Marks wiecznie żywy
Dookoła świata
Najstarsze niemieckie miasto, dawna stolica Cesarstwa Rzymskiego, przeżywa chiński najazd. Co roku Trewir przyciąga 150 tys. Chińczyków, więcej niż jakikolwiek inny ośrodek turystyczny w Niemczech. Przybyszów jednak nie interesują starożytne ruiny i produkowane tu najlepsze w kraju wina. Mają jeden cel – zobaczyć miejsce narodzin ojca socjalizmu Karola Marksa. Jego ideologia jest przecież podstawą polityki rządu Chińskiej Republiki Ludowej, a obywatele Państwa Środka uważają go za bohatera. – Jeśli odstąpimy od marksizmu lub go porzucimy, nasza partia straci duszę i kierunek – mówi prezydent Xi Jinping. Do niedawna Trewir jak ognia unikał identyfikowania się z Marksem. Ignorował go niemal przez 200 lat. Doktryna panująca za żelazną kurtyną nie była popularna i wciąż nie jest, szczególnie wśród Niemców pochodzących ze wschodnich landów. Alexander Schumitz, marketingowiec z zarządu miejskiego, mówi, że decyzja, by zacząć przyznawać się do związków z jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii, nie przyszła łatwo władzom Trewiru. Wreszcie znaleźli wymówkę: – Większość zgadza się, że Marks był ważnym filozofem. Nie jest odpowiedzialny za to, co ludzie zrobili z jego pomysłów. Ale, jak łatwo się domyślić, decyzję przyspieszyła przede wszystkim wizja dużych dochodów. Chińczycy przyjeżdżają z pieniędzmi, więc mieszkańcy nauczyli się, jak je od nich wyciągać. Właściciele sklepów sprzedających popiersia Marksa, skarbonki w kształcie głowy filozofa czy banknoty o nominale zero euro z jego podobizną przeszli szkolenie zorganizowane przez tutejszą Izbę Przemysłowo-Handlową, gdzie powiedziano im, by nie pakowali pamiątek w biały papier, bo kolor ten jest w Chinach symbolem żałoby, oraz nie używali jakichkolwiek odniesień do liczby 250, która w chińskiej wymowie brzmi podobnie do słowa „kretyn”. Kiedy rząd w Pekinie wysunął propozycję ufundowania pomnika Marksa z okazji dwusetnej rocznicy jego urodzin, miasto miało nie lada problem z chińską gigantomanią. Przedstawiciel władz Trewiru musiał jechać do Chin, by osobiście wyperswadować wielkość posągu artyście, który go projektował. Udało mu się to tylko połowicznie i dopiero wtedy, gdy zagrał na upodobaniu Chińczyków do symboli. Z planowanych ponad sześciu metrów figura skurczyła się do 5,5 metra wraz z podstawą. Rozmiary te miały symbolizować dzień i miesiąc narodzin filozofa, czyli 5 maja. (EW)
Zmiany dotyczą podejścia Kościoła do tematu wpływania człowieka na sprawy ostateczne, a konkretnie punktu 2267 Katechizmu Kościoła Katolickiego (KKK), dopuszczającego karę śmierci w szczególnych przypadkach. Papież chce, żeby kara ta została definitywnie zniesiona na całym świecie.
W trakcie pontyfikatu Bergoglia środowiska chrześcijańskie mają odegrać kluczową rolę w promowaniu skrajnie miłosiernej postawy broniącej niezbywalnego prawa do życia wszystkich bez wyjątku, w tym skazanych, którzy mają na sumieniu szczególne bestialstwo, straszliwe mordy i ludobójstwo. Niektórzy komentatorzy uważają, że startując z pułapu bezwzględnej niedopuszczalności kary śmierci, Ojciec Święty dąży do definitywnej ochrony życia pod każdą postacią, włączając dzieci nienarodzone i chorych skłonnych poddać się eutanazji, a także zabiega o podniesienie waloru życia w oczach wyznawców innych religii.
Już w październiku ubiegłego roku Franciszek w przemówieniu z okazji 25. rocznicy wydania konstytucji apostolskiej Fidei depositum, na mocy której Jan Paweł II ogłosił Katechizm zawierający normy wiary katolickiej i jednocześnie będący narzędziem ich nauczania, wezwał do aktualizacji nauczania o karze śmierci i uwzględnienia w tym zakresie rozwoju doktryny, jaki nastąpił w ostatnim czasie. To w praktyce postulat o równe prawo do życia w każdej sytuacji i dla każdego: autochtona i cudzoziemca, Europejczyka i uchodź-