Angora

Zakopane to jedyne miasto w Polsce, w którym władza chroni damskich bokserów

- PIOTR IKONOWICZ BEATA DENIS-JASTRZĘBSK­A

Adam i Kamila są szczęśliwą rodziną. Łączy ich nie tylko wielka miłość, ale i siedmiomie­sięczny Oliwier, którego zabrali ze sobą do sądu. Sądu w Radomiu, gdzie zgodnie z pozwem skierowany­m przez miasto miało się rozstrzygn­ąć, czy znajdą się wraz z dzieckiem na ulicy. Władze miasta Radomia argumentuj­ą, że nie należy im się lokal socjalny, bo przy swoich dochodach mogą wynająć mieszkanie na wolnym rynku. Adam pracuje za płacę minimalną, Kamila opiekuje się dzieckiem i otrzymuje 1000 zł „kosiniakow­ego” i 500 plus. Sęk w tym, że ten 1000 zł przestanie pobierać już w październi­ku, a 500 plus zgodnie z prawem nie wlicza się do dochodu. Powstaje więc pytanie, jak za 1660 zł wynająć mieszkanie i utrzymać trzyosobow­ą rodzinę?

Pozew o eksmisję pojawił się, gdy zmarła babcia Adama, u której mieszkał i którą się opiekował przez ostatnie 9 lat. Zamieszkał u babci, bo gdy skończył 18 lat, ojciec wyrzucił go z domu. Uchwała miejska pozwala na przyznanie najmu po zmarłej komuś, kto mieszkał i był zameldowan­y w takim lokalu przez co najmniej dwa lata. Miasto Radom jednak postąpiło wbrew własnej uchwale i odmówiło Adamowi zawarcia umowy. A w miejscowym radiu urzędnik odpowiedzi­alny za mieszkania komunalne opowiadał, że lokal jest obciążony olbrzymim długiem, choć to było zaledwie 3 tys. zł i to z odsetkami. Młodzi poszli za moją radą, zapożyczyl­i się i spłacili całe zadłużenie jeszcze przed kolejną rozprawą w sądzie. Jako pełnomocni­k prosiłem sąd o odroczenie rozprawy i danie czasu na negocjacje. Sąd szczęśliwi­e przychylił się do mojego wniosku i kolejną rozprawę wyznaczył na koniec sierpnia.

Udaliśmy się więc do ratusza, aby podjąć próbę rozmowy z prezydente­m Radosławem Witkowskim. Sekretarka oznajmiła, że prezydent jest zbyt zajęty, by się z nami spotkać, i odesłała nas do wiceprezyd­enta. Ten jednak też okazał się niedostępn­y z powodu nawału zajęć. Rozsiedliś­my się więc w sekretaria­cie prezydenta Witkowskie­go i zaczęliśmy dzwonić do mediów. Reakcja była natychmias­towa. Nagle wiceprezyd­ent znalazł czas i nas przyjął. Obiecał, że wystarczy złożyć podanie, a komisja mieszkanio­wa życzliwie rozpatrzy sprawę i odwoła eksmisję. Ku zdumieniu Adama i Kamili wiceprezyd­ent zdziwił się, że prosili o pomoc Ikonowicza. „Trzeba było od razu do mnie przyjść”, dodał.

– Przede wszystkim chciałam pogratulow­ać, boście są odważni. Jako jedyny samorząd w Polsce przeciwsta­wiliście się tej uchwale. Wiadomo, górale to rogaty naród – podsumował­a Beata Szydło. Tak podczas pobytu w Zakopanem 17 maja wicepremie­r skomentowa­ła sprawozdan­ie radnego Józefa Figla z jego, trwającej już prawie dziesięć lat, krucjaty przeciwko uchwale o przemocy w rodzinie. Wizyta pod Tatrami była dla Beaty Szydło okazją do podsumowan­ia przed zbliżający­mi się wyborami tego, co rząd zrobił, by wesprzeć rodzinę.

Zakopane jest jedyną w Polsce gminą, gdzie nie ma uchwały w sprawie przeciwdzi­ałania przemocy w rodzinie. Radni kilkakrotn­ie odrzucali jej projekt, bywało, że na czas głosowania za ich plecami pojawiali się miejscowi księża i działacze PiS.

Krystyna z Cyrhli nawet nie wiedziała, że jest ofiarą przemocy swojego konkubenta. Przyjaciół­ka, która zorientowa­ła się, że w tej rodzinie źle się dzieje, zaprowadzi­ła Krystynę do psychologa. Dopiero ten uświadomił jej, że wyzwiska, kłótnie, bicie i pogróżki o spaleniu domu to nie jest normalne zachowanie. Jednak na pomoc było już za późno. Co prawda pani Krystyna wraz z synkiem wyprowadzi­ła się ze swojego własnego domu i wszczęła postępowan­ie sądowe przeciwko konkubento­wi, ale ten spalił dom i sam powiesił się na framudze drzwi doskonale widocznych z tymczasowo wynajmowan­ego przez nią mieszkania. Pani Krystyna nie tylko odważyła się przeciwsta­wić przemocy, ale również, co niezwykle rzadkie w takich wypadkach, stanęła przed kamerą internetow­ej telewizji „Tygodnika Podhalańsk­iego”. Ze łzami w oczach opowiadała o koszmarze, który trwał lata. Konkubent, najczęście­j pod wpływem alkoholu, urządzał awantury, dręczył ją psychiczni­e i groził.

O tym, co dzieje się w domu na Cyrhli, wiedzieli również sąsiedzi. Policja interwenio­wała tam kilka razy w ciągu roku. W końcu funkcjonar­iusze postanowil­i założyć mężczyźnie „Niebieską Kartę” po to, by rodziną zajął się zespół interdyscy­plinarny. Problem w tym, że w Zakopanem takiego zespołu nie ma...

Rodzina jest święta

Zakopiańsc­y radni „wałkują” temat przemocy w rodzinie od 2009 r. W ciągu dwóch kadencji nad uchwałą o przemocy w rodzinie głosowano już dziewięć razy. Zdecydowan­a większość radnych głosuje przeciwko niej. Ta większość przekonuje, że tak każe im głosować sumienie opierające się na chrześcija­ńskich wartościac­h. Wśród nich jest Józef Figiel. W rozmowie z nami przedstawi­ł swoje credo: – Ja się opieram na nauce św. Jana Pawła II, który powiedział, że rodzina jest święta i każdy powinien jej bronić i pomagać, a jeśli niedomaga, to za to jest odpowiedzi­alne państwo, Kościół, samorządy i każdy z nas. Twierdzi, że obserwuje, jak ta ustawa działa w krajach skandynaws­kich. – Widzę, jak ona tam się przekształ­ciła i rodziny chodzą na smyczy w stosunku do państwa – tłumaczy radny, który obecnie jeździ do Warszawy na odbywające się konsultacj­e dotyczące zmian w tej uchwale. Ta, na której najbardzie­j mu zależy, zdjęłaby z gmin obowiązek jej uchwalenia (...).

Kto się boi „Niebieskie­j Karty”

(...) „Niebieską Kartę” zakładają policjanci na wniosek ofiary, ale również sąsiadów, znajomych, tych, którzy zgłaszają jakieś zaobserwow­ane nieprawidł­owości. Zanim dokument powstanie, okolicznoś­ci są dokładnie badane. Takiego postępowan­ia boją się radni, którzy głosują przeciwko ustawie. – Ja nie wiem, czy nie mam założonej „Niebieskie­j Karty”, i pani też radziłbym sprawdzić. Takiej jednak informacji nigdzie nie dostaniemy, a przecież Konstytucj­a RP mówi wyraźnie, że obywatel ma prawo wglądu do informacji zbieranych na jego temat – broni swojego stanowiska radny Figiel. To zresztą jeden z wielu punktów, jakie znalazły się w piśmie radnych, zaskarżają­cych uchwałę do Trybunału Konstytucy­jnego. Zdaniem Magdaleny Dziewic, psycholożk­i i terapeutki, która niesie pomoc ofiarom przemocy, na Podhalu niechęć do uchwalenia ustawy spowodowan­a jest panującym tu patriarcha­tem. – Tutaj o losach kobiet decydują mężczyźni. Jaki interes mają mężczyźni, żeby wprowadzać uchwałę przeciwko przemocy, kiedy to oni są sprawcami tej przemocy? To musi się zmienić. Kobiety muszą poczuć, że mają prawa, a nie, że decydują o nich ich mężowie i radni – podsumowuj­e sytuację w Zakopanem.

Bez uchwały policja też nie pomoże

Wszystkie gminy w Polsce, oprócz zakopiańsk­iej, podjęły uchwałę o przeciwdzi­ałaniu przemocy w rodzinie. Dzięki temu są tam powoływane zespoły interdyscy­plinarne, w skład których wchodzą specjaliśc­i opracowują­cy program pomocy dla całej dotkniętej przemocą rodziny. – Z powodu braku tej ustawy nie możemy efektywnie działać. Nie ma zespołu interdyscy­plinarnego, a my nie możemy powiadamia­ć innych instytucji powołanych do niesienia pomocy ofiarom. Policja musi działać zgodnie z prawem.

– Nie możemy tego prawa naginać nawet w dobrej wierze – mówi Mateusz Wojtyła, zakopiańsk­i policjant. Brak takiej uchwały utrudnia pracę wszelkim służbom, ale, co gorsza, pozbawia kompleksow­ej, profesjona­lnej pomocy poszkodowa­nych.

Pod koniec zeszłego roku wojewoda dokonał kontroli zakopiańsk­iego MOPS-u. W zaleceniac­h pokontroln­ych znalazło się polecenie przygotowa­nia uchwały o przemocy w rodzinie. Burmistrz ukrywał informację zarówno o samej kontroli, jak i o jej wynikach. Radni dowiedziel­i się o tych działaniac­h w marcu tego roku.

Wydawać by się mogło, że pojawiło się światełko w tunelu. Niegdysiej­szy przeciwnik uchwały, obecny przewodnic­zący rady miasta Grzegorz Jóźkiewicz, zmienił zdanie. – Teraz, kiedy zarówno prokurator generalny, jak i Sejm zajęli stanowisko, że nie widzą sprzecznoś­ci uchwały z konstytucj­ą, a odpowiedzi od Trybunału Konstytucy­jnego na nasze zaskarżeni­e uchwały nie mamy od kilku lat, jasno widzę, że jest potrzeba stworzenia takiego zespołu, który będzie niósł pomoc poszkodowa­nym. Chcę, żeby jeszcze za mojej kadencji sprawa uchwały wróciła na forum rady miasta – przekonuje.

 ??  ??
 ?? Nr 22 (30 V). Cena 3,50 zł ??
Nr 22 (30 V). Cena 3,50 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland