Noce spadających gwiazd i planetarnych atrakcji
Jeszcze nie tak dawno (27 lipca) podziwialiśmy widowiskowe zaćmienie Księżyca, a już w najbliższą niedzielę czeka nas kolejna niezwykła atrakcja – noc spadających gwiazd. I na tym nie koniec niebiańskich spektakli, bo następne wieczory przyniosą kolejne ciekawe zjawiska z udziałem Księżyca i jasnych planet.
Sierpniowe niebo
Gdy patrzymy nocą na pogodne niebo, czasem możemy tam zauważyć świetliste smugi, które pojawiają się znienacka i równie szybko znikają. To meteory, które potocznie nazywamy spadającymi gwiazdami, chociaż ze spadaniem prawdziwych gwiazd nie mają nic wspólnego. Zjawiska te można obserwować o każdej porze roku, lecz te sierpniowe – zwane Perseidami – należą do najsłynniejszych, bo przypadają podczas ciepłych wakacyjnych nocy. Ich nazwa wywodzi się od gwiazdozbioru Perseusza, gdzie znajduje się tak zwany radiant roju, czyli miejsce, z którego zdają się wylatywać te meteory.
Pierwsze Perseidy zaczynają się pojawiać rokrocznie już po 17 lipca i zwykle ukazują się aż do 24 sierpnia. Jednak ich największe nasilenie (tzw. maksimum) przypada najczęściej w nocy z 12 na 13 sierpnia i taki też termin przewidywany jest w tym roku. Tak więc noc z niedzieli na poniedziałek powinna być emocjonująca, bowiem prognozowana liczba rozbłysków może wtedy przekraczać nawet 100 w ciągu godziny. Jednak trzeba pamiętać, że meteory są zjawiskami nieprzewidywalnymi i trudno określić ich rzeczywiste nasilenie podczas konkretnej nocy. Dlatego warto spoglądać w niebo nie tylko w chwili ich spodziewanego maksimum (12/13 sierpnia), ale też podczas nocy poprzedzających i późniejszych. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy Ziemia trafi w niespodziewane zagęszczenie tego roju, które objawi się ponadprzeciętną ilością rozbłysków na niebie.
Do obserwacji Perseidów najlepiej przystępować około północy, kiedy gwiazdozbiór Perseusza wzniesie się dostatecznie wysoko na północno-wschodnim nieboskłonie. Meteory mogą się pojawiać właściwie w każdej części nieba, ale ich tory (przedłużone wstecz) powinny wybiegać z radiantu, który na rysunku 1 został oznaczony czerwonym krzyżykiem. Jeśli tylko dopisze pogoda, to w tym roku warunki do obserwacji Perseidów powinny być doskonałe. W czasie ich maksymalnego nasilenia noce będą bardzo ciemne (bezksiężycowe), dzięki czemu będzie można zobaczyć nawet te najsłabsze zjawiska. Ludowa tradycja nakazuje, aby w chwili zobaczenia spadającej gwiazdy wypowiadać jakieś życzenie. Wygląda na to, że w tym roku powinniśmy przygotować sobie szczególnie długą listę życzeń, bo okazji do ich wypowiadania możemy mieć wiele.
Osobom niewtajemniczonym należy wyjaśnić, że meteory są wywoływane przez drobne okruchy materii kosmicznej o rozmiarach pyłków, ziaren piasku czy większych kamieni, które z ogromnymi prędkościami (blisko 60 km/s) wlatują w ziemską atmosferę. Wskutek tarcia o powietrze rozgrzewają się do białości, pozostawiając za sobą świetliste smugi na niebie. Faktycznie więc mamy tu do czynienia ze spadającymi ciałami niebieskimi, ale nie gwiazdami (jak mówi ich potoczna nazwa), lecz bardzo drobnymi okruchami, które poruszają się w przestrzeni pozaziemskiej. Czasem te największe okazy nie zdążą spłonąć w atmosferze i spadają na powierzchnię Ziemi. Gdy zostaną odnalezione, nazywamy je meteorytami, które stanowią cenne źródło materii pozaziemskiej.
Spotkanie Księżyca z Wenus
Kiedy Perseidy zakończą już swoje najbardziej widowiskowe spektakle na niebie, to wczesnym wieczorem więcej dyżurów”. I w pewnym momencie poza pracą nie ma już żadnego innego sensu. Jak lekarz nie ma dylematu z tym, żeby zbadać pacjenta w siedem minut, a nawet w pięć, zależy mu tylko na kasie, bierze dyżur za dyżurem, nie przepisuje drogich leków, nie zleca badań, to jest idealnym trybikiem w tym systemie. Tylko że czasem przychodzi refleksja, czy kiedy wybrał medycynę, o to mu chodziło? O to, że nie ma czasu pochylić się nad pacjentem? A wielu takie refleksje ma.
– Jak lekarze zareagowali na twoje książki?
– Generalnie pozytywnie. Regionalna Izba Lekarska zakupiła nawet egzemplarze pierwszej książki i wysłała ją parlamentarzystom do ich skrytek, co bardzo mnie ucieszyło.
– Myślisz, że ta druga przyczyni się do tego, aby skruszyć ten system?
– Zależało mi na tym, żeby pokazać, jak ta praca wygląda na co dzień: dyżury, wyciąganie pijanych z rowów, niezasadne wezwania, kolejne zgony, wypadek, rozpacz matki i lekarza, który zostaje z tym sam. Ale idzie znów na kolejny dyżur, jeszcze bardziej wyczerpujący. W pogotowiu na jednym dyżurze lekarz może 14 sierpnia ujrzymy inne ciekawe zjawisko. Oto Księżyc w fazie wąskiego sierpa zbliży się do jasnej planety Wenus, która pół godziny po zachodzie Słońca będzie widoczna niziutko nad zachodnim widnokręgiem (rys. 2). Obserwacja tego zjawiska może być jednak utrudniona, gdyż oba obiekty znajdą się bardzo nisko nad horyzontem i nawet nieduże przeszkody terenowe mogą je zasłonić. Mimo to warto spróbować zobaczyć to zjawisko, bo planeta Wenus zbliża się już do końca swojej wieczornej widoczności. W tym roku będzie to już właściwie ostatnie tego typu zjawisko z jej udziałem, które zobaczymy na wieczornym niebie.
Spotkanie Księżyca z Jowiszem
Po spotkaniu z Wenus Księżyc powędruje dalej i 17 sierpnia zbliży się do kolejnej jasnej planety, która znajdzie się na jego drodze wśród gwiazd (rys. 3). Będzie to Jowisz – największa planeta Układu Słonecznego, która wieczorem świeci dość silnym blaskiem na południowo-zachodnim nieboskłonie. To zjawisko będzie lepiej widoczne od poprzedniego, gdyż oba obiekty znajdą się wyżej nad horyzontem. Będzie je też można oglądać później po zachodzie Słońca, gdy niebo bardziej się ściemni, dzięki czemu zbliżenie Księżyca z Jowiszem stanie się bardzo widowiskowe. www.vademecum-astronomii.pl redakcja@vademecum-astronomii.pl mieć nawet kilka zgonów. Zastanawiałem się, jak lekarze sobie z tym radzą. No, jakoś muszą we własnym zakresie. System zainteresowany jest tym, aby lekarz pojawił się na kolejnym dyżurze. A to, że ma psychiczny dół, że nie może zapomnieć o wczorajszym dniu, że ręce mu drżą, bo nie udało się uratować dziecka, a może mógł coś zrobić inaczej – na to nie ma czasu. Najbardziej potworna w tym systemie jest codzienność. Jeśli mogę mieć na coś nadzieję, to na to, że pacjenci spojrzą na ten świat z drugiej strony. I że kiedy zobaczą pana doktora, który wychodzi z gabinetu, a przed nim stoi kilkudziesięcioosobowa kolejka, to nie będą na niego źli. Bo on też jest człowiekiem, a nie bogiem, który decyduje o życiu i śmierci, i musi iść do toalety. A siedzi już w gabinecie siedem godzin i nie ma kiedy pójść. Powinniśmy w nim widzieć nie tylko demiurga, na którego płacimy podatki i możemy wymagać, ale też istotę ludzką, która może źle się czuć, mieć gorszy humor, na pewno jest przepracowana, i której czasem też chce się siku.