Mikrofon ANGORY
Kogo reprezentują?
„Mandat posła czy senatora pełniony jest nie tylko na sali posiedzeń Sejmu i Senatu. Posłowie i senatorowie reprezentują Parlament Rzeczypospolitej Polskiej na obszarze całego kraju i poza nim, dlatego też ich zachowanie powinno licować z powagą pełnionych przez siebie funkcji, również w miejscach niebędących salą posiedzeń, ale bezpośrednio związanych z wykonywaniem mandatu posła i senatora”. To fragment uzasadnienia projektu zmian w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora przygotowanego przez posłów Prawa i Sprawiedliwości. Projekt zakłada wprowadzenie możliwości obniżenia uposażenia lub diety parlamentarzystom, których zachowanie „nie licuje z powagą pełnionych przez nich funkcji także poza Sejmem”.
Zdaniem projektodawców, proponowane zmiany zwiększą prestiż i powagę polskiego parlamentu.
Jest tylko jeden problem. W ustawie, która ma być zmieniona, jak też w ustawie zasadniczej, jaką jest Konstytucja RP, nie ma zapisu o tym, że posłowie i senatorowie reprezentują Parlament Rzeczypospolitej Polskiej. Natomiast artykuł 104 punkt pierwszy Konstytucji brzmi: „Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców”. Według językoznawców przedstawiciel jest synonimem reprezentant, reprezentuje. To pytanko – zmiana Konstytucji czy podważenie jej nadrzędności nad wszystkimi innymi ustawami? A może brak znajomości prawa?
Krótszy dzień pracy
Partia Razem prowadzi zbiórkę podpisów pod projektem ustawy, który zakłada wprowadzenie w Polsce 35-godzinnego tygodnia pracy. Obecnie według prawa Polacy powinni pracować 40 godzin. Aby projekt trafił do Sejmu, utworzony przez Partię Razem komitet inicjatywy ustawodawczej „Pracujmy krócej! 7 godzin pracy” musi w ciągu 3 miesięcy zebrać co najmniej 100 tysięcy podpisów, aw ciągu pierwszych dwóch dni akcji swoje poparcie wyraziło 5 tysięcy obywateli. „ W pierwszych dniach zbiórki słyszymy, że wreszcie ktoś wysuwa sensowny postulat. Bo ludzie dobrze wiedzą, że za granicą pracuje się krócej i zarabia się przyzwoite pieniądze. Jeśli chcemy być naprawdę nowoczesną gospodarką, to czas najwyższy pójść w tym samym kierunku — zadbać o dobrą organizację pracy i stworzyć takie warunki, żebyśmy pracowali naprawdę efektywnie”, powiedziała rzeczniczka prasowa PK Dorota Olko. Natomiast Marcelina Zawisza z komitetu inicjatywy ustawodawczej
zwróciła uwagę na to, że wypoczęci
pracownicy „rzadziej chorują i pracują bardziej wydajnie”, na czym korzystają pracodawcy. „Potwierdzają to badania i doświadczenia krajów, które skróciły czas pracy, czyli np. Francji czy Danii. Skrócenie czasu pracy opłaci się nam wszystkim, całemu społeczeństwu. Pracujemy stanowczo za długo. Pod względem godzin spędzanych w pracy wyprzedzamy nawet Japonię, która zawsze uchodziła za kraj ludzi przepracowanych. Czas odwrócić ten trend i przywrócić zdrowe relacje między pracą a życiem”, podkreśliła Zawisza.
Powtórka czerwono-zielonej koalicji?
„Są badania, z których wynika, że Polki i Polacy mają dosyć wyboru między PO a PiS; jest zapotrzebowanie na opozycję społeczną, socjalną, a zarówno PSL, jak i SLD w tej sprawie mają wiele do powiedzenia. My jesteśmy silni na zachodzie kraju, PSL jest silny na wschodzie, wydaje się, że taka koalicja byłaby interesująca. Czy do niej dojdzie – nie wiem. Jeśli chodzi o SLD, to wymagałoby referendum wśród wszystkich członków partii, czy takie wydarzenie się odbędzie – musi zdecydować o tym Rada Krajowa”, powiedział mediom lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej Włodzimierz Czarzasty. Wyjaśnił przy tym próby budowania lewicowej koalicji wyborczej. „Wysłaliśmy zaproszenie do współpracy wyborczej i tworzenia wspólnych list do Partii Razem; odpisali, że nie są zainteresowani. Wysłaliśmy też list do liderki stowarzyszenia Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. Życie płynie, w przeciwieństwie do innych struktur lewicowych wystawiamy w wyborach 16 tysięcy ludzi; ja chciałbym z lewicą zrobić jak najwięcej, ale wiem, że ostatecznie w 85 okręgach sejmikowych i ponad 350 powiatach trzeba wystawić listy, a czas ucieka. A to trzeba robić krok po kroku. Robimy to z innymi strukturami lewicowymi, z Polską Partią Socjalistyczną, ze związkami zawodowymi, z Unią Pracy, z Inicjatywą Feministyczną itp. Nic nowego, wszystko spokojnie, bez żadnej zadziorności”. Rzeczywiście nic nowego. Ponad ćwierć wieku temu SLD tworzyło ponad 40 partii i ugrupowań społeczno-politycznych. Siłą ówczesnego sojuszu było między innymi to, że nawet dziennikarze zajmujący się polityką o tym nie pamiętali, a liderzy nie wpychali się na pierwsze strony gazet. Każdy chciał budować silną lewicę. Dziś też każdy chce tego, ale pod własnym szyldem. Ot, polskie piekiełko polityczne.