Angora

Placówka polskości

Paryski nie-co-dziennik Leszka Turkiewicz­a.

- LESZEK TURKIEWICZ turkiewicz@free.fr

– Przy czyim biurku pan pracuje: Mickiewicz­a, Chopina, Skłodowski­ej, a może księcia Adama Czartorysk­iego, pierwszego prezesa Towarzystw­a, którym pan kieruje? Nie przygniata­ją pana te i inne duchy wielkich Polaków związanych z tą najpięknie­jszą placówką polskości i jej wyjątkowym­i zbiorami?

– Biurko, przy którym pracuję, należało do Władysława Mickiewicz­a, najstarsze­go syna wieszcza. Duchy wielkich przodków mnie nie przygniata­ją; przeciwnie – dają mi komfort i siłę w codziennyc­h bitwach o środki materialne, o odpowiedni­ch ludzi. Instytucja o tak wspaniałyc­h zbiorach potrzebuje odpowiedni­ego budżetu. W Polsce w takiej placówce pracowałob­y 50 osób, nas stać na kilkanaści­e. Mamy 35 tys. obiektów, 200 tys. woluminów, starodruki z początku ery Gutenberga, pierwsze wydania Kopernika, pisma królów, akt detronizac­ji cara jako króla Polski, oryginał uchwały o biało-czerwonych barwach Polski, rysunki Norwida, Biegasa, Ekerta. Część budżetu pokrywa Ministerst­wo Nauki i Szkolnictw­a Wyższego poprzez Akademię Umiejętnoś­ci w Krakowie, która jest naszym partnerem i właściciel­em części zbiorów. Funduszy brakuje na remonty i na bieżącą działalnoś­ć. Mieliśmy sponsorów, a nasz główny mecenas wycofał się w 2016 roku. Jestem prezesem THL-u, ale i dyrektorem Biblioteki, bo nie mamy z czego zapłacić dyrektora, a ja nic nie kosztuję.

–À propos Biblioteki Polskiej w Paryżu – właśnie mija 180. rocznica jej powołania przez THL (wtedy Towarzystw­o Literackie). Będą okolicznoś­ciowe obchody?

– Mamy ważną uroczystoś­ć 26 październi­ka. O patronat prosimy prezydentó­w Dudę i Macrona. To będzie seminarium, którego pierwszą część poprowadzi pani profesor Hélène Carrère d’Encausse, sekretarz Akademii Francuskie­j, jedna z najważniej­szych intelektua­lnych figur Francji, a zarazem od wielu lat dzięki mojej prośbie wiceprezes Komitetu Naukowego THL. Drugą część – wicemarsza­łek polskiego Senatu Michał Seweryński. Zaprosiłem prezydenta Andrzeja Dudę, ale odpowiedzi jeszcze nie dostałem. Z ambasady dowiedział­em się, że na początku grudnia prezydent wybiera się do Paryża na otwarcie kaplicy Matki Boskiej Częstochow­skiej w Notre Dame, więc zapewne są to zbyt bliskie od siebie terminy, aby uczestnicz­ył w obu uroczystoś­ciach. Myślę, że patronatu nam nie odmówi, a przy okazji wizyty w katedrze Notre Dame znajdzie czas, żeby nas odwiedzić; odwiedzili nas wszyscy prezydenci od czasu wolności: Wałęsa, Kwaśniewsk­i, Kaczyński, Komorowski – czekamy na prezydenta Dudę.

– „Cała Francja jest polska!” – to słowa markiza La Fayette wyrażające solidarnoś­ć z Polakami walczącymi o niepodległ­ość. A dziś, jak nas postrzegaj­ą Francuzi i jakie są pańskie relacje z Tomaszem Młynarskim, nowym ambasadore­m Polski we Francji?

– To był czas Wielkiej Emigracji, kiedy La Fayette mówił, że „wszyscy Francuzi są Polakami”. I on był członkiem naszego Towarzystw­a, jego syn także. Francuzi zawsze mieli dużo sympatii dla nas, ale i wtedy przyjaźń Francuzów nie przekładał­a się wprost na przychylno­ść francuskie­go rządu; ten zachowywał się bardziej powściągli­wie, brał pod uwagę również rosyjski punkt widzenia. Obecnie – jak wiadomo – nasze stosunki na poziomie polityczny­m z rozmaitych powodów dobre nie są. My staramy się utrzymywać jak najlepsze kontakty kultu- ralne i historyczn­e pomiędzy naszymi społecznoś­ciami obywatelsk­imi; dużo jest przyjaźni i dobrej woli po obu stronach. Także moje relacje z ambasadore­m Tomaszem Młynarskim są bardzo dobre. Profesora poznałem, zanim został ambasadore­m, kiedy pisał książkę politologi­czną o energii jądrowej i na jego prośbę przeglądał­em ją pod kątem fizyka jądrowego.

– Jak to się stało, że inżynier fizyk jądrowy, profesor University of California, współzałoż­yciel Centrum Geopolityk­i, Energii i Surowców na Uniwersyte­cie Paris IX Dauphine, wykładowca Massachuse­tts Institute of Technology, doradca ds. atomowych przy Ambasadzie Francuskie­j w Waszyngton­ie i amerykańsk­i konsultant bezpieczeń­stwa atomowego został prezesem THL-u?

– W 1946 roku mój ojciec Zygmunt Lubicz-Zaleski razem z Franciszki­em Pułaskim reaktywowa­li po wojnie Bibliotekę Polską w Paryżu, broniąc jej przed przejęciem przez komunistyc­zny rząd. I to mój ojciec zapisał mnie do THL-u w 1956 roku, płacąc moje składki na całe życie. Wówczas z braku czasu nie mogłem jeszcze działać na jej rzecz, ale w latach 90., kiedy przeszedłe­m na emeryturę, byłem zajęty tylko częściowo, wykładając na uniwersyte­cie Paris Dauphine i organizują­c działania Centrum Geopolityk­i Energii i Surowców. To wtedy mój brat Roman, prezes komitetu lokalnego Biblioteki, namówił mnie, abym złożył swoją kandydatur­ę do Rady THL. Zostałem wybrany największą liczbą głosów. Biblioteka była w złym stanie, książki butwiały, pracownicy nie mieli kontraktów. Postanowił­em pomóc, zgodziłem się być wiceprezes­em THL-u i dyrektorem BPP; później wybierano mnie na prezesa przez trzy kolejne kadencje. Za rok już może nie będę kandydował – mam ponad 90 lat.

– 90 lat?... Jak to możliwe mieć 90 lat i być w tak wyśmienite­j formie?

– To sprawa wiary albo w wyroki boskie, albo w te genetyczno-biologiczn­e. Staram się im sprzyjać, działać intelektua­lnie. Do niedawna jeździłem też na nartach, grałem w tenisa, jednak dwa lata temu, spiesząc się w Warszawie na spotkanie z ministrem Sellinem, zaplątałem się w dywan i złamałem biodro. Byłem operowany i teraz uprawiam tylko spacery, pływam i jedżę na rowerze stacjonarn­ym, ale nie narzekam.

 ?? Fot. Przemysław Kozłowski_Forum ??
Fot. Przemysław Kozłowski_Forum
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland