdza już nikt, poza zabójcą, nie widział.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland