80 lat Supermana
Obcisły kostium z charakterystycznym logo, czerwone buty, peleryna i majtki na spodniach... Gdy w 1938 roku, w datowanym na czerwiec, ale faktycznie będącym już w sprzedaży wcześniej, od 18 kwietnia, numerze „Action Comics” ukazał się pierwszy odcinek przygód Supermana, nikt nie spodziewał się, że to początek bezprecedensowej rewolucji kulturalnej, z której wyłoni się ikona popkultury.
Mimo że minęło już osiem dekad, ciągle nowe pokolenia młodych ludzi marzą o tym, by zostać mistrzami siły i odwagi walczącymi o uczciwość, sprawiedliwość i prawość. Sukces postaci z komiksów końca lat 30. XX w. polegał na nawiązaniu do klasycznych epopei, których bohaterowie reprezentowali model sprawności i szlachetności, do jakiego wszyscy chcieli aspirować. W rok po Supermanie powstał Batman, a po nim seria podobnych rysunkowych herosów o zróżnicowanych charakterach i możliwościach, ale o wspólnym celu ratowania świata.
Superman ma żydowskie korzenie. Został stworzony przez duet żydowskich komiksiarzy: Jerry’ego Siegela i Joego Shustera z Cleveland. Młodych, zdolnych i naiwnych. Sprze- dali prawa do superbohatera czasopismu „Action Comics” należącemu do National Periodical Publications (przyszłe DC Comics) za 130 dolarów – sumę, która była godna uwagi, lecz na pewno nie mogła zmienić ich życia. Gdy zrozumieli, jaki potencjał komercyjny drzemie w ich postaci, próbowali pertraktować z wydawnictwem, założyli mu sprawę, ale nic nie uzyskali, a w dodatku współpraca z nimi została zerwana. Obaj przypłacili to zdrowiem. Batalie sądowe spadkobierców rysowników toczą się do dzisiaj, bo roszczenia Siegela i Shustera za ich życia zostały uznane tylko częściowo, i to po latach procesów.
Do lat 70. XX wieku prawdziwe „ojcostwo” Supermana nie zostało upublicznione. Dopiero tom zatytułowany Joe Shuster – Historia mężczyzn, którzy stworzyli Supermana (wydany w 1975 roku przez Juliana Voloja i zilustrowany przez Thomasa Campa) rzucił światło na pochodzenie mitu. Odkryto również, że kryptońskie imię Supermana brzmi Kal-El, co w języku hebrajskim oznacza „Głos Boga”. Ta żydowska matryca przygód superbohatera z Kryptona wielokrotnie wpędzała Supermana w kłopoty.
W pełni nazifaszyzmu ukazał się odcinek, w którym schwytał on Hitlera i Stalina, po czym pozostawił ich w Genewie, w siedzibie Ligi Narodów. Ten epizod tak rozwścieczył SS, że na łamach tygodnika „ Das Schwarze Korps” nazwali Siegela „ intelektualnie i fizycznie obrzezanym”. We Włoszech Superman został sobą dopiero w 1967 roku, bo wcześniej – żeby uniknąć anglicyzmów – przedstawiany był jako Człowiek ze Stali, potem Cyklon, a później Nembo Kid, co powodowało wśród czytelników sporą dezorientację.
Bardzo długo Superman był maszyną do robienia pieniędzy. Seriale telewizyjne, komiksy, filmy, gadżety i audycje radiowe zrobiły z niego kwintesencję superbohatera. Jednak nawet on w pewnym momencie musiał umrzeć. Stało się to w 1992 roku – w 75. tomie sagi. Sprzedaż komiksu poprzedziła kampania reklamowa na niespotykaną skalę, co zaowocowało dystrybucją ponad 3 milionów egzemplarzy. Również 3 miliony, ale dolarów, trzeba obecnie zapłacić za archiwalny, pierwszy z serii komiks – ten z 1938 roku, który kosztował 10 centów.
Jeśli chodzi o kino, to ciekawostką jest fakt, że scenariusz dwóch pierwszych filmów Superman z Christopherem Reeve’em ( z 1978 i z 1980 roku) napisał Mario Puzo, autor powieści, na kanwie których nakręcono Ojca chrzestnego. W pierwszym z tych filmów, który zarobił 300 milionów dolarów, pojawia się Marlon Brando w roli Jor- Ela, biologicznego ojca Kal- Ela z planety Krypton, który podejmuje decyzję o wysłaniu syna na Ziemię.
W Hollywoodzie krąży opinia, że Superman jest postacią zdecydowanie przeklętą, bo sprowadził nieszczęście na każdego aktora, który podejmował się tej roli. Kirka Alyna dotknęło bezrobocie i rozwód, George Reeves zginął tragicznie tuż przed ślubem, a Christopher Reeve w 1995 roku na planie filmowym spadł z konia i do śmierci pozostał sparaliżowany od szyi w dół. ( ANS)