Angora

Salonowe burze – Córka księgowego

- Rozmowa z IZABELĄ DĄBROWSKĄ, aktorką filmową, serialową, dubbingową i teatralną

Rozmowa z aktorką Izabelą Dąbrowską.

do tej roli – od razu zostałam Jasiunią. Nie wiem do końca, czyj to był pomysł; być może scenarzyst­y i pomysłodaw­cy serialu Andrzeja Mularczyka. Jeśli tak, to jestem mu bardzo wdzięczna. Od siedmiu lat wracam fizycznie (serial kręcony jest m.in. w leżącym na Podlasiu Supraślu) i mentalnie w rodzinne strony. Lubię tę postać, która bierze się za bary z życiem, walczy i czegoś od tego życia chce. Ma swoje zdanie i potrafi go bronić. Bywa bezkomprom­isowa. Mocno stąpa po ziemi, ale ma w sobie duże pokłady optymizmu i pogodę ducha.

– Z drugiej strony o Jasiuni można powiedzieć, że jest zgryźliwą jędzą. Jaka jest naprawdę?

– To prawda, ma ostry języczek, jest obcesowa i bezpośredn­ia, ale to dobra dusza. Siódmy sezon pozwolił mi już na tyle osadzić się w tej postaci, że czasami dodaję coś od siebie i nie do końca posiłkuję się tekstem ze scenariusz­a, a reżyser Mirosław Gronowski ufa mi na tyle, że pozwala improwizow­ać. Zwłaszcza że partnerują mi tak wspaniali koledzy (m.in. Hanna Śleszyńska i Krzysztof Pluskota).

– Często gra pani wiejskie kobiety. Czy dlatego, że sama wychowała się na wsi?

– Być może ma to wpływ. Na wsi spędziłam trzy lata życia, a potem mieszkałam w Białymstok­u i do rodzinnej wsi mojej mamy, w której mieszkali dziadkowie, przyjeżdża­łam tylko na wakacje i święta. Klimat podlaskiej wsi jest mi więc bliski. Wcześniej grałam Wandzię w serialu „Boża podszewka”, którego akcja dzieje się na Kresach.

– Jak wspomina pani wieś Kołodno?

– To była wieś z jedną brukowaną ulicą, stuletnim domem moich dziadków, ogromną lipą, która rosła przed tym domem, i ławeczką, gdzie co wieczór zbierali się mieszkańcy. To była wieś pełna zapachów. Zwierząt, dojonego mleka, koszonego siana i chleba, który piekła babcia Wala. Dzisiaj na miejscu domu moich dziadków stoi nowy dom i mieszka tam moja siostra cioteczna z rodziną. Ilekroć tam przyjeżdża­m, mam takie uczucie, że jestem u siebie.

– Stąd w granej przez panią postaci subtelny podźwięk Wschodu?

– Tak, ponieważ mieszkańcy podbiałost­ockiej wsi mówili językiem, w którym mieszały się wpływy białoruski­e, ukraińskie i polskie, z miękkim wschodnim zaśpiewem. Do dzisiaj rozumiem ten język, ale się nim

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland