Dopalacz – seryjny morderca
W ciągu kilku dni w województwie łódzkim umarło 10 osób
Do Polski dotarła kolejna fala zatruć i zgonów spowodowanych dopalaczami. Tylko w jednym tygodniu, na przełomie lipca i sierpnia, przypadków śmiertelnych było tyle, ile w ciągu ostatniego półrocza. Najtragiczniejsza sytuacja jest w Łodzi i Bełchatowie. Od 27 lipca do 2 sierpnia zmarło tam dziesięć osób. Lekarze twierdzą, że na rynku pojawiła się nowa zabójcza substancja.
– Być może dilerzy mieszają skład, aby pozbyć się zapasów przed zmianą prawa – mówią policjanci.
Śmierć przez uduszenie
Pierwszą ofiarą dopalaczy stała się 30-letnia kobieta. Spotkała się w mieście z trójką znajomych. Jeden z nich kupił towar na bazarze i podzielił się z pozostałymi. Dwie osoby straciły przytomność, upadły na chodnik. Cztery dni później trzydziestolatka umarła w szpitalu, jej kolegę odratowano. Tego samego dnia dopalacze zabiły 27-latka z Bełchatowa. Podczas ostatniego lipcowego weekendu śmiertelnie zatruła się kolejna młoda kobieta z Łodzi. W tym samym czasie w Bełchatowie umarł 19-letni chłopak, a na jednej z łódzkich ulic leżał otruty dopalaczami 36-letni mężczyzna. W poniedziałek, 30 lipca, nie udało się uratować dwóch następnych osób. W środę zmarła jeszcze jedna ofiara. 2 sierpnia znaleziono kolejną, dziesiątą. 28-letni łodzianin tydzień wcześniej pokłócił się z dziewczyną, a ona spakowała się i wyjechała. Kiedy wróciła, drzwi były zamknięte, więc wezwała ślusarza. Po wejściu do mieszkania ujrzała zwłoki partnera. Trzymał w ręku szklaną rurkę z resztką jakiejś substancji.
Potworna seria zatruć może być spowodowana wprowadzeniem do sprzedaży nowego dopalacza. – W każdym przypadku, kiedy pacjent nagle stracił przytomność na ulicy i towarzyszyły temu sinica i zaburzenie oddychania, musimy podejrzewać zażycie tego środka – tłumaczy dr Anna Krakowiak z łódzkiego Instytutu Medycyny Pracy z rozmowie z radiem TOK FM. W lipcu na tamtejszy oddział toksykologii przyjęto ponad stu zatrutych pacjentów. Wszyscy mieli kłopoty z oddychaniem. Ich stan wymagał podłączenia do respiratora nawet na kilka dni, a po odłączeniu aparatury wciąż potrzebowali odtrucia. Podobnymi spostrzeżeniami dzieli się z „Super Expressem” Katarzyna Babczyńska, rzeczniczka szpitala w Bełchatowie: – Od początku wakacji nie mieliśmy tygodnia, żeby nie trafił do nas ktoś po zatruciu dopalaczami. Ale ostatnia czarna seria wskazuje, że na rynek musiał trafić wyjątkowo groźny specyfik.
Plaga powróciła
Komendant wojewódzki Policji w Łodzi powołał specjalny zespół policjantów, specjalistów od narkotyków i cyberprzestępczości. Razem z prokuraturą podejmą śledztwo w sprawie wszystkich zgonów, które nastąpiły w regionie po zażyciu dopalaczy. Do 2 sierpnia zatrzymano dziewięcioro podejrzanych o handel dopalaczami – troje w Łodzi i sześcioro w Bełchatowie. Dwóm osobom prokurator postawił zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. Jedna z nich trafiła do aresztu. 36-letni mężczyzna przyznał się, że sprzedawał dopalacze. Najpierw jednak wypróbował je na sobie. – Trafiłem na tydzień do szpitala z ostrym zatruciem – mówił podejrzany podczas przesłuchania w prokuraturze. Mimo to handlował dalej.
Problem z dopalaczami w Łodzi narasta od lat. W 2013 roku Zakład Toksykologii Instytutu Medycyny Pracy zanotował 234 przypadki zatruć. Później było coraz gorzej. W 2014 – 495 przypadków, w 2015 – 757, w 2016 – 894. W ubiegłym roku wydawało się, że Łódź odniosła sukces. Liczba zatruć zmniejszyła się, zlikwidowano wszystkie stacjonarne sklepy z substancjami psychoaktywnymi. Magistrat przygotował projekt ustawy o walce z dopalaczami. Niestety, plaga powróciła. Podobny dramat rozgrywa się też w innych miastach. Jak donoszą „Fakty Kaliskie”, tamtejszy Wojewódzki Szpital Zespolony przyjął trzykrotnie więcej pacjentów zatrutych dopalaczami niż w całym ubiegłym roku. Wiek hospitalizowanych – od kilkunastu do czterdziestu kilku lat. – W samym tylko lipcu mieliśmy 14 takich osób, podczas gdy w najbardziej newralgicznym roku 2015 średnia miesięczna wynosiła 12,5. Już jest gorzej niż w tym najgorszym roku, a jeśli tendencja się utrzyma, to będzie bardzo źle. Pytanie więc, czy dopalacze ponownie wracają na rynek, czy też ich skład jest taki, że powoduje coraz więcej problemów u osób zażywających te środki – zastanawia się Paweł Gawroński, rzecznik szpitala. Do tej pory w rejonie Kalisza przez dopalacze zmarła jedna osoba. Pod koniec lipca w Ostrowie Wielkopolskim 24-letniego mężczyznę pogotowie zabrało z restauracji. Reanimacja nie pomogła. Hospitalizacji wymagały też dwie jego koleżanki, nastolatki, które pracowały w tym lokalu. W czerwcu do szpitala w Trzebiatowie trafiło 16 zatrutych chłopaków. Mieli halucynacje oraz ataki paniki i szału. U jednego wystąpiło zatrzymanie krążenia. Najwięcej zatruć jest w weekendy. W sobotę 28 lipca zmarł nastolatek w Strzelcach Opolskich. W niedzielę – 21-latek w pobliskiej Jemielnicy. W mieszkaniu tego drugiego znaleziono
środek przeciwbólowy silniejszy od morfiny i stosowany w anestezjologii.
Z dostawą do domu
Z dopalaczami próbowano walczyć na różne sposoby. Łódzcy urzędnicy wpadli kiedyś na pomysł, by utrudniać wejście do placówek, które nimi handlowały. Rozkopywano ulice przed sklepami, pozorując roboty drogowe. Później zaczęto zamykać te punkty. Ale likwidacja sklepów nie pomogła. Dilerzy opanowali bary, kluby, targowiska i schronili się w sieci. W internecie sprzedają i propagują zażywanie. Powstają dyskusyjne fora, gdzie można znaleźć newsy ze świata dopalaczy, gdzie użytkownicy wymieniają się doświadczeniami, polecają sklepy, opisują swój stan po zażyciu, zasięgają porady, jak mieszać różne substancje lub jak zregenerować organizm wykończony braniem. A zakup dopalacza w necie to łatwizna. Przyjdzie pocztą lub kurierem prosto pod drzwi. W lipcu Prokuratura Okręgowa w Gliwicach skierowała do sądu akt oskarżenia wobec trzech przedsiębiorczych Polaków, którzy wysyłali towar pocztą nie tylko do klientów w kraju. Zajęli się też eksportem do Chin i Czech. Zanim ich złapano, zdążyli zarobić 2,5 mln zł. – Przez internet sprzedawana jest śmierć – twierdzi w wywiadzie dla TVN pedagog społeczny, profesor Mariusz Jędrzejko. – Niestety, mamy problem, bo nie chce współpracować ani Google, ani inny operator, żebyśmy mieli możliwość natychmiastowego blokowania tych sklepów. Sposób działania dilerów się zmienił, jest inny niż dawniej, przed erą cyfrową. Mają internet, potężne narzędzie handlu, i wiedzą, czego chcą – jak najwięcej uzależnionych. – Oni mają świadomość, że sprzedają śmierć. I musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, o co im chodzi. Prawdopodobnie o wygenerownie substancji, która uzależni za pierwszym razem. Amfetamina – trzy, cztery razy, kokaina – pięć, sześć razy, marihuana – dopiero po dziesiątym razie pojawia się mechanizm uzależnienia. A nowe substancje (...) potrafią złapać mózg człowieka za pierwszym razem. Eksperymenty producentów i dilerów prowadzą do powstawania nowych mieszanek, za którymi toksykolodzy nie nadążają. – Nie wiemy, co to jest – mówi o nowych dopalaczach dr Anna Krakowiak. – W naszych badaniach wychodzą opiaty, ale nie mamy możliwości identyfikowania tych substancji w ramach rutynowej diagnostyki toksykologiczno-klinicznej. Odpowiedź być może dadzą wyniki sekcji zwłok i badania toksykologiczne wykonywane przez zakłady medycyny sądowej. Być może są to jakieś pochodne fentanylu, których często używa się przy zabiegach operacyjnych, ale na razie to tylko moje przypuszczenia. Do dopalaczy trafiają coraz to inne składniki. Klient nie ma żadnej gwarancji, że kupując produkt, który poprzednio mu nie zaszkodził, tym razem też otrzyma to samo. – Proszek o nazwie X, który u jednego dilera zawiera związek o nazwie A, u innego może mieć także nazwę X (bo dobrze się sprzedaje), ale zawierać związek o nazwie B, bo ten akurat zalegał mu w magazynie. Przykłady zatruć potwierdzają, że skład mieszanin dilerskich nie jest jednorodny – ostrzega czytelników portalu „Rynek Zdrowia” dr Tomasz Janus z Zakładu Toksykologii Klinicznej i Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
Nowa ustawa, nowa nadzieja
Ta różnorodność jest problemem nie tylko dla konsumentów i lekarzy, ale też dla prawodawców, ponieważ dopalacze zawierają komponenty, których nie ma w wykazie substancji zakazanych. Prawo nie nadąża – modyfikowanie jest szybsze. Gdy zabroni się stosowania jakiegoś składnika, natychmiast pojawia się inny. Producenci w błyskawicznym tempie przekształcają swoje wyroby. Chemik, który bada dopalacze w laboratorium, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” mówi, że wystarczy nawet niewielka zmiana cząsteczki, by powstał całkiem nowy związek chemiczny, który nie jest zabroniony. Dlatego dotychczas obowiązujące przepisy niewiele pomogły. – To była zabawa w kotka i myszkę – twierdzi minister zdrowia Łukasz Szumowski, zapowiadając, że kolejna ustawa, która została już przegłosowana przez Sejm i Senat i czeka tylko na podpis prezydenta, wreszcie załatwi sprawę. Teraz dopalacze mają być traktowane jak narkotyki, a więc kary będą surowe. Za wprowadzenie ich do obrotu – grzywna i więzienie od 6 miesięcy do 8 lat. Za rzucenie na rynek znacznych ilości – grzywna oraz od 2 do 12 lat za kratkami. Będą też kary za posiadanie. Za znaczną ilość – pozbawienie wolności do 3 lat, a wobec delikwenta przyłapanego z małym zapasem na własny użytek można będzie umorzyć postępowanie. W ustawie poszerzono również definicję dopalaczy, wprowadzając określenie nowa substancja psychoaktywna. Będzie obejmowało środki odurzające lub psychotropy, których nie ma na liście substancji zakazanych, ale mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Poza tym przewidziano ograniczenia dla aptek. Nie będą mogły sprzedać bez recepty więcej niż jedno opakowanie leku, który ma w składzie pseudoefedrynę, dekstrometorfan albo kodeinę. Amatorzy syropów przeciw kaszlowi i kropli przeciwko katarowi będą mieli utrudnione zakupy, ale za to ułatwione leczenie. Przez służbę zdrowia mają być traktowani tak samo jak narkomani. Będą mieli prawo do detoksykacji i terapii. Ministerstwo Zdrowia zamierza śledzić przypadki zatruć i śmierci spowodowanych dopalaczami. Szpitale otrzymają polecenie zgłaszania ich do Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Blokowane mają też być strony internetowe prowadzące handel dopalaczami.
EWA WESOŁOWSKA
Dopalacze, czyli nowe narkotyki, to produkty o zróżnicowanym składzie, które łączy jedna wspólna cecha: zawierają substancje psychoaktywne działające na układ nerwowy człowieka w podobny sposób do dotychczas znanych narkotyków. Substancje te są zarówno produkowane przez człowieka (czyli syntetyczne), jak i pozyskiwane z roślin. „Dopalacze” zawierają niezwykle groźne substancje dla zdrowia i życia osoby, która je zażyje. Mimo że na ich opakowaniach widnieje napis: „Produkt nie jest przeznaczony do spożycia”, właśnie z taką intencją jest sprzedawany. W grupie „dopalaczy” znajdują się substancje o różnym działaniu. Możemy je podzielić na trzy typy: 1) o działaniu pobudzającym, 2) o działaniu halucynogennym oraz 3) o działaniu reklamowanym jako zbliżony do marihuany. Większość „dopalaczy” charakteryzuje się tym, że już w niewielkich dawkach działają na ośrodkowy układ nerwowy (czyli na twój mózg). Dlatego bardzo łatwo można je przedawkować, co prowadzi do poważnych konsekwencji dla zdrowia fizycznego i psychicznego, a nawet śmierci (...). Cechą charakterystyczną „dopalaczy” jest to, że substancje w nich zawarte nie znajdują się w wykazach substancji kontrolowanych prawem. Handlarze narkotyków „na szybko” wymyślają i produkują nowe produkty zaraz po tym, gdy poprzednie ich wersje zostaną zabronione. Wykorzystują w ten sposób lukę w prawie. Z tym faktem wiążą się ogromne zagrożenia. Po pierwsze, nie wiadomo, jakie substancje znajdują się w „dopalaczach” i w jakich ilościach, w związku z czym niezbadany jest sposób oddziaływania na pracę różnych organów wewnętrznych, jak bardzo mogą zaszkodzić osobie, która je zażyła, i jaka dawka może być śmiertelna. Dlatego osobom, które zażyły te produkty, może być trudno udzielić skutecznej pomocy medycznej. Po drugie, „dopalacze” produkowane są w niesterylnych warunkach, często w związku z tym znajdują się w nich różne zanieczyszczenia, które dodatkowo oddziałują negatywnie na organizm i przyczyniają się do utraty zdrowia osób, które zażyły te narkotyki.