Kwitną Floryda i Lake District
poziom szkodliwych substancji zarejestrowano również na pobliskiej rzece Caloosahatchee. Szczególnie zagrożone niekorzystnym wpływem cyjanobakterii są osoby mieszkające w rejonach, do których spływa woda z zanieczyszczonego jeziora.
Jezioro Dian Chi
Dian Chi to słodkowodne jezioro położone w pobliżu miasta Kunming w prowincji Junnan (południowe Chiny). Jeszcze trzydzieści lat temu nikt nie obawiał się tu zatrutych szumowin pozbawionych tlenu. Jezioro kiedyś stanowiło niezawodne źródło świeżych ryb na targach w Kunmingu, a w upalne, letnie dni było idealnym miejscem dla dzieci do pływania w wakacje.
Kłopoty zaczęły się, gdy miasto rosło, a rolnicy zaczęli używać ogromnych ilości przemysłowych nawozów do upraw coraz większej ilości roślin. Obecną sytuację pogarsza ciągłe odprowadzanie nieoczyszczonych ścieków z Kunmingu bezpośrednio do jeziora. Na początku XXI wieku prawie cała powierzchnia była zielona i cuchnąca. Wysiłki zmierzające do przywrócenia dobrej jakości wody w jeziorze okazały się zbyt powolne.
Brytyjczycy walczą
Z sinicami zmagają się również Brytyjczycy. Na początku lipca brytyjski rząd potwierdził, że ich obecność stwierdzono w trzech jeziorach rejonu Lake District (hrabstwo Kumbria) – Ullswater, Coniston i Killington. Uznano, że zawartość bakterii w wodzie wpływa na jej jakość, czyniąc ją niebezpieczną dla zdrowia ludzi i zwierząt. Brytyjska rządowa agencja środowiska współpracuje z przedsiębiorstwami wodociągowymi i innymi firmami oraz rolnikami z całego kraju, aby zapobiegać kolejnym zakwitom potęgowanym przez działalność człowieka (m.in. przenawożenie wód środkami chemicznymi) (...). (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)