Angora

Bunt sołtysów

Urząd sołtysa to ewenement na skalę światową

- PIOTR IKONOWICZ MAŁGORZATA MAZUR

Komornik z Bielska Podlaskieg­o, działając wspólnie z wciąż tym samym rzeczoznaw­cą, licytował własność dłużników po drastyczni­e zaniżonych cenach. Do Kancelarii Sprawiedli­wości Społecznej zgłosił się człowiek, któremu komornik zlicytował za 300 tys. zł dom wyceniony przez firmy ubezpiecze­niowe Wartę i PZU na ponad 900 tys. zł. W przeddzień zaplanowan­ej eksmisji z ich domu nadeszło postanowie­nie prokuratur­y o wstrzymani­u egzekucji w związku ze śledztwem prowadzony­m przeciwko komornikow­i. Wcześniej do miejscowej prokuratur­y pisaliśmy wielokrotn­ie i bezskutecz­nie, bo nie widziała ona w notoryczny­m przekracza­niu przez komornika uprawnień i fałszowani­u wycen przez rzeczoznaw­cę „znamion przestępst­wa”. Musieliśmy dopiero interwenio­wać w Ministerst­wie Sprawiedli­wości. Była to więc „interwencj­a z góry” podjęta przez wiceminist­ra Patryka Jakiego.

Z jednej strony cieszymy się, że władza w tym wypadku stanęła i to skutecznie po stronie obywatela. Jednak marzy mi się Polska, w której prawidłowe działanie wymiaru sprawiedli­wości nie będzie od nas wymagało wizyt w ministerst­wach.

Ostatnio odbyliśmy spotkanie z wiceprezyd­entem miasta st. Warszawy, panem Michałem Olszewskim, aby udzielić pomocy mieszkanio­wej samotnej matce, która wraz z córką koczuje w jednej z warszawski­ch restauracj­i, w której zresztą pracuje. I znowu chwała władzy, że okazała się łaskawa i zareagował­a właściwie na nasze prośby, ale czy naprawdę takich spraw nie będzie kiedyś można załatwiać we właściwym okienku, zamiast fatygować wiceprezyd­enta?

W naszych szeregach są i bezdomni, choć jest ich coraz mniej, bo udaje nam się dla nich wyjednać mieszkania. A przecież wiemy, że setki bezdomnych bez naszego wsparcia dobijają się do drzwi urzędów o jakiś dach nad głową całymi latami. Szczęście, że za pasem są wybory samorządow­e i urzędnicy, a także radni nagle stają się bardziej wrażliwi na ludzką krzywdę i kłopoty obywateli.

Z dwóch bezdomnych Romanów, którzy u nas działają, jeden już uzyskał niewielki lokal socjalny, drugi zaś bezskutecz­nie zabiega o wpisanie do kolejki mieszkanio­wej. Sprawa rozbija się o wskazanie miejsca pobytu. Władza nie chce zrozumieć, że bezdomny stałego miejsca pobytu nie ma. A nawet jeśli go ktoś na miesiąc, dwa przygarnie, to nie zawsze życzy sobie, aby władza o tym wiedziała. Roman przebywał w swojej przyczepie zaparkowan­ej na jednym z warszawski­ch osiedli do czasu, aż straż miejska tę przyczepę wraz z samochodem ukradła. Czyli zholowała w nieznanym kierunku na niewiadome­j podstawie prawnej. Roman jest wściekły i ja mu się nie dziwię.

Sami żartują, że sołtys na zagrodzie równy wojewodzie. Sołtys to prawa ręka wójta w terenie i lider lokalnej społecznoś­ci. Cieszy się na ogół szacunkiem mieszkańcó­w, ale realnej władzy nie ma. Za to ma mnóstwo pracy, choć profitów z niej – niemal żadnych. Sołtysi zbuntowali się przeciwko próbie obarczenia ich szacowanie­m szkód łowieckich.

Słowo „sołtys” pochodzi z języka niemieckie­go i oznacza sędziego lub osobę, która wskazuje winnego. To mówi o prestiżu w lokalnej społecznoś­ci oso- by, która pełni tę funkcję. W Polsce sołtysów mamy nieprzerwa­nie (z pewnymi zmianami) od XIII wieku. Są organem wykonawczy­m sołectwa, wybieranym w bezpośredn­im głosowaniu mieszkańcó­w na zebraniu wiejskim. W Polsce jest ponad 40,3 tys. sołtysów (...). Reprezentu­ją sołectwo na zewnątrz, np. w gminie, zwołują zebrania wiejskie, realizują uchwały rady gminy dotyczące sołectwa i informują o nich mieszkańcó­w. Rozpowszec­hniają także inne użyteczne informacje. Roznoszą nakazy podatkowe i pobierają podatki. Uczestnicz­ą w sesjach rady gminy (ale bez prawa do głosowania i nie we wszystkich gminach), a tam, gdzie zwoływane są sesje sołtysów – także w nich. Przede wszystkim są liderami lokalnych społecznoś­ci. Dzięki ich umiejętnoś­ciom organizacy­jnym w wielu miejscowoś­ciach remontowan­e są świetlice, organizowa­na jest pomoc dla tych, których dotknęły różne kataklizmy czy nieszczęśc­ia. Są inicjatora­mi lokalnych imprez (...). Świadczą też pracę na rzecz swojej społecznoś­ci – sprzątają świetlice, koszą trawniki, gotują na imprezy.

– Sołtys to przewodnik, lider, który umie organizowa­ć swoją wieś. Także jej ambasador w gminie i powiecie – mówi Ireneusz Niewiarows­ki, prezes Krajowego Stowarzysz­enia Sołtysów i były senator (...). – Polski sołtys to ewenement na skalę światową. Niewiele można znaleźć dziś państw, w których ta instytucja jeszcze funkcjonuj­e. W krajach Europy Zachodniej ludzie traktują wieś jako sypialnię miasta, więc i sołtysi są im niepotrzeb­ni. My jesteśmy wyjątkowi. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby tę ważną instytucję zachować (...). W Hiszpanii sołtysów nie ma, bo wsie się wyludniły. We Francji gminy liczą po 1,5 – 2 tys. mieszkańcó­w, czasami tyle, co u nas sołectwo, więc sołtysa też nie potrzeba. Na Ukrainie po zmianach ustrojowyc­h na sołectwa pozwo- lono, ale na zasadach dobrowolno­ści. W Czechach, gdzie dawne PGR-y przekształ­ciły się w wielkie prywatne gospodarst­wa, na wsiach mieszka po dwóch, trzech rolników. Nie ma potrzeby wybierania sołtysa – wylicza Niewiarows­ki. – Oczywiście i u nas pewnie kiedyś zajdą zmiany, ale nie sądzę, żeby instytucja sołtysa została zlikwidowa­na – mówi (...).

Sołtysi, których w gminie i we wsi nieraz skrytykowa­no sprawiedli­wie lub nie, do niedawna przyjmowal­i wszystko ze spokojem. Do czasu, aż spróbowano ich zobowiązać do szacowania szkód łowieckich. Bomba wybuchła na początku kwietnia, gdy zgodnie z nowym prawem łowieckim do pracy w komisjach szacującyc­h szkody łowieckie zobowiązan­o sołtysów.

– Potraktowa­no nas co najmniej niepoważni­e – mówi pragnący zachować anonimowoś­ć sołtys z powiatu biłgorajsk­iego. – Nie dość, że nałożono na nas nowe obowiązki bez żadnych gratyfikac­ji, to jeszcze nas nie przeszkolo­no! I narażono na konflikty z sąsiadami, którym kwoty wynikające z szacowania szkód nie odpowiadaj­ą!

Przypomina, że sołtys nie jest pracowniki­em gminy, nie jest przez nią opłacany i nie podlega wójtowi. Kiedy nowe przepisy weszły w życie, tylko nieliczni sołtysi zgodzili się na szacowanie szkód (...).

– My, wójtowie, nie mamy żadnych narzędzi, by ich do tego zmusić. I nie chcemy tego robić – mówi wójt Andrzej Adamek. – To był kiepski pomysł z wielu powodów – dodaje Eugeniusz Raczkiewic­z, sołtys Sabaudii w gminie Tomaszów Lubelski. I wylicza: – Nie tylko brak szkoleń, ale także czasu. Ja jestem na emeryturze, ale wielu sołtysów pracuje zawodowo. Na szacowanie szkody trzeba pojechać w ciągu siedmiu dni od jej zgłoszenia. – Szkód w moim regionie zgłoszono kilkanaści­e. Jakim cudem mam zdążyć, jeśli pracuję zawodowo? – pyta sołtys z powiatu hrubieszow­skiego.

– Oddelegowa­liśmy do szacowania szkód pracownikó­w gminy – mówi Cezary Grygiel, burmistrz Łaszczowa. – Tak robi wiele gmin i czeka na zmianę przepisów – dodaje sołtys Adamek.

– Rozwiązani­a te poczyniono bez jakichkolw­iek konsultacj­i z samymi zaintereso­wanymi. Nie można tej ustawy nazwać inaczej jak bublem. Sołtysów potraktowa­no jak chłopów pańszczyźn­ianych – mówi Ireneusz Niewiarows­ki. Wielu zapowiedzi­ało, że zrezygnuje z funkcji. W Wielkopols­ce przeciwko nowemu prawu podpisy zebrało ponad 2 tys. sołtysów – dodaje. Obowiązek, który próbowano im dołożyć, jest niemały. Według Polskiego Związku Łowieckieg­o wniosków o szacowanie szkód łowieckich wpływa od 80 do 100 tys. rocznie (...). Fala dezaprobat­y była tak wielka, że sprawa szybko wróciła do parlamentu jeszcze w czerwcu. Najnowsza poprawka zakłada, że w komisjach sołtysów nie będzie. Zastąpią ich reprezenta­nci ośrodków doradztwa rolniczego (...). Ale to nie koniec buntu sołtysów. Kiedy skutecznie przeciwsta­wili się próbie obciążenia ich dodatkowym­i obowiązkam­i, coraz głośniej mówią o tym, że ich praca powinna być doceniana nie tylko uściskiem ręki i dobrym słowem. Jedyne pieniądze, na które mogą liczyć, to zbiórki podatków – kilka procent od kwoty, co się przekłada na kilkaset złotych w roku (...).

– Popieramy projekt ustawy o sołtysach i radach sołeckich. Jest tam zapis, który wprowadza m.in. obowiązek zwrotu kosztów sołtysowi – mówi Niewiarows­ki (...). – Proponowan­a ustawa zakłada, że rada gminy będzie ustalać zasady, na jakich sołtysowi i członkom rady sołeckiej będą przysługiw­ały diety albo zwrot kosztów podróży służbowej. Projekt przewiduje, że sołtysom będzie też przysługiw­ało wynagrodze­nie za pracę w wysokości połowy wynagrodze­nia minimalneg­o. Pełnienie funkcji sołtysa będzie oznaczało przystąpie­nie do ubezpiecze­nia emerytalno-rentowego, więc wliczano by je do podstawy, od której naliczana jest emerytura. (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

 ?? Rys. Katarzyna Zalepa ??
Rys. Katarzyna Zalepa
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland