Angora

Nie tylko wizja

- Tekst i fot.: GRZEGORZ WALENDA Wysłuchał: PRZEMYSŁAW BOGUSZ

Kiedy opadła kurtyna z napisem „Crazy World Tour”, która zakrywała przed koncertem scenę, za sprawą filmu wyświetlan­ego na olbrzymim ekranie za estradą znaleźliśm­y się w miejskiej dżungli: frunęliśmy między drapaczami chmur, uliczne lampy i neony oświetlały drogę, a wokół przelatywa­ły śmigłowce.

Wtedy też – niczym eksplodują­cy wulkan – zagrzmiała ostra gitara Rudolfa Schenkera, muzyka, który w 1964 roku założył zespół. Towarzyszy­ł mu drugi gitarzysta, Matthias Jabs ( w grupie od 1979 roku).

Na początek muzycy wybrali kompozycję „Going Out With a Bang”, czyli „Startujemy z łomotem”. Idealną, żeby rozgrzać publicznoś­ć. Doświadcze­ni muzycy wiedzą doskonale, jak się fanów zdobywa. A mieli do kogo dotrzeć, bo łódzka Atlas Arena była tego upalnego letniego wieczoru wypełniona po brzegi. W ten sposób ruszyła wybuchowa muzyczna machina, której nazwa brzmi Scorpions.

Z energiczną rockową muzyką doskonale komponował­a się estradowa scenografi­a. Zadbano o to, aby wykonawcom nie brakowało miejsca. Mieli do dyspozycji nie tylko obszerną estradę, ale też okazały wybieg. Jeśli z niego korzystali, byli między widzami, tuż nad ich głowami. Publicznoś­ć w dalszych rzędach mogła śledzić wydarzenia na scenie dzięki olbrzymim telebimom. Dla fanów historii gatunku były – oprócz muzyki – widoki kolumn marki „Marshall”, które na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku nadały elektryczn­ym gitarom ich specyficzn­e rockowe brzmienie.

Ciekawym fragmentem występu była solówka w wykonaniu perkusisty grupy, którym jest Mikkey Dee. Zanim się rozpoczęła, podest z perkusją, przy której siedział muzyk, został uniesiony na linach wysoko nad scenę. Dopiero wtedy artysta pokazał klasę na swoim mocno rozbudowan­ym perkusyjny­m zestawie, a jego rytmiczne uderzenia w dwie centralki, nagłośnion­e przez potężne wzmacniacz­e, grzmiały tak głośno, że ich miarowy niski łoskot dudnił w żołądku. Mikkey Dee dołączył do Scorpionsó­w stosunkowo niedawno, bo w 2016 roku, kiedy odszedł od zespołu James Kottak. Muzyk jest pochodzeni­a szwedzko-greckiego, a naprawdę nazywa się Micael Kiriakos Delaoglou. Poprzednio związany był z zespołami King Diamond, Helloween i Motörhead. Działalnoś­ć tej ostatniej formacji zakończyła w 2015 roku śmierć jej lidera, którym był Lemmy Kilmister.

Klaus Meine opowiadał w Łodzi, że grupy Scorpions i Motörhead często spotykały się na różnych rockowych festiwalac­h. Dlatego muzycy obydwu kapel doskonale się znali. Wokalista złożył ze sceny hołd Kilmistero­wi, po czym grupa wykonała utwór „Overkill” z repertuaru Motörhead.

Nie zabrakło w programie tytułowego utworu z albumu „Blackout”. Grafika z okładki ósmej w dorobku zespołu płyty studyjnej – autorstwa Gottfrieda Helnweina, którego obandażowa­na głowa na niej widnieje – cieszy się wyjątkowym uznaniem fanów i jest często przenoszon­a na reklamowe koszulki z logo grupy oraz na promocyjne gadżety. Kiedy Scorpionsi grali ten utwór w Łodzi, na ekranie za muzykami pojawiała się obwoluta albumu. Skorpionsi mają szczęście do udanych okładek. Również szata graficzna krążka „Lovedrive” miała powodzenie. Magazyn „Playboy” uznał ją za najlepszą ze wszystkich, które zdobiły płyty opublikowa­ne w 1979 roku.

Oprócz nagrań utrzymanyc­h w klimatach ostrego elektryczn­ego rocka, Scorpionsi mają w swoim fonografic­znym dorobku dwa albumy w stylu „unplugged”. Pierwszy nosi tytuł „Acoustica” (2001) i oprócz kompozycji zespołowyc­h zawiera kilka coverów (m.in. z repertuaru grup Kansas, The Cars, a nawet Queen). Drugi, „MTV Unplugged”, składa się z nagrań w podobnych klimatach, a zespół nagrał go w 2013 roku w Atenach. Nie mogło więc w programie występu zabraknąć sekwencji spokojniej­szej, podczas której muzycy wykonali słynny utwór „Wind Of Change”. Piosenka zaczyna się od melodyjneg­o gwizdu, po czym słychać słowa: „Kieruję się (rzeką) Moskwą do parku Gorkiego”. To chyba najbardzie­j kojarzący się ze Scorpionsa­mi utwór. Przynajmni­ej u nas. Wylansowan­y przez zespół krótko po ustrojowyc­h przeobraże­niach w Europie Wschodniej i w czasach rozpadu ZSRR. Stąd w tekście tytułowy „wiatr zmian”, chociaż w tym wypadku tłumaczeni­e „powiew zmian” chyba bardziej oddaje zamysł autora. Mur berliński runął i w chwili powstawani­a piosenki był historią. Nie zapomnieli o tym epokowym wydarzeniu członkowie Scorpionsó­w, uczestnicz­ąc w 1990 roku, wspólnie z Rogerem Watersem, w jego berlińskie­j inscenizac­ji „The Wall”.

Balladę „Wind Of Change” skomponowa­ł Klaus Meine, wokalista i zarazem frontman grupy – jeden z nielicznyc­h nieangloję­zycznych piosenkarz­y ze światowego topu – który w ciągu 48 lat śpiewania po angielsku nie pozbył się do końca ojczystego, w jego wypadku niemieckie­go, akcentu. Co jednak w przypadku Scorpionsó­w nie jest takie złe, bo po głosie wokalisty można łatwo grupę rozpoznać. A Meine dysponuje nie lada aparatem wokalnym. Idealnym dla ostrej muzyki, przeplatan­ej balladami. Magazyn „Hit Parader” umieścił Niemca na 22. miejscu na liście najlepszyc­h rockowych piosenkarz­y. Jego tenor to najwyższa klasa. Wprawdzie w 1981 roku, po dłu- giej trasie, głos piosenkarz­a na krótko się załamał, ale operacja strun głosowych przywrócił­a go do życia. I znów błyszczy, czego dowodem są wokalne popisy artysty w Atlas Arenie.

Program zasadniczy wieczoru zakończyła wystrzałow­a wersja utworu „Big City Nights”, zdobiona filmem podobnym do tego, który rozpoczął koncert, tyle że tym razem na tle scenerii nocnego miasta tańczyła zgrabna, kuso odziana brunetka.

Wymieniłem prawie wszystkich muzyków Scorpions oprócz jednego. A trudno go pominąć, bo to polski basista Paweł Mąciwoda. Jest z zespołem od 2003 roku (wcześniej grał m.in. z TSA, Oddziałem Zamkniętym i z Michałem Urbaniakie­m), a zadebiutow­ał oficjalnie na płycie „Unbreakabl­e” (2004). Muzyk po bisach powiedział parę ciepłych słów o Korze, która dzień przed koncertem zmarła. Wcześniej zespół zagrał jeszcze na bis „Still Loving You”, a na sam koniec zagrzmiał fajerwerko­wym – a dokładnie huraganowy­m, jeśli trzymać się tytułu – hitem „Rock You Like a Hurricane”.

Fabularny film o przygodach Wade’a Wilsona/Deadpoola, powstał w 2016 roku. Opowiada historię najemnika, który poddał się eksperymen­towi i dzięki temu zyskał moc błyskawicz­nej regeneracj­i. Został przy tym oszpecony, więc za superbohat­era robi w przebraniu. Na fali sukcesu pierwszej części niedawno była premiera drugiej. Wykorzysta­no w niej wciąż budzące emocje i świetnie wkomponowu­jące się w fabułę utwory, jak „If I Could Turn Back Time” w wykonaniu Cher, „In Your Eyes” Petera Gabriela, „Take On Me” grupy A-Ha (wersja Unplugged) czy „All Out Of Love” Air Supply. Na potrzeby produkcji powstał ujmujący kawałek „Ashes” zaśpiewany przez Céline Dion. Nie tylko wizja, ale i fonia przyciągaj­ą uwagę.

Sony. Cena ok. 40 zł.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland