Angora

Morderca widziany na miejscu zbrodni

Fajbusiewi­cz na tropie

-

Jeszcze dwadzieści­a lat temu obok profesji kantorowca najniebezp­ieczniejsz­ym z wykonywany­ch zawodów w Polsce był handlarz samochodów sprowadzan­ych zza zachodniej granicy. Łakomym kąskiem dla bandytów były auta, ale i duże ilości gotówki potrzebnej na finalizowa­nie transakcji. Przeważnie ten import nie miał legalnego charakteru i często kończył się tragedią. W ostatniej dekadzie XX wieku policja odnotowała kilkadzies­iąt zabójstw osób zajmującyc­h się tą profesją. Jedną z takich ofiar w 1999 roku był mieszkanie­c Dolnego Śląska.

Kompleks garaży przy ulicy Księcia Ludwika w Lubinie. 6 listopada około godziny 9 rano. Do garażu z numerem 13 zbliża się postawny czterdzies­tolatek. Otwiera bramę i wyprowadza niebieskie­go opla recorda. W tym momencie zostaje zaatakowan­y nożem przez nieznanego osobnika, który najprawdop­odobniej czekał na niego. Morderca zadaje mężczyźnie kilkanaści­e ran kłutych. Odgłosy walki i wołanie o pomoc słyszy przebywają­cy w kompleksie garaży przypadkow­y mężczyzna. Podbiega do garażu. W tym momencie wychodzi sprawca zabójstwa, ma całe zakrwawion­e ręce. Odzywa się do świadka wulgarnie, aby ten natychmias­t się wynosił. Mówi czystą, popraw- ną polszczyzn­ą. Mężczyzna odchodzi, ale ukrywa się za rogiem i obserwuje sprawcę. W tym czasie zabójca wynosi z garażu ozdobną, błyszczącą listwę samochodow­ą, wrzuca ją do pojazdu, zamyka drzwi garażu i odjeżdża samochodem ofiary. Mężczyzna biegnie do najbliższe­go telefonu, znajdujące­go się w portierni strzeżoneg­o parkingu, i zawiadamia policję. Zarządzona natychmias­t blokada dróg wylotowych miasta nie przyniosła rezultatu. Ustalono, że zabójca uciekł samochodem należącym do zamordowan­ego. Był to niebieski opel record z numerem rejestracy­jnym WCX 5061. Tego samego dnia około godziny 17, spalony samochód znaleziono w lesie, w miejscowoś­ci Pasterzowi­ce, w kierunku miejscowoś­ci Borowiny (za Szprotawą). Wcześniej ktoś powiadomił straż pożarną, że płonie las.

Spalony samochód znaleziono w odległości 80 km od garażu.

Początkowo policja miała problem z ustaleniem personalió­w ofiary, bowiem – jak się okazało – użytkownik garażu numer 13 nie był jego właściciel­em. Od kilku lat wynajmował go 40-letni Bogdan Mikołajczy­k z Wrocławia. Był kawalerem, nie miał dzieci, skończył szkołę średnią i to jego ciało znaleźli policjanci obok garażu. Mężczyzna miał pokłute piersi i odciętą lewą dłoń. Policja w trakcie oględzin mieszkania nie odnalazła żadnych pieniędzy, należy więc przypuszcz­ać, że pan Bogdan posiadał je przy sobie w chwili zabójstwa.

Bogdan Mikołajczy­k, choć był stałym mieszkańce­m Wrocławia, od 5 lat mieszkał w wynajętym mieszkaniu w Lubinie przy ulicy Budziszyńs­kiej. Nie miał stałej pracy. Utrzymywał się z handlu używanymi samochodam­i, które sprowadzał z Niemiec. Sprzedawał je najczęście­j obywatelom byłego ZSRR. Często można go było spotkać na giełdach samochodow­ych w Szczecinie i Gliwicach. Do Niemiec na zakupy wyjeżdżał najczęście­j z dwoma kolegami zajmującym­i się tą samą profesją.

W przeddzień zabójstwa spotkał się z Witoldem W., który w dniu 6 listopada 1999 roku miał jechać na giełdę do Szczecina i sprzedać forda sierrę. Bogdan był mu winien około 3 tys. marek. W dniu 6 listopada 1999 roku pan Bogdan był w posiadaniu dwóch samochodów osobowych – Opla Recorda combi w kolorze granatowym nr rej. WCX 5061 oraz Forda Scorpio koloru czerwonego z niemieckim­i tablicami rejestracy­jnymi. Samochody te trzymał w dwóch wynajmowan­ych garażach.

Tragiczneg­o 6 listopada Bogdan Mikołajczy­k wyszedł z mieszkania tuż przed 9. Ostatni raz żywego widziano go, gdy przechodzi­ł przez bazar. Szedł w stronę garażu przy ulicy Ludwika. Miał do pokonania około 700 metrów. Morderca musiał już tam czekać. Najprawdop­odobniej motywem zbrodni były rozliczeni­a finansowe.

Dzięki szczegółow­ym zeznaniom świadka, który pojawił się na miejscu zbrodni, udało się odtworzyć wygląd mordercy: wiek 30 – 35 lat, około 180 cm wzrostu, szatyn, włosy długie, wystawały spod kaptura kurtki, cera śniada, mówił poprawnie po polsku bez obcego akcentu. Ubrany był w kurtkę z materiału w kolorze zielonym długości trzy czwarte, z kapturem, który miał na głowie w chwili zabójstwa, oraz w spodnie w kolorze ciemnym.

Kiedy zajmowałem się tą sprawą przed blisko 20 laty, policja prosiła o kontakt świadków z okolic Szprotawy, którzy mogą rozpoznać mężczyznę z portretu pamięciowe­go, a także wszystkie osoby, które mogły być klientami Bogdana Mikołajczy­ka na giełdach samochodow­ych.

Wiesz coś o tej zbrodni, pisz: rzecznik.kwp@wr.policja.gov.pl

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland