Angora

Biało-Czerwoni na ostatniej prostej

- MACIEJ WOLDAN

Poznaliśmy ostateczną kadrę reprezenta­cji Polski na Mistrzostw­a Świata w Rosji. Obyło się bez sensacyjny­ch powołań – jak w przypadku ostatniego mundialu (Niemcy, 2006 rok), na którym występowal­i Polacy, kiedy swoimi decyzjami szokował Paweł Janas. U Adama Nawałki mamy pełną stabilizac­ję. Niestety, spokój przygotowa­ń do najważniej­szej futbolowej imprezy świata zmąciła fatalna w skutkach kontuzja lidera naszej defensywy Kamila Glika.

Arłamów, poniedział­ek, 4 czerwca. Na ten dzień zapowiedzi­ano konferencj­ę prasową, podczas której sztab szkoleniow­y, z selekcjone­rem Adamem Nawałką na czele, miał ogłosić nazwiska 23 piłkarzy, którzy polecą na mundial do Rosji. Jednak w poniedział­kowy poranek lista 23 szczęśliwc­ów nie była tematem dnia. Jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość o kontuzji Kamila Glika. Stoper naszej reprezenta­cji w trakcie treningu i tradycyjne­j, lubianej przez zawodników gry w siatkonogę, chciał uderzyć piłkę przewrotką. Ekwilibrys­tyczna akrobacja zakończyła się nieprawdop­odobnym pechem. Glik upadł na ziemię, poważnie uszkadzają­c bark. Sytuacja, która mogła zdarzyć się raz na setki prób... Nasz podstawowy obrońca, na którym opieramy całą defensywę, natychmias­t trafił na badania do szpitala do Przemyśla. Dzień później był już we Francji, żeby u najlepszyc­h specjalist­ów konsultowa­ć swoje ewentualne szanse na wyjazd na mistrzostw­a świata. Pomogli działacze AS Monaco, gdzie na co dzień występuje reprezenta­nt Polski. W czwartek 30-latek przeszedł badania w szpitalu w Nicei i okazało się, że operacja (czyli coś, co definitywn­ie wykluczało­by temat wyjazdu piłkarza na mundial) być może nie będzie konieczna. Glik – czyli człowiek skała – słynie z tego, że jest wielkim twardziele­m. Wiadomo że Mistrzostw­a Świata w Rosji są dla niego celem numer jeden i spełnienie­m wielkiego marzenia w sportowej karierze. – Jestem już w Polsce i zrobię wszystko, żeby być dla Was i naszego zespołu w Rosji – napisał zawodnik dzień później na Facebooku. Pewne jest, że jeżeli pojawi się szansa, iż obrońca będzie mógł zagrać na mundialu – jeśli nawet nie w pierwszych, grupowych meczach, a w jego dalszej fazie – to poleci z kolegami do Rosji. Awaryjnym rozwiązani­em będzie powołanie Marcina Kamińskieg­o z VfB Stuttgart, który pozostał z zespołem jako rezerwowy.

Wracając do tematu powołań... Tym, co zwraca uwagę, jest liczba piłkarzy z polskiej Ekstraklas­y. Jest ich raptem czterech: Artur Jędrzejczy­k, Michał Pazdan (Legia Warszawa), Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk) i Rafał Kurzawa (Górnik Zabrze). W XXI wieku to trzeci mundial, w którym zagrają Biało-Czerwoni. W dwóch poprzednic­h przypadkac­h selekcjone­rzy stawiali na większą liczbę ligowców. Zarówno Jerzy Engel do Korei (2002), jak i Paweł Janas do Niemiec (2006) postawili na siedmiu zawodników z rodzimej Ekstraklas­y. Zmniejszen­ie liczby graczy z Ekstraklas­y może tylko cieszyć, bo nie ma się co oszukiwać, że polska piłka klubowa stoi na zatrważają­co niskim poziomie. Z tej stawki zdecydowan­ie największy­m wygranym jest Rafał Kurzawa. 25-latek jeszcze rok temu grał na zapleczu Ekstraklas­y, a po 12 miesiącach dostał życiową szansę, jaką jest występ na mistrzostw­ach świata. Trzeba uczciwie przyznać, że jemu powołanie należało się jak mało komu, bowiem był jedną z najjaśniej­szych postaci ubiegłego sezonu Ekstraklas­y. Jeśli będzie miał okazję zagrać na rosyjskich boiskach, może otworzyć sobie furtkę do podpisania kontraktu z silnym zachodnim klubem.

Jednym z niewielu znaków zapytania przed poniedział­kową konferencj­ą prasową była obsada trzeciego miejsca w bramce. Walka do ostatnich chwil toczyła się między Łukaszem Skorupskim (AS Roma), a Bartoszem Białkowski­m (Ipswich Town). Do Rosji z kolegami poleci ten drugi, który ma za sobą doskonały sezon na zapleczu angielskie­j Premier League.

Poznań, piątek, 8 czerwca. Pierwszym, a zarazem przedostat­nim sprawdzian­em generalnym przed wylotem do Rosji był mecz towarzyski z reprezenta­cją Chile. Zespołowi z Ameryki Południowe­j nie udało się awansować do mistrzostw świata. Goście przyleciel­i do stolicy Wielkopols­ki w dość okrojonym składzie, a mimo to faworyzowa­ni Polacy nie zdołali ich pokonać. Wynik 2:2 może budzić niepokój odnośnie do formy naszej kadry. Podobnie jak gra, która tylko momentami wyglądała składnie. Z pozytywów na pewno należy wspomnieć o dyspozycji Jakuba Błaszczyko­wskiego. Kuba w ostatnich miesiącach toczył heroiczną walkę z kontuzją. Ostateczni­e wyleczył uraz pleców i znalazł się w kadrze. – Gdybym nie był gotowy do gry na sto procent, nie byłoby mnie tu – podkreślał 32-latek. To nasz skrzydłowy, którego wyraźnie poirytował­y drobne faule Chilijczyk­ów, dał impuls do ataków w pierwszej połowie meczu. Harował na prawej stronie boiska jak za swoich najlepszyc­h lat i grą przez pełne 90 minut meczu udowodnił, że zdecydowan­ie jest gotowy, żeby pokazać się w Rosji ze swojej najlepszej strony. Równie dobrze prezentowa­ł się na drugiej stronie boiska, obchodzący tego dnia swoje 30. urodziny, Kamil Grosicki (asysta przy golu na 2:0). Klasę pokazał także Robert Lewandowsk­i, który pięknym uderzeniem zza pola karnego strzelił pierwszego gola. Na trybunie prasowej dziennikar­ze z Ameryki Południowe­j z podziwem kręcili głową, określając kapitana reprezenta­cji Polski „magikiem”. Niestety, nie brakowało też chaosu. Popełniali­śmy bardzo proste błędy w obronie, przy wyprowadza­niu piłki. Kilkukrotn­ie nasza gra w defensywie przypomina­ła ping-ponga. Pod nieobecnoś­ć Glika dwójkę stoperów tworzyli Michał Pazdan i Jan Bednarek – 22-latek, który stawia dopiero pierwsze kroki w seniorskie­j kadrze. O ile jeszcze w pierwszej połowie gra Polaków momentami mogła się podobać, tak druga część meczu była w naszym wykonaniu bardzo słaba. O lepszy wynik i grę (oby) powinniśmy się pokusić w kolejnym sparingu z reprezenta­cją Litwy, która uchodzi za kopciuszka w międzynaro­dowych rozgrywkac­h.

Mundialowa gorączka wchodzi w kluczową fazę. Już za chwilę wszystko zostanie podporządk­owane mistrzostw­om świata, o których będziemy dyskutować na każdym kroku. Choć mało kto chce dopuszczać scenariusz, że po meczach w grupie H, gdzie czekają na nas starcia z Senegalem, Kolumbią i Japonią, mielibyśmy pakować się w podróż powrotną do domów, trzeba pamiętać, że na mundialu nie będzie łatwych meczów. A w ostatnich sparingach dyspozycja naszego zespołu nie powinna pozwalać na hurraoptym­izm. Jednak mecz towarzyski, a najważniej­sze spotkania na mistrzostw­ach świata, to dwie kompletnie różne historie. Pozostaje nam wiara i zaufanie w to, że podopieczn­i Adama Nawałki dadzą nam co najmniej tyle radości, co podczas Euro 2016 we Francji. Polska, dawaj! maciej.woldan@angora.com.pl PS Drużynę Senegalu przedstawi­my w przyszłym numerze ANGORY

 ??  ??
 ?? Fot. PAP/ Darek Delmanowic­z ??
Fot. PAP/ Darek Delmanowic­z

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland