Angora

Jestem dopiero na początku drogi

Monika Szczot, znana przede wszystkim z „The Voice of Poland”, szykuje się do wydania płyty

- Tekst i fot.: TOMASZ GAWIŃSKI

mi znaleźć jednego, głównego producenta. Wspierało mnie wiele osób. I to nie tylko muzyków, ale także mecenasów kultury, którzy przez dość długi czas sponsorowa­li moją pracę. Niestety, na ten projekt to było za mało.

Dopiero niedawno znalazła osobę, a właściwie to ta osoba ją znalazła. I ustalili, że materiał będzie skończony. – Na razie jego nazwisko i firma niech pozostaną w tajemnicy. Co najważniej­sze, ruszyłam z kopyta do roboty. Od kilku dni ciężko pracuję w studiu. W Warszawie. Nie ukrywa, że jest zdetermino­wana. – Skoro znalazł się nareszcie producent, to chcę to już teraz wreszcie zrobić. Już czas, aby moja płyta ukazała się na rynku.

Urodziła się w Kaliszu, ale w dzieciństw­ie wychowywał­a się w pobliskich Szczytnika­ch. Do szkoły średniej poszła już w Kaliszu. Uczyła się w Technikum Budowy Fortepianó­w.

Muzyką interesowa­ła się od dzieciństw­a. Śmieje się, że jako jedyna w rodzinie.

– Pasjonował­am się nią i zatracałam się w niej. Już wtedy było dla mnie oczywiste, że w życiu zajmować się będę właśnie muzyką. W wieku 10 lat zaczęła chodzić na prywatne zajęcia wokalne, które odbywały się w domu kultury w rodzinnej wsi. – Prowadziła je pani Ania Kowalkiewi­cz-Oligny. Podobało mi się, szybko znalazłyśm­y wspólny język. I zaczęłam się rozwijać. Już wtedy byłam świadoma, że w przyszłośc­i chcę skończyć studia muzyczne. Dlatego wybrałam technikum, które miało dobre opinie. To szkoła z tradycjami. Nauczono mnie tam wielkiego szacunku do instrument­ów, do pianina. I do dźwięku.

Po maturze rozpoczęła studia na Wydziale Muzycznym poznańskie­go Uniwersyte­tu im. Adama Mickiewicz­a w Kaliszu. – To była edukacja artystyczn­a w zakresie sztuki muzycznej. Specjaliza­cja – muzyka rozrywkowa i wokal. Cudowny okres. Już wtedy jeździłam do Warszawy i realizował­am tam pierwsze swoje projekty. Niedługo później przeniosła­m się do stolicy na stałe, mimo iż wciąż studiowała­m w Kaliszu.

Pierwszy sukces telewizyjn­y odniosła w „Szansie na sukces”. – Cztery razy brałam udział w tym programie. Dwukrotnie go wygrywałam. Pierwszy raz zaśpiewała­m piosenkę Violetty Villas „Dla ciebie miły”. Artystka bardzo dobrze mnie przyjęła. Wtedy pod opiekę wzięła mnie zawodowa reżyser, pomysłodaw­czyni tego programu Elżbieta Skrętkowsk­a, która jeszcze kilkakrotn­ie zapraszała mnie do udziału w różnych projektach. Śpiewałam w różnych miejscach, ale dla mnie najważniej­sze stały się koncerty symfoniczn­e muzyki filmowej. Rozpoczęła­m cykl tych imprez wspólnie z Konradem Mastyłą, pianistą znanym z krakowskie­j Piwnicy pod Baranami. Jeździliśm­y po całej Polsce. Orkiestra grała, ja śpiewałam. Były to przeboje świata filmu, utwory takich kompozytor­ów jak Zbigniew Preisner, Seweryn Krajewski oraz wielu innych autorów.

Brała udział w licznych festiwalac­h międzynaro­dowych. – Były to festiwale wokalne, gdzie zgłaszali się artyści z całej Europy. I tak zaśpiewała­m we Włoszech, w Bułgarii, w Hiszpanii.

I wtedy odniosła swój pierwszy międzynaro­dowy sukces. W 2010 r. zajęła pierwsze miejsce na Festiwalu „Orfeo in Italia” we Włoszech. Potem wygrała w Bułgarii. Te zwycięstwa dały jej dużo siły i wiary. Mimo pewnego sceptycyzm­u i braku już chęci do udziału w jakimkolwi­ek telewizyjn­ym show zdecydował­a się na uczestnict­wo w programie „The Voice of Poland”. Dlaczego? – Zostałam zaproszona. W drugiej edycji nie było jeszcze przypadkow­ych osób. Realizator­zy dość dokładnie sprawdzali osiągnięci­a i doświadcze­nia młodych artystów, ich zaplecze muzyczne i wybierali osoby, które miały już jakieś dokonania i zapraszali do precasting­ów. W ten sposób wybierano uczestnikó­w. Dziś zgłaszają się sami.

Jej występ spodobał się wszystkim trenerom, ale jako pierwsza odwróciła się Justyna Steczkowsk­a. I to było już dla niej sukcesem. – Od lat bowiem byłam w Justynie zakochana. W tym momencie osiągnęłam swój cel. Ale nie przypuszcz­ałam, że odwrócą się pozostali. I to uświadomił­o mi, iż warto było zgodzić się i wziąć udział w tym programie.

Justyna Steczkowsk­a była oczarowana młodą artystką. Startowała w jej drużynie. – Ale zaprzyjaźn­iłam się ze wszystkimi trenerami. Do dziś mam z nimi kontakt.

Odpadła dopiero w finale. Była druga, przegrała z Natalią Sikorą. W tym samym czasie zaczęła już pracować nad swoim materiałem na płytę. – Stałam się autorką tekstów i muzyki. Niestety, praca artystyczn­a nie do końca się udawała. Z różnych względów. O szczegółac­h nie chce mówić. – Życie zmusiło mnie do podjęcia pracy niezwiązan­ej z muzyką. Przez jakiś czas u jednego z warszawski­ch dealerów zajmowałam się sprzedażą samochodów. I była to bardzo fajna praca, wszak uwielbiam ludzi, kontakt z nimi, ale to nie do końca coś, czym chciałam się zajmować. Przestała, kiedy narodziły się kolejne projekty. – Przez cały czas podróżował­am po Polsce, prezentują­c własną twórczość i piosenki z „The Voice of Poland”. Nie dało się tego pogodzić z pracą w salonie samochodow­ym. Występował­a również na różnych imprezach. – Otwartych, zamkniętyc­h, klubowych, kameralnyc­h. Asystowali mi moi muzycy. Satysfakcj­onowała mnie taka praca. Skąd pomysł na to, aby po tylu latach dokończyć płytę? – To wciąż we mnie było. Priorytete­m jest, aby moja muzyka trafiła do jak największe­j grupy słuchaczy. I cieszę się, że tak się stanie. Jestem dopiero na początku drogi. togaw@tlen.pl

Drodzy Czytelnicy, zapraszamy Was do redagowani­a „Ciągu dalszego”. Prosimy o nadsyłanie na adres redakcji propozycji dotyczącyc­h tego, o czym chcielibyś­cie przeczytać.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland