Adieu Aznavour, adieu la bohème, adieu une vie formidable
Sekretny ślub
Trzynastego września w Nowym Jorku odbył się ślub kanadyjskiego piosenkarza z modelką Hailey Baldwin – donosi tmz.com. Para bardzo dbała o to, żeby utrzymać ceremonię w ścisłej tajemnicy przed mediami, lecz mimo to do sieci trafiły jej wspólne zdjęcia sprzed budynku urzędu. Nowożeńcy udali się potem w podróż poślubną po Europie – zwiedzili m.in. Włochy i Szwajcarię. Na tym jednak nie koniec. Bieber, który jest bardzo wierzący, planuje w przyszłym roku zorganizować ślub kościelny i huczne wesele.
Moja przygoda z paryską bohemą zaczęła się w roku 1933. Miałem 9 lat, rzuciłem szkołę, żeby pracować w małych teatrzykach jako aktor i tancerz. Mieszkałem na Pigalle’u. Włóczyłem się szlakiem rosyjskich kabaretów. Wszędzie strzelały szampany, a szczęścia szukało się w ramionach nagich tancerek. Co za epoka?! Wielkich przyjaźni! Edith Piaf wprowadziła mnie do wielkiej rodziny, jaką tworzyli paryscy artyści. Pierwszy sukces to „Nienawidzę niedziel”, piosenka, dzięki której Juliette Gréco mogła zostawić kabaret i zacząć karierę na scenie. Wtedy tylko komponowałem, nie pisałem słów, bo mój francuski był za ubogi, wpędzał mnie w kompleksy. Z czasem nauczyłem się dobierać słowa z odpowiednią precyzją. Dojrzałem i odleciałem na własnych skrzydłach. nia; a na 8 listopada planował rozpocząć kolejne tournée, tym razem po Francji. – Życie jest przede mną, a śmierć?... Nie, nie będę jej asystował, wolę filmy Woody'ego Allena – żartował.
Aznavour urodził się w Paryżu w rodzinie ormiańskich emigrantów. Jego rodzice zatrzymali się nad Sekwaną w drodze za ocean, gdzie czekali na wizę wjazdową do USA. Gdy się urodził Szahnur, zrezygnowali z wyjazdu do Ameryki, postanawiając osiedlić się w Paryżu. I tak Szahnur Waghinak Aznawurian wyrósł na jedną z największych gwiazd francuskiej piosenki. Na częste pytania o swoją narodowość odpowiadał, że przede wszystkim jest obywatelem świata, a czuje się Francuzem i Ormianinem oraz lojalnym obywatelem Szwajcarii, gdzie mieszkając, pełnił funkcję ambasadora Armenii. Ale, co stale podkreślał, zachował szczególne przywiązanie i namiętną słabość do Paryża, kosmopolitycznego miasta, które go artystycznie i życiowo ukształtowało, i gdzie również był ambasadorem, stałym przedstawicielem Armenii przy UNESCO. W 60. rocznicę ludobójstwa Ormian w 1915 roku napisał pieśń „Ils sont tombés”.
W latach 70. napisał też inną piosenkę mocno zaangażowaną społecznie – „Jestem homo” ( Je suis un homo), kiedy homoseksualizm był jeszcze we Francji tematem delikatnym. Odradzano mu lansowanie tego utworu, obawiając się, aby słuchacze nie potraktowali zbyt dosłownie przesłania piosenki i nie odwrócili się od jej autora i wykonawcy. Aznavour zignorował to, że ktoś może go nazwać homoseksualistą. „W życiu brano mnie już za Żyda, Marokańczyka, kochanka Piaf i kto wie za kogo jeszcze – oznajmił. – Nie boję się etykietek. Mam to gdzieś, jestem ponad to”. I nieoczekiwanie ta prowokacyjna piosenka, którą uważał za zupełnie marginalną komercyjnie, stała się kasowym sukcesem, jedną z najlepiej sprzedających się na świecie.
Zgasły ostatnie światła scenicznych ramp śpiewającego Aznavoura. Zamilkł wielki bard małego wzrostu. Humor, żart, dystans do siebie towarzyszyły mu do końca. Pytany o epitafium na swoim grobie z uśmiechem oznajmił: „Jeszcze kilka zwrotek...”. Może La bohème, a może La mamma albo Les comédiens. turkiewicz@free.fr