NIE ZABIJAJCIE NAS! Nad Bałtykiem znaleziono już pięć bestialsko zamordowanych fok. Za wskazanie sprawcy wyznaczono 50 tysięcy złotych nagrody
Zaczęło się jeszcze w maju, kiedy to na plaży w Gdyni znaleziono dwie zabite foki. O tym, że do ich śmierci w okrutny sposób przyczynił się człowiek, miały świadczyć przywiązane do ciał zwierząt cegły.
Nie wszyscy podzielają to zdanie. Rybacy twierdzą, że zwierzęta mogły zginąć, bo zaplątały się w sieć, a załoga któregoś z kutrów, obawiając się konsekwencji (bo foka szara jest w Polsce gatunkiem chronionym), przywiązała cegły, by pozbyć się dowodów. Ale kilka dni później znaleziono kolejną fokę, a raczej foczkę, bo to młode zwierzę, niedawno wypuszczone do Bałtyku przez naukowców ze Stacji Morskiej w Helu, miało zasilić polską populację foki szarej. Helenka – takie imię nadano foce – miała roztrzaskaną głowę. W tym przypadku możemy już mówić o celowym działaniu człowieka. To nie koniec czarnej serii. Potem były jeszcze dwie foki. Jedna z nich miała rozcięty brzuch. Ekolodzy wszczęli alarm, sugerując zemstę rybaków operujących na wodach Zatoki Gdańskiej. Ci odpowiedzieli epitetem „ekoświry”. Tak oto od kilku dni mamy w Polsce kolejną „aferę”.
Rybacy nie kryją rozżalenia. Ci operujący na wodach wokół ujścia Wisły, gdzie można liczyć na połów łososi i troci, mówią o stratach mogących doprowadzić ich spółdzielnie rybackie do bankructwa. Bo łosoś jest rybą szczególnie cenioną, za którą można dostać od 24 do nawet 46 złotych za kilogram. Do niedawna operatywny rybak mógł zarobić rocznie do 100 tysięcy złotych. Teraz, jak solidarnie mówią właściciele kutrów, ich połowy można liczyć na grosze, a złowione łososie na sztuki. Dobre wyniki już się skończyły. Wyciągając sieci i haczyki z przynętą, znajdują na nich nadjedzone, rozszarpane ryby, za które nie dostaną nawet złotówki. Sprawca może być tylko jeden – to dzieło fok, które w ten właśnie łatwy sposób robią sobie z rybackich sieci darmową stołówkę.
– Będziemy tępić te łajzy na własną rękę – mówią zdesperowani rybacy. Są co prawda już w Polsce procedury odszkodowawcze, przewidujące rekompensaty za utracony zarobek, ale to długa i żmudna droga. Kto by miał cierpliwość. Dlatego przyznają, że tępią, a dowodów rzeczywiście nie ma. Policja zawiadomiona o podejrzeniu celowego uśmiercania chronionego gatunku podjęła oficjalne czynności, ale efektów nie należy się raczej spodziewać.
Jak jest u bałtyckich sąsiadów? W Szwecji i Finlandii ruszył właśnie kolejny sezon polowań na foki. Poluje się, strzelając do każdej, która zbliży się na odległość 200 metrów od kutra. Szwedzi zezwolili w tym roku na odstrzał tysiąca sztuk. Bo tam fok jest rzeczywiście dużo (kilkadziesiąt tysięcy) i nie są tak rygorystycznie chronione. Północny Bałtyk jest naturalnym żerowiskiem tych ssaków. Na południe, czyli na polskie wody, płyną te, które szukają dla siebie niszy, którym na północy brakuje miejsca i pożywienia. Teraz ta migracja się zwiększyła – to nowe zjawisko, bo przed laty zdarzało się tak tylko podczas ostrych zim.
W Polsce do niedawna mówiono o wyginięciu tego gatunku. Dlatego wdrożony został program ochrony i zasiedlania wód naszej części Bałtyku młodymi osobnikami. Realizuje go Stacja Morska w Helu. Turyści są zauroczeni działalnością helskich naukowców. Tutaj, w fokarium, każdy może się przekonać, jak znalezione gdzieś na plażach, osamotnione młode foki najpierw się leczy, odchowuje i przyucza do życia w naturalnym środowisku, a potem wypuszcza na wolność. O sukcesie tego programu od kilku lat informowały media. Powstało wiele filmów opowiadających o ratowaniu naturalnego ekosystemu polskich wód Bałtyku. W ten sposób, dzięki migracji z północy i działalności Stacji Morskiej można teraz mówić o widocznym rozroście populacji foki szarej. Wielkość gromady szacuje się mniej więcej na 300 osobników.
Pięć ujawnionych ostatnio przypadków zabijania fok uaktywniło organizacje chroniące wymierające gatunki zwierząt. Zaapelowały do turystów, aby ci, będąc na gdańskim odcinku wybrzeża, bojkotowali rybaków. Żeby nie kupowali złowionych przez nich ryb. – Przystąpimy do tego bojkotu – takich wypowiedzi w internecie można spotkać coraz więcej. Rybacy ignorują te groźby. – Na dobre polskie ryby zawsze znajdziemy nabywcę. Nie boimy się takiego bojkotu – odpowiadają. Ale to nie wszystkie konsekwencje ostatnich wydarzeń. Wspomniane organizacje złożyły się na nagrodę za wskazanie zabójców fok. W puli było do niedawna 30 tysięcy złotych. Teraz doszło jeszcze 20 tysięcy od pisarki Marii Nurowskiej. Jest zatem 50 tysięcy złotych za wskazanie zabójców polskich fok szarych. Na podst.: eska.pl, onet.pl, wp.pl, wprost.pl, tokfm.pl, gazeta.pl