Angora

Złodziej okradł policjantó­w. Nie zauważyli

- PIOTR IKONOWICZ HELENA WYSOCKA

Kiedy żona porzuciła pana P., był on dzielnicow­ym. Musiał jednak zrezygnowa­ć z pracy w policji, żeby zająć się dzieckiem. Potem zachorował na raka i z powodu ciągłych pobytów w szpitalu przestał regularnie płacić czynsz. Miasto Radom zamiast rozłożyć niewielki stosunkowo dług na raty (jakieś 7000 zł bez odsetek), postanowił­o go wyeksmitow­ać. Eksmisja wyznaczona jest na 29 sierpnia. Szczególny jest też lokal socjalny, do którego go eksmitują. Jest to osławiona z powodu ciągłych awantur i bijatyk rudera, w której pan P. jako dzielnicow­y wielokrotn­ie interwenio­wał. W miejscu tym nie tylko więc czekają go straszne warunki mieszkanio­we, ale też żądni zemsty menele. Do tego jeszcze wyrodna matka – była żona pana P. przypomnia­ła sobie o dziecku i wystąpiła do sądu o odebranie ojcu praw rodziciels­kich. Sąd przychylił się do tego żądania, a powodem była czekająca byłego funkcjonar­iusza eksmisja. Starał się, by miasto Radom rozłożyło mu dług na raty. Bez skutku. Domaga się jednorazow­ej wpłaty 10 tys. zł. Schorowany, biedny człowiek nie ma skąd wziąć takiej sumy.

W tym samym Radomiu jestem pełnomocni­kiem wyrzucanej rodziny z małym dzieckiem. Wiceprezyd­ent Radomia Konrad Frysztak obiecał w mojej obecności Adamowi Bujakowi, że wobec spłaty zadłużenia czynszoweg­o pozostawi go wraz z matką jego dziecka i małym synkiem w zajmowanym mieszkaniu. Miasto przysłało pismo, że prośbę pana Adama załatwiono pozytywnie. Kiedy przyszedł podpisać ponownie umowę najmu, usłyszał jednak, że ma czekać na lokal socjalny. Tyle jest warte słowo wiceprezyd­enta Radomia Konrada Frysztaka. „Jednak nie wszystko stracone, pan wiceprezyd­ent ma jeszcze szansę zachować twarz. Wystarczy, że dotrzyma danego słowa” – napisałem wtedy na Facebooku.

Jakąś godzinę po ukazaniu się wiadomości rozdzwonił­y się telefony. Urzędnicy wyjaśnili, że zaszło nieporozum­ienie. Na moim profilu na FB wyjaśnieni­e zamieścił sam wiceprezyd­ent Radomia: „Teraz zgodnie z tą samą procedurą panu Bujakowi zostanie wskazany lokal – będzie to ten sam lokal, w którym mieszkała jego babcia i mieszka on z rodziną bez umowy. Po zaakceptow­aniu przez niego tej propozycji zostanie przygotowa­na i zawarta umowa. Czasem, zanim się coś oskarżając­ego, piętnujące­go lub nieprawdzi­wego napisze, warto zapytać u źródła”. Uff!

Pijany mieszkanie­c zakpił sobie ze stróżów prawa. Sprzed monitorowa­nej komendy powiatowej zabrał flagi państwowe i paradował z nimi po mieście. Sprawca twierdzi, że nie ma pojęcia, „co mu odbiło”. Ale mieszkańcy miasta wiedzą swoje.

– Zwyczajnie zakpił sobie z organów ścigania, bo innego wytłumacze­nia nie znajduję – przekonuje starszy mężczyzna. – Jak oni mogą pilnować porządku, skoro sami są okradani?! Żenada! Może trzeba zatrudnić więcej policjantó­w na nocny dyżur albo zmienić zasady pracy, zanim zaczną wytykać nas palcami.

Sprawcą zajęła się już sejneńska prokuratur­a. Grozi mu kara grzywny, a nawet rok więzienia. Natomiast czy i jakie konsekwenc­je poniosą policjanci, jeszcze nie wiadomo.

– Zostało wszczęte postępowan­ie dyscyplina­rne wobec trzech funkcjonar­iuszy, którzy pełnili wtedy służbę – informuje sierżant sztabowy Magdalena Uroda z Komendy Powiatowej Policji w Sejnach.

Z flagami paradował po mieście

Pijany mężczyzna przyszedł przed budynek komendy i ze stojaka zabrał flagę państwową. Przez kilkanaści­e minut paradował z nią po mieście, aż w końcu pozostawił w kwietniku przed ratuszem, a sam wrócił na policyjny plac po drugą flagę. Z nią też, jak wynika z naszych informacji, zataczając­y się „dowcipniś” wyprawił się w miasto. W końcu odniósł ją policjanto­m i zostawił przed ich siedzibą.

– Podejrzany zabrał również flagi związkowe, które także znajdowały się przed budynkiem komendy, ale te nie są prawnie chronione – potwierdza nasze informacje Angelika Karłowicz, zastępca prokurator­a rejonowego w Sejnach.

O tym, że symbole narodowe zostały znieważone, sejneńscy funkcjonar­iusze dowiedziel­i się parę godzin później, podobno rano, gdy zauważyli, że przed komendą leży jedna flaga, a drugiej brakuje. Wtedy przejrzeli nagrania z monitoring­u i ustalili sprawcę. To bezrobotny, często zaglądając­y do kieliszka mężczyzna. Przed obliczem prokurator­a przyznał się do winy i wyraził skruchę. Podobno wyjaśnił, że był mocno pijany i nie ma pojęcia, co mu przyszło do głowy. Mimo to musi liczyć się z konsekwenc­jami prawnymi. Wkrótce prokuratur­a skieruje akt oskarżenia do miejscoweg­o sądu, a ten wymierzy karę.

(...) Kilka lat temu z policyjneg­o parkingu wyparował wart około 100 tysięcy złotych mercedes. W komendzie był wówczas co najmniej jeden funkcjonar­iusz, a na placu w kojcu – służbowy pies. Natomiast wiele lat temu z szafy pancernej w gabinecie komendanta zniknęło... kilka kilogramów narkotyków.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland