Sztuka sztucznej wyobraźni
Paryski nie-co-dziennik
Dramatyczne chwile przeżyła kolumbijska piosenkarka i jej mąż, piłkarz FC Barcelona, Gerard Piqué. Pod nieobecność pary – sportowiec przebywał w Rosji, gdzie szykuje się do mundialu, a artystka koncertowała w niemieckiej Kolonii – do luksusowej posiadłości w miejscowości Esplugues de Llobregat, położonej pod Barceloną, włamali się przestępcy – donosi hiszpański dziennik sportowy „Marca”. Jak podaje gazeta, złodzieje ukradli kolekcję drogiej biżuterii oraz ekskluzywnych zegarków. Na terenie rezydencji feralnej nocy przebywali rodzice piłkarza i to oni dojrzeli włamywaczy, po czym natychmiast wezwali policję. Niestety, spłoszeni złodzieje zdążyli uciec. W Katalonii trwają usilne poszukiwania sprawców.
Co może zrobić robot, czego nie może zrobić artysta? Czy robot ze sztuczną inteligencją może mieć wyobraźnię? Czym jest dzieło sztuki? Kto decyduje o jego formie: robot, artysta, inżynier, może publiczność? Takie pytania stawia wystawa „Artistes & robots” w paryskim Grand Palais. „robot”, jak przypominają organizatorzy wystawy, po raz pierwszy padło na scenie teatralnej w Pradze, w sztuce Karela Čapka, gdzie zniewolone maszyny się buntują. Wcześniej Mary Shelley wymyśliła pierwszego bohatera science fiction Frankensteina, monstrum grożące zniszczeniem ludzkości. Fritz Lang zaprosił androidy do „Metropolis”, a Stanley Kubrick zabrał maszyny cisty (Francuz Patrick Tresset), który martwą dłonią przenosi na papier pozującego ptaka, lisa i czaszkę. Inny portret to instalacja wideo twarzy w punktowej chmurze, uosabiająca obecność, a nie podobieństwo (Catherine Ikam). Brazylijka Raquel Kogan przedstawia interaktywną instalację luster i projektorów emitujących równoległe linie światła ułożone w cyfry przemieszczające się w zależności od liczby ludzi obecnych w jej zasięgu. Wyobraźnia niewyobrażalna.
Prezentowane dzieła wpisują się w ekstremalną awangardę nowoczesności, w twórczą relację artysta – maszyna, co multiplikuje nieskończoną ilość form. Wiemy, jak to dzieło się zaczyna, ale nie wiemy, jak się skończy. Ale ważne jest, żeby maszyna rozpoznawała istniejące już style sztuki, bo generowane przez nią formy, choć inne, to w pewien daleki sposób muszą z nimi korespondować, inaczej zostaną odrzucone poza domenę obiektów o charakterze artystycznym. Tylko wtedy otwiera się droga artystycznej twórczości przy użyciu komputerów, algorytmów, sztucznej inteligencji, korzystania z ich nieograniczonej mocy obliczeniowej w generowaniu projektów, których nie sposób sobie wyobrazić.
Lecz czy taka maszyna nie wyeliminuje człowieka z procesu twórczego, gubiąc go w totalnym systemie przepływu informacji? Z pewnością sztuczna inteligencja będzie od nas inteligentniejsza, tzn. sprawniejsza w umiejętności rozwiązywania problemów, ale nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek mogła być świadoma, czyli mieć zdolność odczuwania, o czym świadczy zerowy postęp w dziedzinie komputerowej świadomości. Nawet sztuczna superinteligencja obywa się bez świadomości, bez uczuć, choć za pomocą różnych biometrycznych czujników może analizować ludzkie uczucia dużo lepiej od człowieka. Nie mając własnych emocji, może zagrać na naszych emocjach, stając się obok artystów i inżynierów współautorem nowych dzieł sztuki. Tylko czy my, zabawiani taką „sztuczną wyobraźnią”, będziemy bardziej ludźmi czy bardziej robotami? Tego nikt nie wie. Nikt nie wie, co będzie na pewno, ale na pewno będzie inaczej. turkiewicz@free.fr