Zdravko Mamić
dnia Modrić stał się wrogiem publicznym numer jeden.
On i jego rodzice w trakcie wojny domowej stracili dach nad głową i zostali ulokowani w jednym z hoteli w Zadarze. Do niedawna przed wejściem do tego hotelu widniał ogromny mural przedstawiający Modricia w koszulce reprezentacji. Jeszcze w dniu transmitowanego przez telewizję procesu pojawiły się na nim napisy: „Luka, któregoś dnia tego pożałujesz”, a także bardziej dosadne. Zdanie: „Modricu, kurvo mamiceva”, zaczęło się pojawiać na murach wielu chorwackich miast.
Dlaczego fakt, że rozgrywający Realu zmienił zeznania, wywołał aż taką falę nienawiści? Można by pomyśleć, że to sprawa Modricia i jego prywatnego syndromu sztokholmskiego. Skoro uznał, że za wszelką cenę chce bronić swojego prześladowcy, człowieka, który go okradł, to widocznie ma taką potrzebę. Problem w tym, że Mamić jest symbolem wszystkiego co złe nie tylko w chorwackim futbolu, ale w ogóle w chorwackim życiu publicznym – bezkarności elit, korupcji zżerającej państwo, bliskich relacji oligarchów i polityków.
Jako pierwsi odwrócili się od Mamicia kibice Dinama. Dla nich człowiek, który pełnił przez ostatnie lata przeróżne funkcje w klubie – od prezesa przez doradcę zarządu, wiceprezesa po dyrektora, w zależności od tego, jak bardzo musiał balansować między odpowiedzialnością a przywilejami – stał się persona non grata. Podobnie jak jego prawa ręka – brat Zoran, który również stanowisko w Dinamie otrzymywał w zależności od potrzeby chwili. Gdy bracia zostali aresztowani, młodszy z nich pełnił funkcję trenera klubu. Zoran to były piłkarz, wychowanek Dinama, który zrobił nawet niezłą karierę w Bundeslidze – występował w VfL Bochum, a także w Bayerze Leverkusen. W reprezentacji Chorwacji rozegrał sześć spotkań w latach 1996 – 1998, pojechał nawet na mundial w 1998 roku, gdzie Chorwacja odniosła swój do niedawna największy sukces, zdobywając brąz, ale w trakcie mistrzostw nawet na minutę nie wszedł na boisko. Zoran został skazany na 4 lata i 11 miesięcy więzienia.
Ultrasi zorganizowani jako Bad Blue Boys przez lata bojkotowali mecze swojego klubu. Gdy okazjonalnie bojkot zawieszali, skandowali hasła przeciwko Mamiciowi, wywieszali transparenty piętnujące korupcję związku piłkarskiego, bo Mamić przez lata był także wiceprezesem federacji, czyli HNS.
Protest kibiców
W końcu transfery Modricia i Lovrena trafiły na wokandę. Wprawdzie wcześniej sprawiedliwości dochodził Eduardo, ale codzienność w klubie rządzonym przez Mamicia była od lat niezmienna. Wszechmocny watażka podpisywał umowy z wyróżniającymi się młodymi zawodnikami, a jeśli nie chcieli tego zrobić – jak chociażby Andrej Kramarić – musieli się liczyć z tym, że w chorwackiej piłce będą mieli zamknięte wszystkie drzwi. Mamić bowiem był tak naprawdę szarą eminencją całego futbolu w szachownicę. Miał wpływ na polityków, sędziów (jego proces musiał zostać przeniesiony z Zagrzebia do Osijeka) i tajemnicą poliszynela jest, że to on obsadził Davora Sukera w roli prezesa federacji.
Dinamo ma jedną z najlepszych akademii piłkarskich w Europie – szkoli fantastycznych zawodników, którzy później za niezłe pieniądze są sprzedawani na Zachód. Każdy zdolny dzieciak w Chorwacji wiedział, że tylko z Dinama może trafić do repre- zentacji juniorskiej, dlatego do Zagrzebia przyjeżdżały nastolatki z całego kraju, a najzdolniejsi podpisywali umowy z Mamiciem. W 2015 roku na mistrzostwach świata do lat 17 w 19-osobowej kadrze Chorwacji znalazło się 13 piłkarzy Dinama, jeden z Lokomotivy, czyli klubu filialnego Dinama, do którego wypożyczani byli zawodnicy, a także dwóch piłkarzy z zagranicy – z Parmy i Udinese – obaj mieli jednak za sobą pobyt w najsłynniejszej akademii Bałkanów. Spośród trzech zawodników, którzy nie mieli nic wspólnego z Mamiciem, a zostali powołani na turniej, jeden (Neven Durasek) po mistrzostwach trafił do Dinama.
Kibice próbowali już wcześniej zwrócić uwagę na to, że chorwacka piłka stała się prywatnym folwarkiem Mamicia i jego świty. Podczas Euro 2016 przerwali mecz, wrzucając race na boisko, ale większość mediów zobaczyła w tym wyłącznie chuligański wybryk.
Tommy Gun
Po przegranym finale z Francją Modrić długo stał w strugach rzęsistego deszczu obejmowany przez prezydent Chorwacji Kolindę Grabar-Kitarović, która szeptała mu coś do ucha. W tej scenie było coś niemal intymnego – Grabar-Kitarović w przemoczonej koszulce w szachownicę pochylała się czule nad piłkarzem. Trochę po matczynemu, trochę zalotnie. A jednak obrazek był też niepokojący.
Grabar-Kitarović jest spadkobierczynią Franja Tudjmana, a przynajmniej za takową lubi uchodzić. Ma słabość do armii i wszystkiego, co militarne – nigdy nie przepuści okazji, by się pokazać w mundurze albo z karabinem. Nie stroni także od meczów piłkarskich i lubi śpiewać. Najchętniej utwory piosenkarza o pseudonimie Thompson. Artystyczne imię zawdzięcza on karabinowi maszynowemu, pieszczotliwie zwanemu Tommy Gun, którym posługiwał się w trakcie bałkańskiej wojny domowej. Piosenki Thompsona to mieszanka dumy narodowej, nacjonalizmu i nienawiści do Serbów. Jeden z jego hitów każe Serbów tylko wyganiać, inny już jednak – zabijać. Pierw- szy utwór, dzięki któremu zasłynął, hymnem pochwalnym dla ustaszy.
Pani prezydent w trakcie kampanii śpiewała razem z Thompsonem utwór sławiący piękno Chorwacji, w którym jedną z wychwalanych krain jest Hercegowina. Jak wiadomo, Hercegowina jest dziś częścią niezależnego państwa – Bośni i Hercegowiny. Niespecjalnie to dziwi, gdy uświadomimy sobie, że Grabar-Kitarović pozowała wcześniej, całkowicie świadomie, do zdjęć z flagą ustaszy. Thompson jest ulubionym piosenkarzem nie tylko pani prezydent, która na Łużnikach zapewniła sobie prawdopodobnie drugą kadencję, ale także piłkarzy. W tym Modricia; to ponoć na specjalne zaproszenie pomocnika Realu Madryt artysta pojawił się w autobusie, którym srebrni medaliści jechali dzień po finale na fetę w Zagrzebiu, a później wykonał ze sceny kilka utworów – między innymi ten o Hercegowinie.
Sukces wiele zmienia
był
Scena, gdy urzędująca prezydent obejmowała zawodnika oskarżanego o krzywoprzysięstwo, nie była jednak niepokojąca przez wzgląd na gust muzyczny obojga, ale właśnie przez tę bliskość czy nawet czułość osoby reprezentującej prawo i człowieka, który z tego prawa zakpił.
Pani Grabar-Kitarović jest przyjaciółką Zdravka Mamicia. Na tyle bliską, że były prezes Dinama był organizatorem jej przyjęć urodzinowych. Mamić był także jednym z gości w siedzibie partii HDZ podczas wieczoru wyborczego, gdy Grabar-Kitarović została ogłoszona prezydentem. Wspierał jej kampanię finansowo. Pieniędzmi, które zarobił, oszukując klub, piłkarzy, a także państwo, bo oczywiście Mamić żadnych podatków nie płacił i był to jeden z wątków jego procesu.
Pani prezydent już wcześniej na mundialu dała się sfotografować z innym człowiekiem oskarżonym w tym samym procesie co Mamić. Spotkanie w ćwierćfinale z Rosją oglądała w towarzystwie premiera tego kraju Dmitrija Miedwiediewa, prezesa chorwackiej federacji Davora Sukera oraz Damira Vrbanovicia, obecnego dyrektora wykonawczego związku, który wcześniej taką samą funkcję sprawował w Dinamie, w czasach gdy Mamić sprzedawał Modricia do Anglii i Lovrena do Francji.
Vrbanović został skazany na trzy lata więzienia. Mimo to w Rosji zasiadał w loży honorowej – jego wyrok jeszcze nie jest prawomocny, gdyż Vrbanović złożył odwołanie do wyższej instancji. Tak też tłumaczyła się FIFA, gdy oficjalnie zapytano, dlaczego człowiek skazany w procesie korupcyjnym został z honorami ugoszczony w loży dla najwyższej kategorii VIP-ów. Pani prezydent nie uznała, że warto tę sytuację jakkolwiek skomentować.
Sukces sportowy jednak wiele zmienia. Dla większości Chorwatów srebro mundialu wystarczyło, by Modricia uznać za w pełni zrehabilitowanego. Wulgarne napisy wciąż straszą na murach w Zagrzebiu, Splicie i innych miastach, ale większość rodaków znów widzi w nim przede wszystkim genialnego piłkarza, jakim bez wątpienia jest. Pierwszym gestem dobrej woli była zgoda sądu na przeniesienie procesu z Osijeka z powrotem do Zagrzebia. Uznano, że piłkarzowi na co dzień mieszkającemu w Madrycie łatwiej będzie przylatywać do stolicy. Widocznie stwierdzono, że bliska znajomość Mamicia z sędziami nie zaszkodzi Modriciowi. Może to tę informację przekazywała piłkarzowi do ucha pani Grabar-Kitarović na murawie w Moskwie.