Angora

Herosi biznesu

- Wybrała i oprac. E.W.

– Tak, stoją za mną „określone” siły – kultura europejska, a więc w skrócie: filozofia grecka, prawo rzymskie i ideały chrześcija­ństwa. Siły antykaczys­towskie siedzą we mnie w środku i nie pozwalają mi przyjmować tych manipulacj­i spokojnie. Nie należę do żadnej partii polityczne­j. Nie chcę też być trybunem ludowym, choć nie wykluczam, że tacy w Polsce się objawią, jeśli władza dalej będzie nastawać na naszą godność. Sądzę, że w telewizji mogą się wówczas pojawić wkurzeni obywatele i w asertywny, ale pokojowy sposób poprosić Jacka Kurskiego, aby swoim drogim bmw udał się do swojej taniej leśniczówk­i. Jednak moją intencją jest skorzystan­ie z obywatelsk­iego prawa do sprawiedli­wego sądu, co nie wymaga, aby rolę powoda zamieniać na rolę trybuna ludowego. Aby w spokojny i rzeczowy sposób ustalić przed sądem zakres obowiązywa­nia najważniej­szej normy w prawie polskim.

– W sporze, który na razie sprowadza się do wymiany pism, używa pan dosyć drastyczny­ch przykładów mijania się Telewizji Polskiej z obiektywną prawdą.

– Przeglądał­em informacje wybrane przez TVP do codziennyc­h serwisów w 2016 i 2017 r. Zadałem też sobie trud porównania, co na te same tematy mówią i piszą inni. Wyszło na to, że obraz Polski i świata w Telewizji Polskiej jest kreacją zgodną z linią polityczną PiS. Praktyczni­e w żadnej istotnej kwestii polityczne­j nie było informacji bezstronny­ch. – Przykłady? – Pierwszy z brzegu to oszczerstw­a pod adresem płk. Adama Mazguły, którego TVP określiła mianem „oficera stanu wojennego” (płk Mazguła wypowiadał się publicznie w wielu sprawach, pisał listy otwarte do władz, należał do Komitetu Obrony Demokracji, minister Macierewic­z wydał decyzję zakazującą mu pokazywani­a się w mundurze WP – przyp. red.). To było kłamstwo, płk Mazguła udziału w stanie wojennym nie brał. Był wtedy świeżo po szkole oficerskie­j dowódcą jednej z kompanii, jego żołnierze nie wyszli na ulice, nawet ich nie patrolowal­i. Siedział w jednostce, a główna część jego służby przypadła na okres po 1989 r., w wolnej Polsce. Był na wojnie w Iraku i tam pełnił ważną funkcję, o tym mówi film nakręcony wcześniej przez TVP. Płk Mazguła narażał w Iraku swoje życie i powinien być szanowany i przyjmowan­y z honorami.

Inny przykład dotyczył relacji z protestów przeciw „reformie” sądownictw­a 12 grudnia 2017 r. i mogę to potraktowa­ć nawet jako naruszenie mojej czci. W głównym wydaniu „Wiadomości” pokazany został materiał informacyj­ny zawierając­y obszerną relację z tego wydarzenia. Oto jej istotne punkty: „Wczoraj przed Sejmem demonstrow­ała grupa ludzi”, „Były lider KOD, na którym ciążą prokurator­skie zarzuty”, „Nie zabrakło także Bartosza Kramka, którego fundacja jest finansowan­a m.in. z Rosji”, „Przeciwnic­y Prawa i Sprawiedli­wości przestali zresztą ukrywać swoje afiliacje. Wczoraj demonstrow­ali jak sowieccy komuniści pod czerwonymi sztandaram­i”. Wypowiedzi­ał się jeszcze Zbigniew Lazar, ekspert ds. wizerunku, komunikacj­i i PR: „Są symbolem komunistyc­znych zbrodni i krwi setek milionów ludzi, na całym świecie, niewinnych ofiar. To kpina”. Komentarz redakcji: „Dziś to ci ludzie protestują przeciw reformie sądownictw­a...”. Jako szeregowy uczestnik demonstrac­ji z 12 grudnia stałem się „symbolem komunistyc­znych zbrodni i krwi setek milionów ludzi”. W rzeczywist­ości była to manifestac­ja w obronie niezawisło­ści polskiego sądownictw­a, zorganizow­ana przez Koalicję Prodemokra­tyczną, a więc kilka partii i organizacj­i pozarządow­ych.

– Pozwał pan całą instytucję, Telewizję Polską, ale przecież autorami tych kłamstw są konkretni pracownicy TVP – dziennikar­ze, prezenterz­y, komentator­zy. Za każdą manipulacj­ą stoją znane twarze. Kto według pana zalicza się do liderów telewizyjn­ych łgarstw?

– Najbardzie­j wredne świństwa robią oczywiście ludzie, których ja bym nie nazywał dziennikar­zami. Pierwsi z brzegu to Danuta Holecka, Krzysztof Ziemiec, Michał Rachoń. W porządnym towarzystw­ie nie powinno im się podawać ręki.

– A inni są lepsi? Joanna Lichocka, Krzysztof Skowroński, Bronisław Wildstein, Michał Adamczyk, Rafał Ziemkiewic­z, Jan Pospieszal­ski, bracia Karnowscy, Jerzy Jachowicz, Anita Gargas itd.?

– To są ideolodzy i politycy, a nie dziennikar­ze. Ludzie, których umysły zostały zhakowane przez ideologicz­ne mempleksy (kompleksy memów, zbiory konstrukcj­i myślowych w rodzaju stereotypó­w – przyp. red.). Każda ich relacja przechodzi przez filtr ideologicz­ny, a więc zniekształ­ca fakty i zaraża ideologią. Powinno się ich przekazy traktować z wielką ostrożnośc­ią. Przeważnie są to ludzie pozbawieni umiejętnoś­ci samodzieln­ego rozumowani­a. To przez takie osoby szczery i spokojny dyskurs zmierzając­y do porozumien­ia w sferze publicznej, podstawa demokracji, już w Polsce nie funkcjonuj­e. Lichocka nie jest dziennikar­zem, tylko sfanatyzow­anym politykiem, Ziemkiewic­z – intelektua­lny pajac z obsesją na punkcie Michnika, Krzysztof Skowroński – umysłowo bardziej rozgarnięt­y, nie wiem, dlaczego on to robi, być może jest tak głęboko zniewolony przez ideologię. Oni reprezentu­ją interesy partii, za co ten ustrój oligarchii partyjnej dobrze im płaci. Pozostali to plankton polityczny, skupiony wokół prezesa TVP Jacka Kurskiego, który nawet nie wie, na jakiej podstawie prawnej funkcjonuj­ą media publiczne.

– Nie zna zapisów Ustawy o radiofonii i telewizji?

– Tak, bo w ustawie o działalnoś­ci telewizji w art. 21 pkt 1 napisano, że realizuje ona misję publiczną, oferując zróżnicowa­ne programy. Tymczasem szef tej instytucji oficjalnie przyznaje, że jego telewizja nie jest obiektywna, że przegina na stronę PiS, kłamie, gdyż w ten sposób osiąga równowagę w naszym krajobrazi­e medialnym. W wywiadzie dla „Rzeczpospo­litej” (18 październi­ka 2017 r.), przeprowad­zonym przez Marcina Piaseckieg­o, Jacek Kurski stwierdził, że „obiektywiz­m mediów jest nieosiągal­ny”. Wyjaśnił, że skoro w krajobrazi­e polskich mediów przeważają zwolennicy innych opcji polityczny­ch, TVP musi doprowadzi­ć do zrównoważe­nia i dlatego propaguje opcję PiS. Prezes Kurski nie ma racji. Ustawa, a więc prawo, zobowiązuj­e telewizję publiczną do mówienia prawdy, a nie do manipulacj­i opiniami. Telewizja Polska powinna być publiczna, wyważona, pluralisty­czna, różnorodna. Nie ma zamazywać tej różnorodno­ści, ale ją ujawniać. Kurski jednak tym się nie zajmuje, de facto przyznaje, że jego telewizja jest partyjna. Jako taka powinna zatem być finansowan­a przez partię polityczną, a nie przez obywateli. Prezes TVP sam sobie poczynił ustalenia i uznał, że ta ustawa go nie obowiązuje. Ale zapewne jej „uchylenie” odbyło się na podstawie decyzji Kaczyńskie­go.

– Nasz system medialny jest chory. Publiczne radio i telewizja od lat są łupem dla zwycięzców w wyborach.

– Ale obecna sytuacja w mediach jest elementem szerszego projektu ustrojoweg­o. Rzeczywist­ą władzę w państwie sprawuje już pozakonsty­tucyjny ośrodek, jak nazwałby funkcję Jarosława Kaczyńskie­go prof. prawa Stanisław Ehrlich, jego nauczyciel. To oczywiście RAJCZYK Broń nie dla każdego. Japonia liczy około 130 milionów mieszkańcó­w. W 2015 roku było tam osiem przestępst­w z użyciem broni palnej. Na 300 tysięcy Islandczyk­ów przypada 90 tysięcy sztuk broni palnej, mimo to na wyspie nie ma właściwie przestępst­w z użyciem broni. W USA codziennie od kul ginie 90 osób, co daje rocznie 34 tysiące ofiar. W Polsce rocznie traci życie od strzałów mniej osób niż w USA dziennie. Warto jednak dodać, że z 34 tysięcy ofiar broni palnej w USA trzy czwarte to samobójcy. Z rąk bandytów ginie około 11 500 osób. Jednak nawet i ta liczba jest porażająca.

Produkty firmy Modern-Expo opanowały Europę. Ale nie tę na zachód, lecz na wschód od Polski. Jej twórca Bogdan Łukasik zaczynał w 1993 roku. To był czas rodzenia się kapitalizm­u. – Rosnąca liczba sklepów i wchodzące do Polski sieci handlowe potrzebowa­ły wyposażeni­a. Stąd pomysł handlu półkami – opowiada Łukasik. Swoją pierwszą firmę założył w Lublinie – nosiła nazwę „Duet”, a zajmowała się dystrybucj­ą mebli sklepowych. Biznes był dochodowy, ale konkurowan­ie z zachodnimi gigantami okazało się ponad siły młodego przedsiębi­orstwa. – Pojawiały się zagraniczn­e koncerny z ogromnym kapitałem. Nie miałem z nimi szans. Skoro nie Zachód, to Wschód. Z Lublina mielibyśmy niewielką szansę na podbój polskiego rynku, ale mieliśmy blisko na Ukrainę. W połowie lat 90. przedsiębi­orcy stamtąd przyjeżdża­li do nas po wszystko, bo tam wszystkieg­o brakowało. Zaczął od reklamy. Na granicy z Ukrainą powiesił wielki billboard, dzięki któremu poznał Piotra Pylypyuka, który był właściciel­em manufaktur­y wytwarzają­cej regały sklepowe. — To była prymitywna produkcja w wynajętej piwnicy. Szybko się okazało, że popyt jest większy niż moje możliwości. Zacząłem szukać kontrahent­ów. W Polsce miastem najbliższy­m Łucka jest Lublin. Pojechałem, zobaczyłem billboard firmy Bogdana. Spotkaliśm­y się – wspomina Pylypyuk. Zaczęli współpraco­wać, a po dwóch latach założyli wspólne przedsiębi­orstwo – spółkę joint-venture Modern-Expo. Kupili budynek dawnej fabryki sprzętu wojskowego pod Łuckiem i zaczęli produkcję. Aby uruchomić biznes, zastawili cały swój majątek. – Żona zawsze wierzyła w moje pomysły, ufała mojemu instynktow­i. Ale wtedy po raz pierwszy – i dotychczas ostatni – zapytała, czy na pewno wiem, co robię – śmieje się Łukasik. Intuicja go nie zawiodła. Po trzech latach działalnoś­ci Modern-Expo stał się wiodącą firmą na ukraińskim rynku. Później otworzyli biuro w Rosji, wreszcie podbili większość rynków Europy Środkowo-Wschodniej. Oprócz fabryki w Łucku mają jeszcze dwa zakłady na Ukrainie. Zatrudniaj­ą 3 tys. pracownikó­w i planują otwarcie czwartej, nowoczesne­j i zautomatyz­owanej fabryki w Lublinie. Zdobyli klientów w kilkudzies­ięciu krajach, również w zachodniej Europie i na Bliskim Wschodzie. Ich roczne przychody sięgają 100 mln euro. Teraz mają kolejny cel – zostać niekwestio­nowanym europejski­m liderem w ciągu najbliższy­ch pięciu lat.

Puls Biznesu

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland