Diego Maradona w Dynamo Brześć
Pierwsze doniesienia pojawiły się 13 maja, jednak informacje argentyńskiego portalu Clarion, że zajmujące środek tabeli w białoruskiej ekstraklasie brzeskie Dynamo złożyło ofertę Maradonie, przyjęto z niedowierzaniem.
Brzmiało to sensacyjnie, ale czy niewiarygodnie? 57-letni Argentyńczyk okazał się mniej utalentowanym szkoleniowcem niż piłkarzem. Swoim ostatnim pracodawcom z Al Fujairah, prowincjonalnego klubu ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, obiecał, że wprowadzi klub do ekstraklasy, jednak jego podopieczni zajęli trzecie miejsce i z awansu nic nie wyszło. Mimo to agent Argentyńczyka zażądał dla niego ponoć czterokrotnej podwyżki, co definitywnie zakończyło temat dalszej współpracy. – Mętna historia, ale główny wniosek jest taki: Maradona rzeczywiście jest w stanie pracować w klubach z bardzo skromnymi ambicjami i możliwościami – podsumowała brutalnie tę historię gazeta „Sport Express”.
Nawet z takimi jak Dynamo z białoruskiego Brześcia, który dla Argentyńczyka musi być jeszcze bardziej egzotyczny niż Dubaj czy Abu Zabi? Niedawno jednym z akcjonariuszy Dynama był Paul Daher, którego raz nazywano przedsiębiorcą z Libanu, innym razem szejkiem z Emiratów. Daher odstąpił swoje udziały, jednak przedstawiciele klubu nie chcą ujawniać nazwiska nowego sponsora. Ale i tak zrobiło się o nim głośno, bo 10 maja podał się do dymisji Radoslav Latal, który prowadził Dynamo od początku tego roku. Czech miał odejść z powodu ingerowania nowego kierownictwa klubu w jego pracę.
Tego samego dnia, gdy pojawiły się doniesienia o możliwym transferze „Boskiego Diego”, rzeczniczka Dynama Olga Chiżinkowa oznajmiła: – Oczywiście, nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby widzieć w sztabie trenerskim Dynama Diego Maradonę, a na boisku Cristiana Ronaldo i Zlatana Ibrahimovicia. – Kierownictwu klubu nie pozostaje nic innego niż skorzystać z szansy i wysłać propozycję Maradonie. I tak się stało. 16 maja gruchnęła wieść, że Argentyńczyk ofertę przyjął. I potwierdził to osobiście. – Jestem prezesem, jestem trenerem! – wołał radośnie na opublikowanym w internecie filmiku, trzymając białoruską flagę do góry nogami.
Pomylił się nie tylko z flagą, ale i ze stanowiskami. Został „tylko” prezesem zarządu. Ma zajmować się rozwojem strategicznym klubu i współpra- my korytarzem nad północną Syberią, co sprawia, że podróż jest o dwie godziny krótsza. Nasze airbusy A350 są w stanie wylecieć z Helsinek do Tokio i powrócić w ciągu 23 godzin – powiedział „Angorze” Mikko Turtiainen (na zdjęciu), wiceprezes Finnair. – Faktycznie, azjatycki kierunek wyraźnie widać na lotnisku Vantaa, gdzie informacje są podawane w języku angielskim, ale także koreańskim, chińskim i japońskim. – Azjatycki turysta czuje się więc tu jak w domu cować z jego z wszystkimi strukturami, łącznie z dziecięcą akademią piłkarską Dynama. Pracę zacznie po mistrzostwach świata w Rosji, a kontrakt został podpisany na trzy lata.
Władze klubu zapewniają, że Maradona będzie pracować na Białorusi, no może oprócz zimy, kiedy i tak zgrupowania będą odbywać się w ciepłych krajach. Trwają poszukiwania dla niego domu z siłownią, hiszpańskojęzycznego kierowcy i gosposi. – Maradona jest potrzebny nowym zagranicznym właścicielom białoruskiego klubu do przyciągnięcia inwestycji i partnerów biznesowych – uważa Władimir Bierieżkow, znany komentator sportowy z Mińska. – Dla białoruskiej piłki może to być korzystne z punktu widzenia zainteresowania i zwrócenia uwagi kibiców. Ze sportowego punktu widzenia – raczej nie.
Podobnego zdania są internauci, którzy już otrząsnęli się z szoku i żartują sobie do woli. Jedni przekonują, że Diego musiał w chwili niedyspozycji pomylić Brześć (po białorusku Brest) z francuskim Brestem. Inni ostrzegają, że jeśli teraz piłkarze z miasta nad Bugiem nawet piją wódkę, to z takim prezesem mogą przejść na kokainę... (CEZ)
Fińskie koleje przygotowują natomiast transport kibiców do St. Petersburga. – Z Helsinek jest to tylko 390 kilometrów. Nasz luksusowy szybki pociąg „Allegro”, którym podróż trwa zaledwie 3,5 godziny, będzie odjeżdżał sześć razy na dobę. Można więc zamieszkać w Helsinkach, jechać na mecz i po nim wrócić – informuje Ville Melkko, prezes fińskich kolei.
W St. Petersburgu w fazie grupowej grać będą: Rosja, Brazylia, Argentyna, Kostaryka, Nigeria, Iran, Maroko i Egipt i rozegrany zostanie mecz 1/8 finału, półfinał oraz mecz o brązowy medal. – Spodziewamy się wielu kibiców z Ameryki Południowej. Dla nich bezpieczna i tania Finlandia jest idealnym rozwiązaniem – mówi Laura Aalto. A Mikko Turtiainen dodaje: – Nasze nowo uruchomione połączenie z Meksykiem, który jest w grupie 32 finalistów mistrzostw, stało się nagle bardzo mundialowe.
Interesujące mogą też być mecze w Kaliningradzie. Tutaj piłkarskim tortem Helsinki chcą się podzielić z Polską, z której jest łatwiej tam się dostać, a z Gdańska do stadionu jest 165 kilometrów. – Dynamika połączenia Helsinki – Gdańsk jest niesamowita. Mamy więcej pasażerów niż na dotychczas rekordowym kierunku do... Costa del Sol w Hiszpanii – mówi Turtiainen.