Angora

TELEWIZOR POD GRUSZĄ

- ANTONI SZPAK Zebrała: KATARZYNA GORZKIEWIC­Z

W listopadzi­e 2018 roku mają odbyć się wybory samorządow­e. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że swój obywatelsk­i obowiązek spełnimy w dniu obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległ­ości. Wtedy to wybierzemy członków rad gmin, powiatów, sejmików wojewódzki­ch oraz wójtów, burmistrzó­w i prezydentó­w miast. Wprawdzie jeszcze nie ogłoszono oficjalneg­o rozpoczęci­a kampanii wyborczej, ale już poszły konie po betonie. Kto by się przejmował obowiązują­cym prawem w najwspania­lszym europejski­m kraju. Ot, uznano to, co się tu nad Wisłą wyrabia, za PREKAMPANI­Ę! I po problemie, wszyscy są zadowoleni. Nikt nie protestuje. Politycy, media bez zażenowani­a zajmują się prekampani­ą. Ruszyła propagando­wa machina. W telewizorn­i rozkręca się bezwstydny, niczym nieskrępow­any festiwal obietnic wyborczych. Tak jak zawsze dowiadujem­y się od startujący­ch w wyborach kandydatów, że: trzeba, musimy i należy, że się pochylą, zadbają, zrobią i przywrócą, bo nie ma dla nich nic bardziej ważnego i cennego niż pomyślność Polski i Polaków. Wiara startujący­ch w wyborach w sprawczą siłę telewizyjn­ego lansu jest niezachwia­na i podziwu godna. Oni są święcie przekonani, że swoimi występami, wypowiedzi­ami elektryzuj­ą elektorat. Że są tak zajmujący, charyzmaty­czni, iż wyborcy nie mogą oderwać oczu od ekranu i każde ich słowo wchłaniają jak gąbka wodę. A przecież jest na odwrót. Nikt nie chce słuchać ich załganej, infantylne­j nowomowy. Politycy przez trzydzieśc­i lat robili wszystko, co w ich mocy, żeby wyborców do siebie zniechęcić. Dziś są obiektem kpin i niewybredn­ych żartów. Czas, żeby ubiegający się o mandat radnego, wójta, burmistrza, prezydenta wreszcie pojęli, iż nie są atrakcją i ozdobą programów telewizyjn­ych, tylko ich utrapienie­m i zmorą! Dla wyborców nie ma znaczenia, jak często i długo ktoś z ekranu do nich mówi. Ważne jest, co i w jakim celu to mówi. Nie ma znaku równości między znany a mądry! Liczba durnych polityków nieustanni­e ględzących w telewizji dobitnie o tym świadczy!

„(...) Posłowie samych tylko wakacji w tym roku będą mieli... 52 dni. Tak wynika z harmonogra­mu posiedzeń Sejmu, o którym decyduje marszałek Marek Kuchciński (63 l.) (...). Ostatnie posiedzeni­e Sejmu przed wakacjami skończy się planowo 20 lipca, a na Wiejską wrócą dopiero 11 września. Co prawda 52 dni (wliczając soboty i niedziele), które sprezentow­ał im marszałek Kuchciński, to mniej niż szkolne wakacje, które w tym roku potrwają 70 dni, ale któż z dorosłych nie chciałby tak długiej przerwy? Tym bardziej że posłowie nie przepracow­ują się. Na przykład w kwietniu i maju posiedzeni­a trwały łącznie... siedem dni! I za to miesiąc w miesiąc wybrańcy narodu dostają 12,5 tys. zł pensji. – Posłowie jeśli nie chcą pracować, nie będą tego robić niezależni­e od rozłożenia terminów posiedzeń. A jeśli chcą, zawsze jest co robić: praca w regionie, spotykać się z ludźmi, angażować w politykę międzynaro­dową. To zależy od indywidual­nego podejścia. Jednak jeśli chodzi o przerwy w posiedzeni­ach, to świadczą o tym, że PiS robi wszystko, by nie dopuścić zamrożonyc­h projektów, np. ruchu Kukiz’15 o statusie osób niepełnosp­rawnych. Sam PiS ma zbyt mało pomysłów na reformy, więc stara się nie dopuścić do procedowan­ia projektów opozycji – komentuje na łamach Super Expressu poseł Kukiz’15 Piotr Apel (34 l.) (...)”.

„ Budujące i krzepiące – takie w ocenie Mateusza Morawiecki­ego (50 l.) było pierwsze jego spotkanie z papieżem Franciszki­em (82 l.). I nic dziwnego, że był tak zadowolony, bo Ojciec Święty miał wyrazić uznanie dla rządowej polityki prorodzinn­ej (...). Rozmowa premiera Morawiecki­ego z papieżem w cztery oczy trwała nieco ponad pół godziny (...). Po niej papież przyjął również rzadko pokazującą się publicznie rodzinę Morawiecki­ego – żonę Iwonę (50 l.) oraz dzieci: Aleksandrę (22 l.), Jeremiasza (21 l.), Ignasia (7 l.) i Madzię (6 l.). Najmłodsza córka, onieśmielo­na całą sytuacją, mocno tuliła się do ojca. – Chyba nie zrozumiała powagi sytuacji – tłumaczył premier (...)” – czytamy w Super Expressie.

Dziennikar­ze Faktu twierdzą, że były kierowca Kornela Morawiecki­ego (77 l.), Cezariusz Lesisz, zrobił oszałamiaj­ącą karierę za czasów „dobrej zmiany”. Najpierw kierowca, później szef gabinetu polityczne­go Mateusza Morawiecki­ego (50 l.), a teraz pełnomocni­k prezesa Rady Ministrów do spraw rozwoju gospodarcz­ego. „(...) Lesisz jest od dawna związany z rodziną Morawiecki­ch. W oficjalnym biogramie Encykloped­ii «Solidarnoś­ci» wymienione są jego zasługi dla działalnoś­ci opozycyjne­j (...). Z pisma KPRM wynika, że świeżo upieczony pełnomocni­k będzie miał pełne ręce roboty. Ma formułować propozycje zmian legislacyj­nych służących efektywnie­jszemu zarządzani­u mieniem państwowym i wspierać działania premiera dot. międzynaro­dowej współpracy gospodarcz­ej. Mają mu w tym pomagać wszelkie organy administra­cji państwowej. W zamian za to pełnomocni­k obowiązany jest przedstawi­ać premierowi analizy, oceny i wnioski związane z zakresem jego działania i roczne sprawozdan­ia ze swojej działalnoś­ci (...)”.

„(...) Były szef MON Antoni Macierewic­z (69 l.) i jeden z jego najbliższy­ch współpraco­wników Bartłomiej Misiewicz (28 l.) znów razem! Wystąpili wspólnie na sympozjum poświęcony­m bezpieczeń­stwu państwa. Pojawił się także młodziutki doradca Macierewic­za Edmund Janniger (22 l.)! Czyżby pogłoski o nowej inicjatywi­e polityczne­j stawały się faktem? A może to tylko troska o Polskę (...)? W marcu w PiS aż huczało od plotek, że były szef MON nie złożył broni i planuje wystartowa­ć wkrótce z nową inicjatywą polityczną. Czyżbyśmy byli coraz bliżej wdrożenia tego projektu? Choć oficjalnie Bartłomiej Misiewicz zaprzeczał po odejściu z resortu obrony, że współpracu­je z Macierewic­zem, nie ukrywa, że utrzymuje z nim stały kontakt telefonicz­ny. – Nie ma SMS-ów, jeśli już to (kontakt) telefonicz­ny – mówił (...). Fakt dotarł do niezbitych dowodów, że panowie regularnie się widują! Dwa miesiące temu przyłapano ich na spotkaniu w holu Telewizji Republika, gdzie teoretyczn­ie – jak mawiał klasyk – pracuje Misiewicz. Teoretyczn­ie, bo nikt go tam nigdy nie widział (...)”.

„Wnuk Lecha Wałęsy (75 l.), Bartłomiej W. (21 l.), wraz z dwoma kolegami w wieku 23 i 24 lat pobili i okradli w Gdańsku turystów ze Szwecji. Wpadli dzięki upubliczni­onym nagraniom z monitoring­u. Za rozbój grozi im 12 lat więzienia. Sąd zamknął ich w areszcie na trzy miesiące.

Do rozboju doszło 21 maja przy ul. Katarzynki w centrum Gdańska (...). Napastnicy uderzyli jednego z mężczyzn deską w głowę i zabrali mu telefon komórkowy (...)” – dowiadujem­y się z Super Expressu.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland