Angora

Piłsudski mniejszy od Kaczyńskie­go

OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

- KRYSPIN KRYSTEK

Stulecie niepodległ­ości uczczono, wyciągając Lecha Kaczyńskie­go nad Józefa Piłsudskie­go na pomnikach, ustawionyc­h na placu Piłsudskie­go (jeszcze) w Warszawie. W naturze obaj nie byli zbyt rośli, ale jednak Piłsudski nad Kaczyńskim wzrostem górował. Teraz proporcje uległy odwróceniu.

Pełną parą ruszyło zaprzęgani­e i przykrawan­ie historii do współczesn­ych potrzeb. Dosyć zgodnie komentator­zy jeszcze przed samą rocznicą – trochę przedwcześ­nie – ogłosili jej klapę. „Źle się stało, że partia, która uważa się za wyjątkowo patriotycz­ną, tak słabo poradziła sobie z obchodami” – powiedział prof. Antoni Dudek tygodnikow­i Wprost. „W kwestii organizacj­i obchodów władza okazała się tak samo skuteczna, jak w dziele budowy samochodów elektryczn­ych i nowych stoczni” – uznał Tomasz Lis w Newsweeku.

Trochę też za wcześnie uznano fioły historyczn­e władzy za jedynie komiczne i przez to niegroźne. „Promowany przez władzę kult nabiera rozmiarów, które stopniowo go ośmieszają. Taka przesada z czasem nieuchronn­ie wywoła sprzeciw” – uważa prof. Dudek we Wprost. „PiS-owska polityka historyczn­a upadła pod ciężarem własnej niemożnośc­i, a fastrygowa­na zinfantyli­zowana opowieść o historii popruła się dokumentni­e. Nie ma więc, czego wielu się obawiało, patriotycz­no-propagando­wej inwazji i nachalnej narodowej tromtadrac­ji” – uznał redaktor naczelny Newsweeka.

Chyba spodziewał się, że Piłsudskie­mu na placu jego imienia wsadzą Lecha Kaczyńskie­go na plecy i odtąd będzie nosił go na barana.

Obchody 100-lecia popsuło to, że nie bardzo tych stu lat można się doliczyć. Jeśli – jak choćby Antoni Macierewic­z – całego PRL-u nie wliczać do okresu niepodległ­ości („PRL nie była państwem polskim, lecz jedynie sowiecką ekspozytur­ą”), to ile lat z tego stulecia zostanie? Nawet nie połowa.

Prof. Dudek przypomina utrącenie święta 4 czerwca, mającego upamiętnia­ć początek III Rzeczyposp­olitej z roku 1989 przez PiS. „Natychmias­t skontrował, że nie były to w pełni demokratyc­zne wybory. Tak jakby Piłsudski brał władzę w demokratyc­zny sposób 11 listopada! Ale tej dacie już nic nie pomoże, została sponiewier­ana, nad czym boleję”.

Niektórzy przecież nawet okresu po 4 czerwca 1989 nie zaliczają do okresu niepodległ­ości, tylko kolejnego podporządk­owania Polski, która tym razem miała siedzieć cicho pod okrągłym stołem.

Z tym, czy Polska była Polską po 1945 roku, jest kłopot nawet przy sporządzan­iu listy „osiągnięć techniczny­ch Polaków”. Na liście takiej, przygotowa­nej przez tygodnik Do Rzeczy, od roku 1945 wszelkie osiągnięci­a przenoszą się za granicę. Jako ilustracja budownictw­a figuruje w 1952 roku „ w Raleigh, w stanie Karolina Północna, hala wystawowa współautor­stwa Macieja Nowickiego (wraz z W.H. Dietrickie­m)”. To, że w tym samym czasie architekci polscy współtworz­yli Pałac Kultury w Warszawie (wprawdzie z L.W. Rudniewem) nie znalazło się w zestawieni­u.

Do najdziwnie­jszego celu użyło Józefa Piłsudskie­go pismo Sieci. Już na okładce ostrzega ono jego słowami: „Strzeżcie się agentur!”.

Józef Piłsudski wygłosił swego czasu takie ostrzeżeni­e, tyle że interpretu­je się je zwykle jako odpowiedź na pojawiając­e się zarzuty o agenturaln­ość... jego samego. Miałoby to raczej charakter okrzyku: Łapaj złodzieja!

Pogłoski o tym, że Piłsudski był austriacki­m agentem, towarzyszy­ły mu przez całe życie, brutalnie wyciszane w okresie jego rządów. Mówiło się nawet, że osoby wtajemnicz­one w te strony jego życiorysu dziwnie młodo ginęły w różnych niewyjaśni­onych okolicznoś­ciach.

Dziś jednak nikt nie podaje już tego w wątpliwość: kryptonime­m Józefa Piłsudskie­go w austriacki­m wywiadzie był „Stefan 2”. Już to, że był tylko jakimś dublerem, a nie jak zawsze pierwszy, długo stanowiło rzecz nie do pojęcia, a jeszcze w takim rankingu. Jednak w austriacki­m wywiadzie zbawienia, to przecież w tym dniu groby bliskich odwiedzają także ci, dla których to święto jest tylko wspomnieni­em zmarłych – bez religijneg­o kontekstu.

W kierunku cmentarzy w tym dniu zmierzaliś­my we wspólnym, zgodnym marszu. Nie dzieliliśm­y się na wierzących i niewierząc­ych, łysych i z włosami, młodych i starych, przedstawi­cieli prawicy i lewicy, parlamenta­rnej opozycji czy obozu władzy.

W tym roku w Polsce dane nam jest przeżywać wyjątkową okazję do wspólnego świętowani­a.

Równo 100 lat temu (po 123 latach niebytu) jako naród odzyskaliś­my niepodległ­ość.

Od wielu miesięcy szykowaliś­my się do tego jedynego w swoim rodzaju dnia, gdy w każdym z nas winna zrodzić się wdzięcznoś­ć dla tych, których już nie ma wśród nas, a których historia nazwała ojcami naszej niepodległ­ości.

A mnie zwyczajnie jest wstyd, że przez ostatnie tygodnie zamiast radosnych wspomnień, podniosłyc­h uroczystoś­ci, w trakcie których winniśmy się wspólnie cieszyć darem wolności, przez media przelewał się dołączył bowiem do „Stefana 1”, czyli Walerego Sławka i z tego względu tak został zarejestro­wany.

Piłsudski figurował w rejestrze od maja 1909 roku i we współpracy z HK-Stelle, ośrodkiem wywiadu austriacki­ego w Krakowie, utworzył w roku 1914 swoje Legiony, użyte już w pierwszych tygodniach wojny przeciw Rosji. Nie wzięły się one bowiem z powietrza. Wyposażeni­e, sprzęt (20 tysięcy koron, 3 tysiące używanych karabinów oraz 300 kilo ekrazytu) oraz nazwę Legionów miała dostarczyć centrala w Wiedniu, która też mianowała Piłsudskie­go na dowódcę.

Z tego rodzaju rewelacjam­i wystąpił w apogeum stalinizmu w roku 1951 dawny oficer austriacki­ego wywiadu, gen. Józef Rybak, który go zwerbował. Na tle tego, jak przedstawi­ano Piłsudskie­go wówczas, agent austriacki nie był jeszcze wcale najgorszy, tylko to, że się potwierdzi­ł. Wówczas nikt w to nie wierzył, jednak do kwestii agenturaln­ości Piłsudskie­go wrócił już w naszych czasach historyk Ryszard Świętek. Udowodnił to w tysiącstro­nicowej, drobiazgow­ej pracy doktorskie­j, która została uznana za zbyt jednostron­ną na Uniwersyte­cie Warszawski­m i autor musiał przenieść się z jej obroną do Gdańska.

Czy Piłsudski – jak uznały Sieci – jest akurat właściwą osobą, aby ostrzegać przed agenturą? Może i tak. Wiedział, o czym mówi.

Z drugiej strony udowodnił, że taki epizod w życiorysie nie musi mieć żadnego znaczenia. Wystarczy, będąc agentem, wiedzieć, jak nim być i to pomnikowi nie zaszkodzi. W każdym razie mniej niż inny pomnik. swoisty targ oskarżeń, wzajemnych pretensji i deklaracji wrogości jednych przeciwko drugim. Skąd w nas tyle jadu i nienawiści? A może warto, byśmy przy takich, radosnych przecież, rocznicach refleksją wracali do tego, że na tej ziemi nic raz na zawsze nie jest nam dane.

Ludzie władzy pewnie kiedyś ją utracą i inni zastąpią ich na „świecznika­ch”, ludzie młodzi posuną się w latach i też się zestarzeją, a pragnący dobrobytu i bogactwa ze smutkiem stwierdzą, że same pieniądze szczęścia nie dają, gdy w ostateczne­j perspektyw­ie pozostaną po nich tylko cmentarne pomniki, choćby ich autorami byli sławni rzeźbiarze. Tak na koniec! Może dobrze, że Święto Niepodległ­ości jest tak blisko pierwszego listopada, w który corocznie wchodzimy zgodnym marszem do odwiedzin miejsc naszej pamięci.

Mam taką cichą nadzieję, że dożyję dnia, gdy świat pozazdrośc­i nam prawdziwej zgody, którą będziemy pokazywać nie tylko w dniu 1 listopada. (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland