Doria Ragland, matka Meghan, i książę Karol
pisze BBC, porównując matkę i żonę księcia. Obie miały zwyczajne życie, dopóki nie weszły do królewskiej rodziny, dopóki nie dopadła ich medialna sława. Teraz Meghan nosi na palcu pierścionek zaręczynowy z kamieniami szlachetnymi pochodzącymi z broszki należącej do Diany. Niektórzy twierdzą, że siłą charakteru i niezależnością Meghan bardzo przypomina „królową ludzkich serc”.
Klasycznie i ekologicznie
O 13 nowożeńcy wyszli z kaplicy. Nie było tradycyjnego pocałunku na balkonie, bo nie było balkonu. Książę i księżna Sussex pocałowali się na schodach, uśmiechnęli do tłumów i wsiedli do odkrytego powozu Ascot Landau wykorzystywanego zwykle przez królową udającą się na coroczne wyścigi Royal Ascot. Eskortowani przez konny pułk kawalerii opuścili Zamek Windsor. Jechali przez Sheet Street, Kings Road i Albert Road, pozdrawiając poddanych, po czym aleją Long Walk powrócili do zamku. Wzdłuż trasy powiewały flagi i namalowane przez dzieci proporczyki z podobiznami nowożeńców, ludzie stali na balkonach, zwisali z okien. Las rąk machał młodej parze. Parada zakończyła się przyjęciem w Saint George’s Hall, sali bankietowej, gdzie królowa Elżbieta II wydała lunch dla 600 gości. Menu weselne zawierało klasyczne dania z brytyjskich produktów sezonowych, takich jak grillowane szparagi w szynce cumbrian, tatar z pomidorów i bazylii oraz panna cotta z groszkiem i jajkami przepiórczymi. Wykorzystania lokalnych warzyw życzyli sobie Harry i Meghan. Wiele z nich pochodziło z ogrodów Jej Królewskiej Mości. Szef kuchni Mark Flanagan ujawnił, że jako entrée podano malutkie pikantne i słodkie kanapki, które można jeść na stojąco, a później nastąpiły szkockie langusty zawinięte w płaty wędzonego łososia, kurczęta z wolnego wybiegu w jogurcie z pieczonymi morelami, confit z jagnięciny, risotto z olejem truflowym i parmezanem oraz brzuch wieprzowy pieczony przez dziewięć godzin. Klasyczny był również ośmiopiętrowy biały tort upieczony przez cukierniczkę Claire Ptak, Amerykankę polskiego pochodzenia. Przygotowywała go w kuchniach pałacu Buckingham, a pomagało jej sześciu innych cukierników. Na ciemny biszkopt przekładany maślanym kremem o smaku cytryny i czarnego bzu zużyto 200 cytryn amalfi, 10 butelek syropu owocowego, 20 kilogramów masła, 20 kilogramów cukru oraz 500 ekologicznych jajek z Suffolk. To nie jedyny deser, jaki pojawił się na stole. Cukiernik Selwyn Stoby przygotował trufle czekoladowe, ulubione słodycze rodziny królewskiej serwowane na przyjęciach w Zamku Windsor przez cały rok. Poza tym ucztę wieńczyły: pomarończowy crème brûlée, miniaturowe tarty z kruchego rabarbaru oraz szampańskie i pistacjowe makaroniki. Przepis na każdą potrawę był wcześniej testowany wiele razy. W kilku degustacjach osobiście uczestniczyli książę Harry i jego narzeczona. Szykowanie przyjęcia okazało się niezwykłym przeżyciem dla kucharzy. – Do każdego królewskiego wydarzenia podchodzimy z taką samą dbałością o szczegóły – mówi Selwyn Stoby. – Ale w ciągu naszego życia nie mamy zbyt wielu okazji, by przygotowywać królewskie wesele, więc ten czas jest bardzo szczególny. Na godzinę 19 wyznaczono najbardziej prywatną imprezę ślubną, przeznaczoną tylko dla 200 osób najbliższych Harry’emu i Meghan – party wydane na ich cześć przez Karola, księcia Walii, w siedemnastowiecznym dworku Frogmore House leżącym pół mili na południe od Zamku Windsor. Jedynym prezentem, jaki otrzymała para młoda, były tytuły księcia i księżnej Sussex nadane im przez królową. Oboje przed ślubem poprosili gości o przeznaczenie pieniędzy na cele dobroczynne. Wytypowali siedem organizacji charytatywnych wspierających dzieci z wirusem HIV, pomagających bezdomnym wyjść z bezdomności, niosących pomoc kobietom w slumsach Bombaju i dzieciom poległych brytyjskich żołnierzy oraz zajmujących się ochroną mórz, plaż i dzikiej przyrody.
Dzień wart przeżycia
Ślub członka rodziny królewskiej to nie lada wyzwanie dla służb porządkowych. Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa podjęto na długo przed uroczystością. W czwartek 17 maja, w godzinach od 9 do 14, podczas prób do przejazdu książęcego powozu, zamknięto dla ruchu ulice w Windsorze. A od północy tego dnia na trasie ślubnego pochodu obowiązywał absolutny zakaz parkowania. W piątek zablokowano wjazdy na kolejne ulice. W sobotę już od 6 rano zagrodzono następne rejony. Mieszkańcy Windsoru musieli zmierzyć się z problemami komunikacyjnymi, ale nie narzekali, bo wielu z nich sporo zarobiło, udostępniając turystom mieszkania i pokoje. Zakwaterowanie w pobliżu Zamku Windsor było bardzo poszukiwane wśród fanów monarchii pragnących ujrzeć przebieg widowiska. W serwisie internetowym AirBnB, firmy zajmującej się krótkoterminowym wynajmem, za dwupokojowy lokal dla czterech osób jego właściciel zażądał 3195 funtów. Tańsze kwatery kosztowały 2000 funtów za noc. Klientami windsorczyków były również koncerny medialne płacące sześciocyfrowe kwoty za najlepsze punkty widokowe. Ślub wnuka Elżbiety II to wydarzenie dla miłośników monarchii z całego świata. Pokonali tysiące kilometrów zmierzając do Londynu. Fascynacja rodziną królewską Donny Robinson z Jamajki zaczęła się od dnia zaślubin księcia Karola z Dianą Spencer. Donna już dwa razy była w Wielkiej Brytanii, zwiedziła pałac Buckingham, Zamek Windsor i pałac Kensington, oglądała na żywo ślub Williama i Kate, a gdy królowa Elżbieta odwiedziła stolicę Jamajki Kingston, stała na ulicy wiele godzin tylko po to, aby jej pomachać. Sarah Wasyluk ze Szwecji słabość do brytyjskiej korony odziedziczyła po przodkach. Jej prababka, fanka wszystkiego, co królewskie, w latach 90. często podróżowała do Londynu, by ujrzeć monarchinię i zabierała ze sobą rodzinę. – Jestem pewna – mówi Sarah – że moja prababka byłaby zachwycona, wiedząc, że jestem tu w ten wyjątkowy dzień. Zaślubiny ciemnoskórej Meghan z szóstym pretendentem do brytyjskiego tronu były doniosłym wydarzeniem dla Amerykanów. Afroamerykanka Marzy Bedford-Billinghurst z Wirginii ze swoją przyjaciółką Vanessą Kerr-King z Florydy przyjechały zobaczyć, jak ziszczają się ich dziecięce marzenia. Kiedy Vanessa była mała, każdą królewską ceremonię oglądała w telewizji. Po takim spektaklu sama udawała szlachetnie urodzoną. – Miałam na sobie przepiękną sukienkę, koronę i świetnie wyćwiczony brytyjski akcent, ale powiedziano mi, że brązowa dziewczyna nigdy nie może zostać księżniczką. Marzy widziała na żywo zaślubiny księżniczki Małgorzaty z Anthonym Armstrongiem-Jonesem w 1960 roku. Uroczystość Meghan i Harry’ego jest jednak całkiem inna, traktuje ją bardziej osobiście. – Moje dzieci są Mulatami, jak Meghan. Ja czarna, mąż biały. Jestem podekscytowana, że historia zmieniła sposób, w jaki postrzegamy rasy, że rodzina królewska przyjęła tę piękną birasową amerykańską kobietę, czego kiedyś nie można było sobie nawet wyobrazić. Juanita, Indianka z plemienia Pascua Yaqui, mówi, że warto było przeżyć tę bajkę w realnym życiu, nawet jeśli trwała tylko jeden dzień. (EW)